G. Wiśniewski: ceny energii w 2020 – problem tylko częściowo rozwiązany

W Polsce energetyka nic nie wnosi do urzeczywistnienia koncepcji państwa dobrobytu, atrakcyjnej dla wielu idei podniesionej w kampanii wyborczej, a wręcz przeciwnie – transferami z budżetu do energetyki zmniejsza potencjalne możliwości państwa w zakresie rozwijania sfery dobrobytu – pisze Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Minister Energii Krzysztof Tchórzewski poinformował: „z ministerstwem finansów uzgodniliśmy, że na 2020 rok pozostanie obniżona akcyza i obniżona opłata przejściowa – te rzeczy już mamy domówione” (za TVP Info). Odbiorców energii oficjalna zapowiedź utrzymania niskiej stawki podatków i parapodatków (opłata przejściowa) z pewnością ucieszy. Ale co ona w praktyce oznacza i czy faktycznie oznacza brak wzrostu cen w przyszłym roku?
Uzgodnienie to samo w sobie to zaledwie wierzchołek poważnego, systemowego problemu, a raczej nie jego rozwiązanie. Oczywiście to dobrze że w sprawie podatków i opłat nakładanych na ceny energii elektrycznej rozmawiają ze sobą ministrowie ds. energii i ds. finansów (TVP Info nie poinformowała czy uzgodnienie miało miejsce już z obecnym ministrem Jerzym Kwiecińskim).
Z pewnością jednak w tej ważnej sprawie zabrakło wcześniejszego porozumienia z ministrami ds. gospodarki (tu chodzi o osobę Jadwigi Emilewicz, która podejmowała wiele działań, aby zminimalizować w gospodarce niekorzystne skutki kosztotwórczej polityki energetycznej) i z ministrem ds. pracy, zabezpieczenia społecznego i rodziny (tu chodzi o kosztowną, ale udaną i szeroko popieraną politykę na rzecz ograniczania wykluczenia społecznego i wyrównywania szans), czy też z ministrem ds. rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który patrzy z niepokojem na ceny energii z perspektywy konkurencyjnością polskiego rolnictwa – głównego źródła przychodów z eksportu i szuka dla rolników rozwiązań np. w formule spółdzielni energetycznych.
Ponadto samo uzgodnienie nie dotyczy obecnie największego problemu – bezpośredniego administrowania samymi cenami (o tym dalej) i fundamentalnych przyczyn ich wzrostu. Dotyczy tylko zakresu czasowego i skali manipulowania składnikami cen energii (podatkami i parapodatkami). Warto doprecyzować jakich składników na rachunkach za prąd uzgodnienie dotyczy i jakie są granice manipulowania nimi.
Pozostawienie obniżonej opłaty przejściowej na dotychczasowym poziomie to nic innego jak wycofanie się z nieuprawnionego jej podniesienia w 2016 roku o średnio 73 proc. (wtedy gdy już znikały zobowiązania wynikające ze wsparcia dla elektorowi węglowych w ramach tzw. KDT i oplata przestawała być w ogóle potrzebna) wprowadzonych niepostrzeżenie przy okazji nowelizacji ustawy o … OZE. Blog „Odnawialny” alarmował o tej nieoczekiwanej i – w opinii autora – nieuzasadnionej, kosztownej (zwłaszcza dla MŚP), ale wprowadzonej po cichu wrzutce do ustawy i do rachunków za prąd.
Wiele wskazuje że ta opłata w 2020 roku powinna całkowicie zniknąć z rachunków (minister finansów może prosić o szczegółowe analizy w tym zakresie).
Pozostawienie na 2020 roku obniżonej stawki akcyzy powinno cieszyć wszystkich odbiorców. Warto jednak zauważyć że stawka akcyzy z tytułu sprzedaży energii elektrycznej w br. została już znacząco zmniejszona z 20 zł/MWh do 5 zł/MWh trwale (do czasu ew. kolejnej nowelizacji ustawy). Ale jej dalsze obniżenie może mieć zastosowanie tylko dla wybranych sektorów i to w efekcie wniosku do KE.
Akcyza na paliwa i energię (podobnie jak VAT) zaliczana jest w UE do tzw. podatków zharmonizowanych i co do zasady w przypadku energii elektrycznej nie może być niższa niż 0,5 euro/MWh (gospodarstwa domowe) lub 1 euro/MWh (stawka zbliżona do obecnie obowiązującej), za wyjątkiem wybranych sektorów (rolnictwo, leśnictwo i transport elektryczny) i to oczywiście powinno być zrobione.
