"Nie jesteśmy wielbicielami współspalania, jesteśmy jego ofiarami" [wywiad]

"Nie jesteśmy wielbicielami współspalania, jesteśmy jego ofiarami" [wywiad]
Dariusz Zych, Stowarzyszenie Producentów Polska Biomasa

Mamy świadomość, że główną wadą współspalania jest jego prymitywizm i konkurencyjna cena w stosunku do innych technologii OZE i przez to destrukcyjny wpływ na ich rozwój. Nie wiem, dlaczego nie stworzono ścieżki innowacyjnego postepowania dla tej technologii, aby pozbawić ją wszelkich wad. Było na to dość czasu. Nie chcemy złego i prymitywnego współspalania. Nam potrzeba sensownego partnera, który spożytkuje  naszą produkcję – mówi w wywiadzie dla Gramwzielone.pl Dariusz Zych ze Stowarzyszenia Producentów Polska Biomasa.

Gramwzielone.pl: W jakich okolicznościach powstało Stowarzyszenie Producentów Polska Biomasa i kogo reprezentujecie?

Dariusz Zych, Stowarzyszenie Producentów Polska Biomasa: – Nasze Stowarzyszenie powstało w wyniku kryzysu na rynku biomasy, który wybuchł na przełomie 2012 i 2013 roku, i miało tworzyć wspólną platformę do reprezentowania branży. W początkowym okresie działalności stowarzyszenia staraliśmy się skupiać jedynie producentów pelletu, brykietu czy zrębki, upatrując w działalności wszelkiego typu firm pośredniczących przyczyny sporej części naszych problemów. Czas pokazał, że wraz z pośrednikami jedziemy na wspólnym wozie i obie działalności wzajemnie się przenikają i uzupełniają. Obecnie spora część firm niegdyś stricte produkcyjnych rozszerzyła działalność o pośrednictwo, część firm produkcyjnych jako docelowy profil wybrało współpracę z pośrednikami. Suma summarum obecnie nazwa naszej organizacji powinna brzmieć raczej: Stowarzyszenie Producentów i Dostawców Polska Biomasa.

REKLAMA

Jaki stawiacie sobie cel?

Zależy nam na przekazaniu zdania i opinii na temat branży przez przedsiębiorców prowadzących kilkadziesiąt zakładów produkcyjnych, które tworzą miejsca pracy dla około 4500 ludzi tam zatrudnionych i ok. kolejnych 6000 współpracujących. Celem jest pokazanie stopnia rozwoju, zaawansowania i skali zakładów wytwarzających stałe paliwa biomasowe dla energetyki. 

Jak wspomniał Pan, branża polskich dostawców  biomasy stanęła na skraju bankructwa na przełomie 2012 i 2013 r., kiedy w wyniki spadku cen zielonych certyfikatów koncerny energetyczne, które były Państwa głównymi odbiorcami, zrywały z wami długoletnie kontrakty. Jakie działania podjęliście wówczas?

Nasze działania rozpoczęły się od wystosowania listów do ministerstw: gospodarki, skarbu oraz do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Kolejnym krokiem było zorganizowanie w marcu 2013 r. demonstracji w Warszawie, a w kwietniu kilku pikiet na drogach. Działania te nie znalazły oczekiwanej reakcji ze strony naszego rządu choć przyniosły skutek w postaci zauważenia problemu i zaproszenia do rozmów w ministerstwie skarbu i gospodarki. Od tamtego czasu nasi przedstawiciele brali czynny udział w wielu różnych spotkaniach, debatach i konferencjach na temat naszej roli i perspektyw w obliczu procedowanej ustawy o OZE. Uczestniczyliśmy w pracach podkomisji sejmowej ds. energetyki, senackiej komisji ds. gospodarki i do samego końca staraliśmy się o uwzględnienie właściwego polskiej biomasie miejsca w miksie OZE.  

Jak wygląda teraz rynek, na którym Państwo działacie?

Nie jestem przekonany jakiego czasu mam używać opisując rynek. Sytuacja jest dynamiczna i po radykalnych zmianach przełomu roku 2012/2013, gdy energetyka zerwała wieloletnie kontrakty, a ceny zielonych certyfikatów przewróciły do góry nogami rynek biomasy, wciąż mamy do czynienia z kolejnymi zmianami, ale większość z nich zmierza w niewłaściwym kierunku. Pewne głosy o stabilizacji rynku są bezpodstawne. Ustabilizowała się jedynie niepewność tego rynku. Jako przedstawiciele producentów i dostawców stałych paliw biomasowych dla energetyki musimy dokonać pewnego, dla laików nieistotnego, ale dla branży zasadniczego rozdziału na producentów i dostawców biomasy pochodzenia rolnego oraz producentów i dostawców biomasy pochodzenia leśnego. Są to dwa różne typy biomasy dedykowane innym odbiorcom.

Proszę o ich scharakteryzowanie.

Biomasa pochodzenia rolnego to w uproszczeniu pellet oraz brykiet z różnych odpadów i pozostałości rolnych. Pominę tu celowo uprawy roślin energetycznych, o których potem. Ta biomasa to produkt przetworzony w kierunku wykorzystania energetycznego. Swoimi parametrami zbliżony do węgla i przeznaczony do współspalania z węglem. Według rozporządzenia ministra gospodarki powinien stanowić 80% wsadu biomasowego w procesach współspalania.  

A biomasa leśna?

Biomasa pochodzenia leśnego to głównie zrębka drzewna, odpady z odróbki drzewnej oraz w znikomym procencie pellet i brykiet drzewny. Omówię tu główny składnik tej biomasy, jakim jest zrębka drzewna. Ze względu na swoje właściwości wynikające z natury świeżego drewna jako surowca, z którego powstała, posiada inny charakter niż pellet rolny. Zrębka przeznaczona jest do spalania w instalacjach dedykowanych biomasie, które już na etapie projektowania zakładały użycie tego konkretnego paliwa.

Tak więc widzimy dwa rodzaje biomasy skierowane do innych odbiorców – biomasa rolna do instalacji wielopaliwowych, gdzie współspalana jest z węglem, oraz biomasa drzewna do instalacji dedykowanych, gdzie stanowi jedyne paliwo.

Jakie są teraz Państwa najważniejsze problemy i bariery stojące na przeszkodzie rozwojowi polskiego rynku biomasy?

Jak już wspomniałem kryzys wywołany bałaganem na rynku certyfikatów odbił się fatalnie na rynku biomasy. Obecny system współpracy opiera się na kontraktach krótkoterminowych – wyjątkowo do kilku kilkunastu miesięcy – oraz na zakupach spotowych. Jaki to ma wpływ na przedsiębiorstwa produkujące biomasę nie muszę chyba tłumaczyć. Powiem tylko, że aby zabezpieczyć surowiec do produkcji, trzeba podejmować decyzje długoterminowe i w zasadzie głównie przed okresem żniw. Tylko wtedy można  zawrzeć umowy z rolnikami na przygotowanie i zabezpieczenie surowca na cały następny sezon. Dodatkowym elementem destabilizującym jest nadmierny rozwój importu biomasy zza wschodniej granicy Unii oraz dostawy zamorskich specjałów z Afryki i Azji.

Proszę o krótką ocenę ustawy o OZE. Czy postrzegacie ją jako korzystną dla rozwoju polskiego rynku biomasy?

Podpisana przez prezydenta ustawa niestety nie ujęła żadnego z naszych postulatów. Biomasa potraktowana została w niej jako zło konieczne i wstydliwe.

Postanowiono drastycznie ograniczyć wykorzystanie biomasy do produkcji energii w procesach współspalania wprowadzając współczynnik przeliczeniowy na poziomie 0,5. Takie postawienie sprawy nie pozwoli producentom energii uzyskać zwrotu nakładów na zakup paliwa, przez co współspalanie stanie się ekonomicznie nieuzasadnione. Można by dyskutować nad specyfiką tej technologii – tyle, że dyskutować nie chciano.

Za kilka lat decyzyjnego marazmu cenę muszą zapłacić producenci biomasy pochodzenia rolnego. Nikt nie pomyślał o jakichkolwiek krokach zmierzających do ucywilizowania procesów współspalania. Nikt nie pomyślał o krajowych zakładach produkujących z polskich surowców, zatrudniających polskich pracowników i płacących podatki w Polsce. Import biomasy z odległych o tysiące kilometrów lokalizacji kwitnie, a krajowe środki wsparcia wędrują nikt nie wie gdzie.

Niestety główną przeszkodą na drodze polskiej biomasy pochodzenia rolnego jest te kilka lat, gdy będzie brakować rynku zbytu. Do tego czasu, gdy ktoś z decydentów zacznie myśleć o wykorzystaniu tego potencjału lub gdy okaże się, że bez biomasy nie da się zrealizować celu na 2020 r., nasze zakłady przestaną istnieć, a miejsce polskiej biomasy zajmie biomasa zamorska.   

Jakich rozwiązań zabrakło Państwa zdaniem w ustawie o OZE, które napędziłyby rozwój polskiego rynku biomasy?

REKLAMA

Jak już wspomniałem wcześniej kwestia współspalania jest dyskusyjna lecz na dyskusje tą chyba zabrakło miejsca lub czasu. Nie to jednak jest głównym brakiem tej ustawy. W akcie tym nie wprowadzono żadnych rozwiązań promujących biomasę, a nawet zachowujących jej dotychczasowe miejsce w OZE. Oczywistym jest, że biomasa jako paliwo lokalne również  lokalnie winno być użytkowane. Ustawa niestety nie wprowadza rozwiązań mających taki  rynek stworzyć. Optymalnym rozwiązaniem byłoby ustanowienie takich zapisów, by biomasa była spalana w lokalnych, niedużych jednostkach o największej sprawności, czyli w elektrociepłowniach. Kogeneracja umożliwia wytworzenie energii elektrycznej i ciepła w jednej instalacji o sprawności sięgającej 85 – 90 %. Sprawą drugorzędną byłoby czy są to jednostki dedykowane czy wielopaliwowe. Niestety takich rozwiązań nie zaproponowano.

Nie pomyślano również o wspomnianym już wypływie środków wsparcia poprzez import biomasy. Nikt chyba nie chciał albo nie potrafił przeprowadzić rachunku ciągnionego i wykazać oczywistych i niemałych strat dla polskiej gospodarki poprzez taki stan rzeczy.

Brak jest wskazówek jak ten rynek ma trwać, gdy z dnia na dzień 1 stycznia 2016 r. energetyka zaprzestanie zakupów.

W branży OZE słychać krytykę technologii współspalania, któremu towarzyszy często import biomasy z odległych rejonów świata. Jakie jest Państwa stanowisko w kwestii współspalania?

Współspalanie to odpowiedź energetyki na zapotrzebowanie na zieloną energię. Zarządy koncernów połączyły przyjemne z pożytecznym przy minimalnych kosztach. Sielanka trwała, koncerny notowały świetne zyski, kraj wykazywał potrzebne ilości zielonej produkcji, a producenci biomasy wszystkie środki angażowali w budowę kolejnych zakładów. Nie wiem czy w wyniku silnego lobbingu energetycznego, górniczego czy w wyniku bezmyślności nikt nad rynkiem OZE nie panował. Lata zaniedbań w pierwszej kolejności odbiły się na nas, producentach biomasy, ale niestety zaniedbania dotyczą całej energetyki i koszty z nimi związane jeszcze przed nami.

Nie jesteśmy wielbicielami współspalania, my jesteśmy jego ofiarami.

Nasze zakłady powstały na perspektywach coraz większego zapotrzebowania energetyki na współspalanie. Teraz ma się do nas pretensje, że nie dokonywaliśmy właściwych ocen.

Jedne z większych państwowych przedsiębiorstw proponują kilkuletnie kontrakty, a my mieliśmy ocenić je jako niewiarygodne?

Import biomasy, jak już kilka razy wspomniałem wcześniej, jest oczywistym skandalem dodającym tylko jeszcze pikanterii sprawie.

Mamy świadomość, że główną wadą współspalania jest jego prymitywizm i konkurencyjna cena w stosunku do innych technologii OZE i przez to destrukcyjny wpływ na ich rozwój. Nie wiem, dlaczego nie stworzono ścieżki innowacyjnego postepowania dla tej technologii aby pozbawić ją wszelkich wad. Było na to dość czasu. Nie chcemy złego i prymitywnego współspalania – nam potrzeba sensownego partnera, który spożytkuje  naszą produkcję.

Jakie Państwa zdaniem regulacje pomogłyby w pełniejszym wykorzystaniu polskiego potencjału biomasy?

W ustawie o OZE brak jest regulacji określających optymalne lokalne wykorzystanie krajowej biomasy w kogeneracji. Brak jest założeń do powstania takich instalacji i brak założeń do konwersji obecnych instalacji węglowych. Średnie i małe elektrociepłownie obsługujące miasta, gminy czy nawet większe pojedyncze obiekty powinny być docelowymi jednostkami dla biomasy. Uważam przy tym, że technologia współspalania powinna być rozwijana w kierunku radykalnej redukcji lub absolutnego wyeliminowania emisji. Obecnie są już dostępne takie rozwiązania. Marnowanie stworzonego w ciągu kilku ostatnich lat potencjału produkcyjnego biomasy rolnej jest nieporozumieniem i bezsensownym marnotrawstwem.

Jak można by optymalnie skonstruować rynek biomasy?

Rynek biomasy i mechanizmy nim regulujące będą musiały dopiero powstać i dostosować się do nowych rozwiązań opartych o nowe założenia systemu wsparcia. Przyznam, że nie wiem jak zafunkcjonuje rozwiązanie aukcyjne dla biomasy, a wolumen instalacji rozliczających produkcję na starych zasadach też jest zagadką.

Powstanie zasad eliminujących lub znacznie redukujących wsparcie dla biomasy przywożonej z dystansu ponad 300 km od jednostki wytwórczej przywróciłoby jej sens ekologiczny. Kolejnym istotnym elementem byłoby stworzenie transparentnego systemu zakupów biomasy przez jednostki wytwórcze z możliwością weryfikacji przez naszego Kowalskiego kto, gdzie, co kupuje i spala. Nie wiem, czy takie możliwości dałaby giełda biomasy, ale myślę, że podróż w tym kierunku rozwiązałaby wiele problemów, tych prawdziwych i tych sztucznych.  

Jak widzi Pan przyszłość  polskiego rynku biomasy w perspektywie krótko- i długookresowej? W którym kierunku będzie ewoluować technologia, rodzaje biomasy, a także sposoby produkcji biomasy i wytwarzania z niej energii?

Perspektywy krótkoterminowe dla biomasy rysują się mętnie. Z jednej strony mam wrażenie, że koncerny będą chciały wykorzystać ostatnie miesiące tego roku, aby w relatywnie tani sposób nagromadzić zapasy zielonej energii, a z drugiej strony obecna wartość zielonych certyfikatów nie sprzyja podwyższaniu produkcji.

Kwadratura tego ozowego koła polega na tym, że to potencjalne podwyższenie produkcji na zapas spowoduje zwiększenie nawisu zielonych certyfikatów, a tym samym zwiększy tendencję spadkową ich ceny. Dystrybucja, na której do końca marca spoczywa obowiązek rozliczenia udziału zielonej energii w energii brutto ma już zabezpieczony portfel i obecnie wartość rynkowa zielonych certyfikatów dyktowana jest przez rynek spekulacyjny i drobnych wytwórców utrzymujących się z bieżącej produkcji. Mam jednak wrażenie, że przeważy jednak chęć zmagazynowania „zielonego prądu”.

Z początkiem 2016 r. wróżę kiepski okres dla biomasy rolnej. Mam jednoznaczne sygnały o bardzo istotnej redukcji ilości instalacji spalających tą biomasę, przez co powstanie kolejna kaskada do przepłynięcia. Nie wiem, ilu producentów zdoła utrzymać się na powierzchni, a ilu utonie. Niestety w tej wodzie są jeszcze importowane rekiny.

Perspektywy długoterminowe z powyższych względów ograniczę do biomasy pochodzenia drzewnego. Ten rynek jest zdecydowanie stabilniejszy choć i tu czyha wiele niebezpieczeństw. Zdawać by się mogło, że instalacje dedykowane są bezpieczne, ale w ogólnym trendzie zniżkowym wartości zielonych certyfikatów ich produkcja też ociera się o działalność charytatywną. Jest dla mnie niezrozumiałą niechęć naszego rządu do zwiększenia obowiązku i tym samym posadowienia na szynach wykolejonego systemu wsparcia.

Nie wydaje mi się, że taryfa ulgowa, którą UE zastosowała dla naszego kraju, będzie stosowana w kolejnych latach. Sądzę, że kiedyś będziemy musieli odpracować zaległości i doszlusować do założeń ogólnounijnych. Dlaczego nie zrobić małego kroczku w tym kierunku już dziś, gdy mamy znakomitą ku temu okazję. A poza tym warto by zweryfikować możliwości realizacji celu w cieple i transporcie. Może warto by przenieść nieco więcej obciążenia na energetykę?

Co do perspektyw rozwoju technologii produkcji energii z biomasy to sądzę, że wystarczy spojrzeć na światowych i europejskich liderów. Tam biomasa ma się dobrze i opiera się o kilkunastoletnie perspektywy. Uważam, że przyszłość leży w uproszczeniu technologii i lokalności zużycia biomasy. Wraz z rozwojem i powstawaniem nowych sposobów zamiany energii wiązań chemicznych zawartych w biomasie na inne rodzaje energii zapewne rozwiną się przyjazne środowisku sposoby produkcji ciepła i energii elektrycznej z biomasy. Mam taką nadzieję, gdyż Polska ma poważny potencjał biomasy, który powinien być właściwie wykorzystany.  

gramwzielone.pl