Greenpeace: przekonać rząd do szybkiego przyjęcia ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii

Greenpeace: przekonać rząd do szybkiego przyjęcia ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii
Materiały Greenpeace

{więcej}Rozpoczęła się internetowa akcja uwalniania energii Polek i Polaków, która ma zakończyć się przyjęciem przez rząd ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii (OZE). 

REKLAMA

Chcąc nie chcąc, bierze w niej udział sam premier Donald Tusk, który w rytm popularnej piosenki „Ona tańczy dla mnie” przypomina swoje hasło wyborcze sprzed kilku lat. W ten sposób Greenpeace nagłaśnia w Internecie problem braku zapowiadanej od dawna ustawy o OZE, która miała umożliwić obywatelom m.in. rozwój przydomowych elektrowni. Sprawa jest poważna, bo dotyczy optymalizacji systemu wsparcia dla wielkoskalowych producentów energii oraz otworzenia rynku na prosumentów, a więc wszystkich osób, które chcą produkować energię na własne potrzeby i odsprzedawać jej nadwyżkę do sieci.
 
Obecny projekt ustawy ugrzązł w Ministerstwie Gospodarki, głównie za sprawą Ministra Skarbu, który opowiada się za cichą nacjonalizacją sektora energetycznego przez państwowe spółki. Minister Budzanowski nie chce zgodzić się na ograniczenie wsparcia dla współspalania biomasy z węglem, bo to dzięki tej technologii – za pośrednictwem systemu zielonych certyfikatów – może kontrolować krajowy rynek odnawialnej energii.
 
Zdaniem Greenpeace resort Skarbu Państwa prowadzi bardzo ryzykowną grę, której skutkiem będzie kupowanie energii z Czech, Niemiec, czy też Hiszpanii, tak aby w roku 2020 został wypełniony krajowy cel 15% OZE w bilansie energetycznym państwa. Minister Skarbu nie odnajduje się w prognozach dotyczących tego, co wydarzy się po 2015 roku – twierdzi Robert Cyglicki z Greenpeace. – A to właśnie od tego roku systematycznie będą zamykane przestarzałe bloki energetyczne, które obecnie zarabiają na współspalaniu. Dlatego nie powinniśmy przechodzić obojętnie wobec faktu, że pieniądze, które dzisiaj wydajemy na prymitywne mieszanie biomasy z węglem nie przekładają się na nowe moce wytwórcze. A tych jak wiadomo zacznie nam prędzej czy później brakować.
 
Ekolodzy zwracają także uwagę na fakt, że współspalanie w praktyce ma niewiele wspólnego z ekologią. Po pierwsze obniża sprawność energetyczną istniejących kotłów węglowych, a po drugie w dużej mierze opiera się na imporcie biomasy z Ukrainy, Afryki, a nawet Indonezji. Ślad ekologiczny takiego paliwa, którego transport odbywa się na duże odległości jest porównywalny do gazu ziemnego. A ten jak wiadomo nie jest dofinansowywany w ramach systemu tzw. „zielonych certyfikatów”, dlaczego więc system premiuje transport biomasy na duże odległości.
 
Tymczasem, w warunkach polskich, doskonale mogą się sprawdzić małe i mikro instalacje do produkcji energii ze źródeł odnawialnych. To właśnie im poświęcono sporo uwagi w nowym projekcie ustawy o OZE. Przygotowane przepisy mają usunąć biurokratyczne bariery dla wszystkich osób, które chciałyby zainwestować w przydomowe elektrownie i wprowadzają system stałych taryf umożliwiający sprzedawanie nadwyżek wyprodukowanej energii za pomocą zwykłych przyłączeń sieciowych. Synergia tych dwóch elementów da impuls do powstania sektora krajowych urządzeń oraz instalacji OZE. Na jego rozwój będziemy mogli przeznaczyć także fundusze europejskie, które w latach 2014-2020 przewidują wsparcie poprawy efektywności energetycznej i odnawialnych źródeł energii w wysokości 6,4 mld euro.
 
Strona kampanii na rzecz ustawy OZE:
http://www.greenpeace.pl/uwolnij_energie/

REKLAMA