Stawka akcyzy może być obniżoną w stosunku do energii z OZE, która w Polsce wynosi zero, ale warto podkreślić, że w takich uwarunkowaniach generalne obniżane w br. stawki akcyzy w Polsce na energię pogarsza konkurencyjność energii z OZE w stosunku do energii z węgla o 15 zł/MWh.
Ale jest jeszcze jeden aspekt, słusznego społecznie i gospodarczo, obniżania stawki akcyzy na energię elektryczną. W wielu krajach zaliczanych do tzw. „państw dobrobytu” sektor energetyczny wnosi swój wkład podatkowy do powiększania dobrobytu obywateli (wyższymi podatkami pośrednimi nakładanymi na energię umożliwi zwiększenie możliwości prowadzenia polityki rozwojowej, innowacji i polityk społecznych czy usług publicznych). Korzystają z tego nie tylko kraje zachodnie, w szczególności Dania, Hollanda, Szwecja, ale też kraje naszego regionu; Estonia, Słowacja, Słowenia.
I tu można przejść do pytanie o ceny energii per se w 2020 roku (i dalszych), za wyłączeniem ww. podatków i parapodatków, o czym resort energii milczy. Tu jest inaczej niż w przypadku akcyzy, podtrzymanie interwencji oznaczałoby konieczność nowej inicjatywy legislacyjnej i kolejne uderzenie w budżet państwa (mało prawdopodobne).
Ustawa o zamrożeniu cen energii spowodowała w 2019 roku transfery z budżetu (wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2) w wysokości 8,5 mld zł, które poszły na rekompensaty dla przedsiębiorstw energetycznych (spółek obrotu) za brak podwyżek cen.
Faktycznie jest to pośrednie wsparcie dla sektora wytwarzania w energetyce, gdyż zamrożenie cen zapewniło możliwość dalszego wzrostu zużycia energii elektrycznej, zwłaszcza energii z węgla, który dominuje w miksie paliwowym (tu warto byłoby postawić pytanie o zasadność wykorzystania środków ze sprzedaży uprawnień do emisji) i tym samym podtrzymało presję na wzrost zużycia energii ze źródeł które także w po 2020 oku będą ją produkować coraz drożej.
Bez ustawy śmielej byłyby uruchamiane mechanizmy efektywności energetycznej, przynajmniej u części odbiorców energii, podczas gdy ci pozostali powinni być wspierani polityką społeczną (a nie transferami środków budżetowych do energetyki, która jest wystarczająco bogata, a w pewnym stopniu żyje z marży z transferów socjalnych i z powodu braku instrumentów nie angażuje się w organicznie zużycia energii).
Sprawa stanie się znacznie bardziej oczywista od 1 stycznia 2021 roku, od kiedy to powinna już obowiązywać transpozycja do polskiego prawa przepisu nowej dyrektywy UE (2019/944) w sprawie wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej.
Dyrektywa stanowi (art. 5), że dostawcom energii przysługuje swoboda w ustalaniu ceny, po jakiej dostarczają energię elektryczną odbiorcom (wszystkim, również gospodarstwom domowym- przyp. aut).
Co prawda państwa członkowskie będą miały jeszcze prawo (przynajmniej do 2025 roku, kiedy można się spodziewać całkowitej odejścia od stosowania cen regulowanych) zapewnić ochronę dotkniętych ubóstwem energetycznym i wrażliwych odbiorców będących gospodarstwami domowymi, przede wszystkim za pomocą polityki socjalnej lub środków innych niż interwencje publiczne w zakresie ustalania cen za dostawy energii elektrycznej, ale „muszą być ograniczone w czasie i proporcjonalne w odniesieniu do ich beneficjentów” i „nie mogą pociągać za sobą dodatkowych kosztów dyskryminujących uczestników rynku”.
Tych ograniczeń nie będzie jeszcze w 2020 roku i tu powstaje wątpliwość do prognoz wysokość regulowanych taryf grupy „G”, a ta niepewność przekłada się na pytanie o wysokość cen energii w segmentach nieregularnych (które mają zapewnić pokrycie kosztów firm energetycznych dla pozostałych grup taryfowych).
Rada Polityki Pieniężnej (RPP) w ostatnim raporcie o inflacji podkreśla, że jednym z głównych czynników niepewności jeśli chodzi o stopy wzrostu PKB i inflacji jest niepewność regulacyjna kształtowania się cen energii elektrycznej w kolejnych latach. RPP przyjmuje prognozę wpływu cen energii (energii elektrycznej, ciepła i paliw – tu zakładany jest spadek cen) na wskaźnik cen konsumenta inflacji (CPI) jak na rysunku.
Dalszy fragment wpisu na blogu „Odnawialny”
Grzegorz Wiśniewski