"RZ": Jak wygląda inwestowanie w OZE w Polsce?

"RZ": Jak wygląda inwestowanie w OZE w Polsce?
danishwindindustryassociation/ flickr cc-by-nc-2.0

Jak przebiega proces inwestycyjny w przypadku najpopularniejszych instalacji do produkcji zielonej energii?

Rzeczpospolita przyjrzała się warunkom do rozwoju odnawialnych źródeł energii w Polsce w przypadku energetyki wiatrowej, biogazowni i energetyki wodnej. Jakie są jej spostrzeżenia dotyczące inwestowania w wyżej wymienione instalacje OZE?

„RZ” zauważa, że obecnie największą popularnością w Polsce spośród wszystkich OZE cieszy się energetyka wiatrowa, co wynika z przekonania o dużej zyskowności projektów z nią związanych. Wg gazety, przeciętny okres zwrotu inwestycji w farmy wiatrowe (w ujęciu ROE) wynosi w naszym kraju około 9 lat.

REKLAMA

W ciągu roku elektrownia wiatrowa pracuje przeciętnie około 2 tysięcy godzin, co w przypadku siłowni o mocy 1 MW przekłada się na ok. 900 tysięcy zł przychodów.

Przeciętny koszt nowej elektrowni wiatrowych to ok. 6 mln zł, jednak wielu deweloperów farm wiatrowych szuka ich na rynku wtórnym, gdzie elektrownie wiatrowe można kupić 2-3 razy taniej.

O wiele łatwiej jest też zrealizować mały projekt – w tym wypadku można o wiele szybciej otrzymać niezbędne pozwolenia. W przypadku większych farm wiatrowych okres przygotowania inwestycji do produkcji energii z wiatru trwa około 5 lat.

Aby otrzymać pozwolenie na budowę elektrowni wiatrowych, trzeba zebrać wszystkie niezbędne pozwolenia, w tym pozwolenia środowiskowe, warunki przyłączenia do sieci, a także dysponować rocznymi pomiarami wiatru. Dopiero po skompletowaniu niezbędnej dokumentacji można zaczynać budowę. Rzeczpospolita podkreśla jednak, że czas, który mija od uzyskania pozwolenia do podłączenia elektrowni do sieci, wynosi średnio aż 49 miesięcy.

Rzeczpospolita zauważa, że większe zyski od farm wiatrowych mogą przynosić projekty związane z produkcją energii w biogazowniach, co wynika z większego wsparcia w postaci przyznawanych przez państwo kolorowych certyfikatów. Tego rodzaju instalacje są jednak droższe – koszt budowy biogazowni o mocy kilkuset kilowatów może sięgać nawet 10 mln zł.

REKLAMA

Budowa biogazowni jest świetnym pomysłem zwłaszcza dla branży spożywczej, gorzelni czy cukrowni, które mogą spożytkować w ten sposób swoje produkty uboczne.

W przypadku biogazowni, obok dostępu do linii energetycznych, istotne jest także, aby w pobliżu znajdowały się instalacje, które mogą odebrać wyprodukowane w biogazowni ciepło.

Wg Rzeczpospolitej roczne koszty eksploatacji biogazowni wynoszą od 15 do 40 proc. nakładów inwestycyjnych, co uwarunkowane jest przede wszystkim możliwościami pozyskania substratu.

Jeszcze trudniejszy niż w przypadku elektrowni wiatrowych czy biogazowni jest proces przygotowania elektrowni wodnej. „RZ” powołuje się na Marcina Markiewicza z firmy Małe Elektrownie Wodne, która ze 100 sprawdzanych lokalizacji pod kątem opłacalności realizacji projektu wstępnie wybrała zaledwie 7. W tym wypadku, oprócz możliwości podłączenia do sieci energetycznej, liczą się przede wszystkim uwarunkowania naturalne w postaci optymalnego przepływu wody.

W przypadku budowy elektrowni wodnej atutem są natomiast niższe koszty inwestycyjne. „RZ” wyjaśnia, że zbudowanie elektrowni wodnej o mocy 100 kW kosztuje około miliona złotych. Barierą są jednak trudności z uzyskaniem pozwolenia wodno-prawnego, a także problem z dzierżawą terenu, która może pochłaniać nawet do 10% przychodów. Mimo to, koszty eksploatacyjne w tym wypadku są stosunkowo niskie.

Rzeczpospolita informuje, że większość działających w Polsce elektrowni wodnych to mniejsze instalacje o mocy od 40 od 120 kW przynoszące dochody na poziomie 90-280 tys. zł na rok.

Alternatywą jest budowa mikroelektrowni wodnych o mocy na poziomie 4-6 kW, których koszt to ok. 15-25 tys. zł. Tego rodzaju instalacje mogą zaspokoić zapotrzebowanie na energię elektryczną w skali gospodarstwa domowego.

Rzeczpospolita podkreśla, że wszystkie instalacje OZE – bez względu na ich rodzaj, zainstalowaną moc czy przeznaczenie – wymagają uzyskania koncesji Urzędu Regulacji Energetyki, co blokuje rozwój domowych intalacji do produkcji zielonej energii na potrzeby własne.


D.Ł