M. Kaczerowski, Ambiens: wymagania dla farm wiatrowych zabezpieczają dzisiaj interesy obu stron
– Doprecyzowania mogą wymagać kwestie nieuregulowane polskim przepisami prawa, a dyskutowane i ważne według lokalnych społeczności, takie jak np. zjawisko migotania cienia. Są to jednak sprawy drugoplanowe w mojej ocenie. Kluczowe oddziaływania są w sposób należyty zabezpieczone w celu ochrony ludzi i środowiska – mówi Michał Kaczerowski, prezes zarządu Ambiens Sp. z o .o., w kontekście złożonego ostatnio w Sejmie projektu ustawy o inwestycjach w elektrownie wiatrowe, zwanej ustawą odległościową.
Gramwzielone.pl: – Jakie procedury i wymagania musi spełnić obecnie deweloper farmy wiatrowej, aby jego projekt był zgodny z normami środowiskami, w tym z normami hałasu, który mogą emitować pracujące turbiny?
– Szereg restrykcyjnych wymagań oraz regulacji warunkuje dzisiaj rozwój farm wiatrowych, które są przedsięwzięciami mogącymi potencjalnie lub zawsze znacząco oddziaływującymi na środowisko.
Wszystkie farmy wiatrowe podlegają dzisiaj procedurze oceny oddziaływania na środowisko mającej na celu uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia. Jest to decyzja administracyjna wymagana przepisami prawa. Jej wydanie przez wójta lub burmistrza, ewentualnie w pojedynczych przypadkach RDOŚ, poprzedza szereg inwentaryzacji, monitoringów, analiz i ekspertyz. Wszystkie badania w formie raportu o oddziaływaniu farmy wiatrowej na środowisko przedkładane są ww. organowi prowadzącemu, który to konsultuje kwestie merytoryczne z RDOŚ i PPIS oraz sąsiadami w trybie obowiązkowych konsultacji społecznych.
Jedną z kluczowych analiz jest prognoza propagacji hałasu, która to w sposób jednoznaczny dopuszcza, lub nie, wnioskowany projekt w danej lokalizacji, uwzględniając dopuszczalne poziomy hałasu dla sąsiedniej zabudowy w zależności od jej klasyfikacji np. zabudowa jednorodzinna lub zabudowa zagrodowa czy handlowo-usługowa. Także jak widać są procedury i regulacje, jakimi kierować się musi każdy deweloper rozwijający projekt wiatrowy w zgodzie ze środowiskiem, przyrodą oraz lokalną społecznością. Powyższe wymagania to zaimplementowane do prawa krajowego przepisy unijne. Pełna ocena oddziaływania na środowisko to czasochłonny proces obejmujący nawet 1,5–2 lata.
Warunki zabudowy poprzedzane decyzją środowiskową właśnie – to jeden z dwóch formalnych sposobów lokalizacji inwestycji. Alternatywnym jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego.
Jakie wymagania w kwestiach środowiskowych są stosowane wobec operatorów farmy wiatrowej już po jej uruchomieniu? Co dzieje się, gdy farma wiatrowa pracuje niezgodnie z zasadami wskazanymi w decyzji środowiskowej?
– Wszystkie te kwestie warunkują obowiązki zawarte indywidualnie w decyzji środowiskowej. Dzisiaj, po uruchomieniu projektu, inwestor praktycznie zawsze zobligowany jest do wykonania porealizacyjnego monitoringu ptaków i nietoperzy. W zależności od wielu czynników ten monitoring może trwać od roku do trzech i obejmować jedynie monitoring śmiertelności lub pełną inwentaryzację aktywności ptaków i nietoperzy na terenie farmy włącznie z automatyczną rejestracją detektorową na wysokości rotora.
Ponadto praktycznie zawsze wymagane są pomiary hałasu zgodnie z obowiązującymi normami w akredytowanym laboratorium. Stosuje się jednorazową sesję lub cykl pomiarów realizowanych w każdej porze roku w jednej z dwóch metodologii: bezpośrednie ciągłe pomiary w ograniczonym czasie lub metoda próbkowania. Weryfikacja faktycznych oddziaływań ma na celu potwierdzenie poprawności wcześniej wykonanych prognoz. Zdefiniowanie ewentualnych nieprawidłowości lub ponadnormatywnych oddziaływań skutkować może potrzebą wdrożenia działań minimalizujących czy kompensacyjnych. Wyniki analiz porealizacyjnych przedkłada się do wiadomości odpowiednich organów.
Czy Pana zdaniem te wymagania są wystarczające, a ich spełnienie gwarantuje niezakłócanie funkcjonowania przyrody i ludzi, którzy mieszkają w pobliżu farm wiatrowych?
