OX2 patrzy na polski Bałtyk i nie traci wiary w wiatr na lądzie

OX2 patrzy na polski Bałtyk i nie traci wiary w wiatr na lądzie
Katarzyna Suchcicka

Największy deweloper lądowych farm wiatrowych w Europie, szwedzki OX2, nie traci wiary w polski rynek mimo ograniczeń w rozwoju nowych inwestycji wynikających z ustawy odległościowej. O projektach nie tylko w lądowej energetyce wiatrowej, ale także o planach w zakresie offshore i fotowoltaiki, które mają wobec naszego rynku Szwedzi, opowiada w rozmowie z portalem Gramwzielone.pl Katarzyna Suchcicka, dyrektor generalny OX2 w Polsce.

Gramwzielone.pl: – OX2 to największy europejski deweloper na rynku lądowej energetyki wiatrowej. Tymczasem w naszym kraju chcecie stawiać także wiatraki na morzu.

Katarzyna Suchcicka: – Rzeczywiście planujemy inwestycje w offshore. W Polsce działamy głównie w obszarze lądowych farm wiatrowych i fotowoltaicznych, ale offshore jest naszą długofalową ambicją i projekty morskie mamy już w naszym portfelu rozwojowym w Szwecji i Finlandii.

REKLAMA

W centrum naszego zainteresowania jest Bałtyk. Nasze główne rynki to Szwecja, Finlandia i Polska. Najwięcej projektów w offshore mamy w Szwecji, gdzie mamy w rozwoju 9 GW, dla których proces deweloperski jest prowadzony już w sferze publicznej. Całość Bałtyku to około 25 GW. Farmy wiatrowe o takiej mocy mogą wytworzyć tyle energii, ile jest zużywane w całej Polsce przez pół roku.

W polskiej części Bałtyku jesteśmy gotowi, aby uczestniczyć w postępowaniach zmierzających do zabezpieczenia projektów. Pierwsza faza wsparcia dla offshore jest dla nas zamknięta, natomiast jesteśmy gotowi, aby zaangażować się w drugą. Jesteśmy również otwarci na partnerstwa i aktualnie prowadzimy w tym celu rozmowy  

W kontekście szwedzkiego rynku offshore słychać dużo o problemach w realizacji projektów wynikających z ograniczeń podyktowanych kwestiami obronności. Na ile te problemy dotyczą także realizowanych na tym rynku projektów OX2?

– Generalnie podejście Szwecji do obronności jest inne, ponieważ nie jest członkiem NATO i dlatego proces inwestycyjny wygląda tam inaczej. U nas jest proces, którego celem jest przyznanie koncesji, a tam rozwój projektów następuje, gdy wojsko nie zgłosi sprzeciwu. Jest to jedna z pierwszych instancji.

W Polsce nie mamy jeszcze kompletnych przepisów, jeśli chodzi o budowę morskich farm wiatrowych w powiązaniu ze sprawami obronności, natomiast możemy wprowadzić nasze doświadczenia ze Szwecji na polski rynek.

Morskie elektrownie wiatrowe mogą sprzyjać budowaniu bezpieczeństwa. Postawimy w odległości kilkudziesięciu kilometrów od naszego nabrzeża około tysiąc instalacji, które możemy wykorzystać jako przedłużenie naszych oczu i uszu w kwestii militarnej – nad i pod wodą.

U nas nie ma jeszcze takiego podejścia, nie pojawia się ono w sferze publicznej. Nasze doświadczenia w Szwecji pokazały, że trzeba w jakiś sposób przekonać marynarkę. Musimy pokazać, że farmy wiatrowe nie będą przeszkadzać, ale mogą zostać wykorzystane jako narzędzie. Urządzenia służące do nawigacji czy obserwacji mogą zostać zintegrowane z elektrowniami wiatrowymi.

Na jakie warunki rozliczeń mogą liczyć inwestorzy sprzedający energię odnawialną w Szwecji?

– Tam obecnie nie ma systemów wsparcia, dlatego inwestycje muszą być w pełni rynkowe. Do tego cena energii w Szwecji jest niższa. Dlatego uwaga inwestorów skupia się na przygotowaniu projektów, które zapewnią jak najniższy koszt energii. OX2 jest jednym z liderów sprzedaży energii w drodze komercyjnych umów PPA. Jedna z pierwszych tego rodzaju umów została zawarta przez naszą firmą z Google już w roku 2014.

W naszym modelu musimy dostosować się do warunków oferowanych przez poszczególne rynki, natomiast jesteśmy nastawieni na działanie poza systemami wsparcia. Staramy się rozwijać takie projekty, które docelowo nie będą potrzebować pomocy publicznej.

Jaki portfel lądowych projektów OX2 posiada obecnie w Polsce?

– Działamy na polskim rynku już trzeci rok, ale w różnych stadiach zaawansowania mamy projekty o mocy około 1,4 GW. W tym po około 600-700 MW mamy w wietrze i fotowoltaice. Inwestujemy poprzez przejęcia praw do projektów jak również realizujemy od podstaw własne.

Obecnie w trakcie budowy jest pięć farm wiatrowych o mocach między 20 MW i 45 MW. Kończymy pierwszy projekt Żary, który wkrótce uzyska koncesję. Te projekty to efekt wygranych w aukcjach z lat 2018-2020.

Te farmy wiatrowe zostaną sprzedane?

– Nasz model biznesowy opiera się na tym, że aktywa przechodzą do inwestorów. Wspomniane farmy wiatrowe są już sprzedane i działamy w nich jako inwestor zastępczy. Dodatkowo planujemy zarządzenie tymi farmami wiatrowymi, co jest zabezpieczone wieloletnimi kontraktami na zarządzanie techniczne i komercyjne.

Jakiej wielkości turbiny zostaną wykorzystane w powstających obecnie farmach wiatrowych?

– Będą to turbiny o mocy od 3 MW do 3,45 MW, ale chcielibyśmy budować większe.

REKLAMA

W Skandynawii budujecie farmy wiatrowe, bazując na turbinach o mocy przekraczającej już nawet 6 MW. 

– To jest długi i gorący temat. Z powodu ustawy antywiatrakowej nie jesteśmy w stanie instalować najbardziej efektywnych turbin. Przez to koszt energii nie jest tak niski jak w krajach skandynawskich – mimo, że w miarę możliwości optymalizujemy go do maksimum. Porównując nasze modele inwestycji w Polsce i Skandynawii widzimy, że z powodu stosowania mniejszych turbin koszt produkcji energii w naszym kraju jest wyższy.

Jaka jest różnica w warunkach wiatrowych?

– Na południu Szwecji warunki wiatrowe są bardzo zbliżone do polskich. Natomiast do wietrzności trzeba dostosować technologię. Jeśli moglibyśmy zastosować najnowsze turbiny, koszt produkcji energii wiatrowej w Polsce byłby niższy o 15-20 proc. O tyle niższy koszt bylibyśmy w stanie uzyskać, stosując dostępne technologie turbin o mocy 4-5 MW. Jednak nie możemy tego robić. Musimy instalować więcej turbin, a moglibyśmy zastosować ich mniej. Koszty byłyby niższe, wpływ na środowisko byłby niższy, ale mamy związane ręce.

Według nas nie ma odwrotu, aby technologia wiatrowa w Polsce się nie rozwijała. Dlatego rozwijamy projekty do tego etapu, do którego możemy i liczymy, że prawo się zmieni.

Czy OX2 szykuje się na kolejne aukcje?

– Być może aukcja nie jest konieczna i bardzo poważnie rozważamy oparcie rozwoju nowych projektów o umowy PPA. Mamy doświadczenie z takim modelem w Skandynawii, w Polsce nie jest to jeszcze powszechne. Jest ogłoszonych kilkanaście umów, natomiast patrząc na rosnące ceny energii, model PPA zaczyna być atrakcyjny. Jest też model łączący aukcje z umowami PPA, ale nie ma jeszcze w tym zakresie decyzji. Na pewno jest potencjał dla umów PPA. Zgłaszają się duzi odbiorcy, którzy chcą zakupić od nas energię.

Natomiast na aukcje trafiają coraz mniej efektywne projekty i aukcje przestają być atrakcyjne. Fotowoltaika zaczyna wygrywać cenowo w aukcjach z wiatrem, ponieważ stale się rozwija, a wiatr został zastopowany.

W grę wchodzą tylko wirtualne umowy PPA czy także on-site?

– Bardzo chcielibyśmy robić umowy on-site. Ma to zasadność i potencjał. Ten kierunek wydaje się słuszny chociażby ze względu na ograniczenia związane z możliwością przyłączania nowych inwestycji do sieci.

Czy nie obawiacie się zjawiska kanibalizmu cenowego na polskim rynku OZE? Czy z tego względu nie jest nadal korzystniejsze zabezpieczenie przychodów w systemie aukcyjnym?

– Oczywiście jest niepewność, jak ceny będą kształtować się w przyszłości, jednak do tej pory nie widziałam opracowania, które pokazywałyby, że długoterminowo – np. do 2030 r. – ceny energii będą spadać. Produkcja energii ogólnie jest w Polsce kosztowna. Po 2030 roku ceny energii mogą zacząć spadać dzięki temu, że będzie więcej instalacji OZE, ale to nie powinien być duży spadek.

Wiem, że jest jeszcze pewien opór. Banki są przyzwyczajone do aukcji i finansowania projektów z systemem wsparcia. Z drugiej strony jeśli chodzi o model PPA bardzo ważny jest rating odbiorcy energii – czy będzie on w stanie zrealizować odbiór energii – ale ten model jest nieunikniony.

Czy w nowych projektach uwzględniacie magazyny energii?

– Temat magazynów jest bardzo szeroki. Na pewno jest to jeden z elementów, który może mocno poprawić stabilność produkcji energii w źródłach uzależnionych od pogody. To jest technologia, która jest oczywiście jeszcze kosztowna i trzeba zbudować dobry model – on musi współgrać biznesowo z instalacją OZE. Musimy rozważyć czy sprzedawać energię, prowadząc tak zwany arbitraż. Jest rynek mocy, który według mnie jednak nie wspiera magazynów energii. W końcu jest trzecia możliwość, czyli usługi systemowe świadczone na rzecz operatorów. Tego w Polsce jeszcze nie ma, ale jest to w mojej ocenie nieuniknione.

Z czasem magazyny mogą okazać się po prostu koniecznością. Dla OZE jest coraz mniej miejsca w sieci.

– Rzeczywiście, jeśli chodzi o możliwości uzyskania przyłączenia napotykamy problemy. Ilość odmów, które dostajemy, jest ogromna. Oczywiście magazyny są pewną odpowiedzią, ale nasz system musi po prostu zostać bardzo mocno dofinansowany i zmodernizowany. Rozwijamy offshore, ale przestajemy budować na lądzie.

Co z wodorem?

– To perspektywiczny kierunek, natomiast nasz biznes jest oparty na odnawialnych źródłach energii. Cena zielonego wodoru jest uzależniona od ceny energii ze źródła odnawialnego. Tutaj są nasze kompetencje. Prowadzimy dialog z odbiorcami, którzy mogliby wykorzystać naszą energię z naszych projektów do produkcji wodoru.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.