Rynek mocy: tak drogo jeszcze nie było

Rynek mocy: tak drogo jeszcze nie było
Fot. Amio Cajander

Cena w aukcji na rynku mocy osiągnęła prawie 260 tys. zł za MW. Nowych elektrowni jest wciąż za mało, a większość pieniędzy wydajemy na stare jednostki.

Rynek mocy ma nam zapewnić bezpieczeństwo energetyczne. Elektrownie, które nie mogą pokryć swoich kosztów na „gołym” rynku energii, startują w aukcjach organizowanych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne i podpisują kontrakty w ramach których zobowiązują się być gotowym na dostarczanie mocy potrzebnej w systemie przez 24 h na dobę, zwłaszcza wtedy gdy nie mogą jej dostarczyć źródła odnawialne.

Rynki mocy są coraz popularniejsze w UE, w sytuacji w której tanie źródła OZE powodują, że cena hurtowa spada, a elektrownie konwencjonalne mają coraz mniejszy kawałek tortu.

REKLAMA

Koszty rynku mocy zobaczymy już w 2021 r. na naszych rachunkach, dla gospodarstw domowych będzie to ok. 10 zł miesięcznie, główny ciężar spadnie na przedsiębiorstwa i instytucje, które zresztą zużywają 75 proc. prądu w naszym kraju.

Według Komisji Europejskiej, która zatwierdziła rynek mocy jako pomoc publiczną, koszt rynku mocy oceniany był przez polski rząd od 100 tys. do 180 tys. zł za MW na rok. W rzeczywistości w żadnej aukcji cena nie była tak niska. W pierwszej (na 2021 r.) cena przekroczyła 240 tys. zł, na kolejne lata wyniosła nieco ponad 200 tys. zł.

Kto ile dostanie i za co?

REKLAMA

W czwartej aukcji przeprowadzonej 6 grudnia padł rekord.  Cena wyniosła 259.870 zł za MW rocznie. Największą nową elektrownią, która wygrała aukcję mocową jest Dolna Odra. Planowane przez PGE dwa bloki gazowe po 700 MW każdy dostały 17-letnie kontrakty.

Ale nowych bloków jest mało, poza PGE tylko dwie niewielkie jednostki. Producent kauczuku Synthos z grupy Michała Sołowowa dostał kontrakt mocowy na  nowy blok gazowy w Oświęcimiu o mocy brutto 70 MW.  Zaś należący do Zygmunta Solorza PAK wylicytował umowę dla nowego bloku o mocy ok. 50 MW (prawdopodobnie na biomasę).

Kontrakty na modernizację dostało kilka należących do PGE elektrociepłowni o łącznej mocy 359 MW. Pięcioletnie kontrakty dostały również  modernizowane bloki elektrowni w Bełchatowie, także ten największy, oddany w 2011 r. Również Tauron, Enea i Energa wylicytowały kilka elektrociepłowni. Łącznie zakontraktowano 8,6 GW.

Z aukcji na aukcję rośnie liczba zakontraktowanych umów na redukcję zapotrzebowania przez przemysł (DSR). Przedsiębiorcy mogą zmniejszyć zapotrzebowanie na prąd wtedy, gdy mocy w systemie brakuje i dostają za to wynagrodzenie. Pomagają im w tym tzw. agregatorzy czyli firmy, które gromadzą jak najwięcej przedsiębiorców w swoim „redukcyjnym” portfelu i startują w aukcjach mocowych.

Na 2024 r. zakontraktowano 900 MW, czyli  tyle, ile nieszczęsna, budowana właśnie, elektrownia węglowa w Ostrołęce. Prawie 700 MW wylicytowała polska spółka włoskiego potentata Enel X, a resztę należący do gdańskiej Energi Enspirion.

To była ostatnia aukcja organizowana w tej formule. Jak będą wyglądały kolejne? Co zastąpi kilka tysięcy megawatów starych bloków węglowych? Po co został stworzony rynek mocy? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl