Skarga na polski rynek mocy

Skarga na polski rynek mocy
Fot. SkyNRG, flickr cc

Brytyjska firma Tempus Energy zaskarżyła decyzję Komisji Europejskiej aprobującą polski rynek mocy. Wcześniej Tempus Energy zaskarżył zatwierdzenie przez KE podobnego mechanizmu wdrożonego kilka lat temu w Wielkiej Brytanii. W efekcie, w wyniku niedawnej decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE Komisja znowu sprawdza teraz brytyjski rynek mocy.

Brytyjska firma Tempus Energy, oferująca usługi z zakresu redukcji popytu na żądanie (Demand Side Response, DSR), wcześniej skutecznie powstrzymała dalsze wdrażanie brytyjskiego rynku mocy, na którego zastosowanie Komisja Europejska zgodziła się już w roku 2014.

Rozpatrujący sprawę na wniosek brytyjskiej firmy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej dopatrzył się w rynku mocy Wielkiej Brytanii dyskryminacji określonych podmiotów, w tym firm oferujących usługi DSR.

REKLAMA

Decyzja unijnego sądu oznaczała zawieszenie wydanej kilka lat temu przez Komisję Europejską opinii o zgodności tego mechanizmu z unijnym prawem, a rząd Wielkiej Brytanii szybko odpowiedział na decyzję unijnego sądu, wskazując, że brytyjski rynek mocy wszedł w fazę „zawieszenia”.

Ostatnio za ponowną analizę brytyjskich mechanizmów mocowych zabrała się Komisja Europejska, podkreślając, że w szczególności przyjrzy się możliwościom udziału w brytyjskim rynku mocy odbiorców oferujących usługi redukcji popytu na żądanie operatora systemu elektroenergetycznego, którego rolę na Wyspach pełni National Grid.

Tempus domaga się także, aby rząd Wielkiej Brytanii zwrócił konsumentom koszty poniesione na rynek mocy w wysokości 5,6 miliarda funtów.

Teraz brytyjska firma zaskarżyła w Trybunale Sprawiedliwości UE również rynek mocy wdrożony w ubiegłym roku w naszym kraju i posiadający akceptację Komisji.

KE zatwierdziła rynki mocy w Polsce, ale także w Niemczech, we Francji, Włoszech, Grecji oraz Belgii, w ubiegłym roku. To umożliwiło przeprowadzenie w naszym kraju pierwszych aukcji na moc, które odbyły się pod koniec 2018 r. i których największym beneficjentem stały się państwowe koncerny energetyczne i należące do nich elektrownie węglowe.

REKLAMA

Jak zaznacza „Pracownia na rzecz Wszystkich Istot”, wprowadzony w ubiegłym roku polski rynek mocy zapewnił spółkom energetycznym prawie miliard euro wsparcia na utrzymanie starych i budowę nowych elektrowni, za które zapłacą odbiorcy energii poprzez doliczaną do rachunków tzw. opłatę mocową.

Sam 15-letni kontrakt dla Ostrołęki C to aż 2,7 mld zł dopłaty do produkcji energii z węgla, około 173 mln zł rocznie. Więcej na ten temat w artykule: Trzecia aukcja na moc. Zielone światło dla Ostrołęki C.

Tymczasem, jak wskazał Tempus Energy, dostawcy DSR w ramach polskiego rynku mocy mogą ubiegać się jedynie o roczne kontrakty. 

„Pracownia na rzecz Wszystkich Istot” wylicza, że pomoc publiczna pochodząca z rynku mocy ma być udzielana aż do późnych lat 30., a w Polsce aż 80 proc. wsparcia przypada na instalacje węglowe.

Polski rynek mocy jest wzorowany bezpośrednio na mechanizmie, który funkcjonował w Wielkiej Brytanii, dlatego analogiczny wyrok TSUE jest prawdopodobny. Oznaczałoby to, że 2,7 mld złotych pomocy publicznej dla Ostrołęki C nie zostanie wypłacone. Ta elektrownia nawet z dopłatami z rynku mocy jest głęboko nieopłacalna i nierentowna. Bez nich okaże się totalną finansową katastrofą, która pogrąży polskie spółki odpowiedzialne za jej budowę i zagrozi polskiej energetyce. Energa i Enea powinny natychmiast zrezygnować z tego projektu, a PGE oficjalnie odstąpić od rozważania zaangażowania finansowego w elektrownię Ostrołęka C – komentuje reprezentująca organizację pozarządową Diana Maciąga.  

Koszty polskiego mechanizmu mocowego mają pokryć odbiorcy energii w ramach opłaty mocowej, która ma wejść na rachunki od 2021 r. Mniejsze koszty poniosą gospodarstwa domowe, które zużywają najmniej energii – poniżej 500 kWh rocznie. Ich liczbę ME szacuje na 3 mln. Dla nich koszt ma wynieść w skali miesiąca około 2 zł. Gospodarstwa domowe zużywające najwięcej energii – powyżej 2,8 MWh w skali roku – ich liczba według Ministerstwa wynosi około 1,5 mln – mają dopłacać do rynku mocy 9,5 zł miesięcznie.

Przynajmniej takie szacunki podawało wcześniej Ministerstwo Energii, czyli autor ustawy o rynku mocy. Wcześniej jednak resort energii zakładał koszt wdrożenia tego mechanizmu na 4 mld zł, podczas gdy koszt kontraktów zawartych w pierwszej aukcji sięgnęły 5,39 mld zł na rok.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.