– Tak, uważam że dzisiaj obowiązujące regulacje są wystarczające i dobre. Dobre zarówno z perspektywy zainteresowanych udziałem w dialogu sąsiadów projektu jak i zaangażowanych i społecznie odpowiedzialnych deweloperów.
Jakie ewentualnie zmiany można wprowadzić, które poprawiłyby jakość obecnych przepisów?
– Doprecyzowania mogą wymagać kwestie nieuregulowane polskim przepisami prawa a dyskutowane i ważne według lokalnych społeczności, takie jak np. zjawisko migotania cienia. Są to jednak sprawy drugoplanowe w mojej ocenie. Kluczowe oddziaływania są w sposób należyty zabezpieczone w celu ochrony ludzi i środowiska.
Czy spotkał się Pan z przypadkami, w których farmy wiatrowe generowałyby jakiś negatywny wpływ na otaczającą je przyrodę? Czy z tego powodu farmy wiatrowe należy budować w większej odległości od obszarów chronionych, choćby Natury 2000?
– Osobiście nie. Projekty które konsultowaliśmy w przypadku negatywnych wyników inwentaryzacji przedrealizacyjnych otrzymywały rekomendacje odpowiednich korekt layoutu lub ograniczeń. Dwukrotnie zdarzyło nam się jednoznacznie zaopiniować wrażliwe i cenne przyrodniczo tereny, na których inwestorzy po naszej rzetelnej ocenie rezygnowali z dalszego rozwoju projektu w całości. Zabiegi te zabezpieczyły w należyty sposób przyrodę, ograniczyły oddziaływania oraz, co ważne, zabezpieczyły jednocześnie interes inwestora.
W trakcie monitoringów porealizacyjnych obsługiwanych lokalizacji nie spotkaliśmy się nigdy w Ambiens z negatywnym i ponadprzeciętnym wpływem inwestycji na środowisko. Słyszałem jednak o kontrowersyjnych projektach i mocno problematycznych sytuacjach. Ostatnio zaprzyjaźniony project manager opowiadał o sytuacji, gdzie nierzetelni wykonawcy monitoringu porealizacyjnego nie zanotowali obecności bielika, o którym doskonale widział RDOŚ, bo – jak się okazało – ptak posiadał logger. Są to jednak nieprawidłowości incydentalne i nie obrazują ogółu standardów panujących w branży. W każdym środowisku zawodowym napotkać można patologie.
Jak procedury środowiskowe i niezbędne wymogi dotyczące choćby emitowanego hałasu wyglądają w innych europejskich krajach i czy jakieś rozwiązania warto by przenieść do polskiego prawa?
– Kwestie hałasowe w różnych krajach członkowskich wyglądają inaczej. Różnią się zarówno kategoriami obiektów podlegających ochronie akustycznej, modelem jak i dopuszczalnymi poziomami hałasu. Trudno zatem jednoznacznie zestawiać różne rozwiązania, choć po zapoznaniu się z przykładowymi normami stwierdzić można, że standardy są porównywalne, a polskie rozwiązania w sposób restrykcyjny chronią obywateli w zakresie hałasu przemysłowego, jaki odnosi się do farm wiatrowych. W poszczególnych regionach są wprowadzone odległościowe ograniczenia lokalizacyjne, u podstaw których leży emisja hałasu. I tak na przykład w niektórych landach w Niemczech farmy wiatrowe można lokalizować w odległości większej niż trzykrotność wysokości wiatraka.
Jak ocenia Pan przyjętą w nowym projekcie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych zasadę minimalnej odległości elektrowni wiatrowych od domów?
– Jak wcześniej wyjaśniałem, jestem zdania, że funkcjonujące dotychczas rozwiązania są dobre i wystarczające. Uważam, że nie ma potrzeby zmiany zasad na obecnym etapie, gdy sektor wiatrowy posiada zainstalowane około 75 proc. mocy wytwórczych planowanych do roku 2020. Nie jestem fanem sztywnych odległości, a określenie ich na poziomie 3 km czy 10-krotności wysokości wiatraka – oznaczającej bufor około 2km – uważam za abstrakcyjne i kompletnie nieuzasadnione.
Dystans taki praktycznie zablokowuje zupełnie dalszy rozwój branży wiatrowej, co ilustruje poglądowa mapka (grafika poniżej) przedstawiająca przykładowy mały projekt. Według analiz takim sposobem z możliwości rozwoju farm wykluczonych zostaje około 98 proc. powierzchni kraju.
Projekt ustawy ma uporządkować zasady lokowania farm wiatrowych na podstawie przepisów planistycznych. Obecnie nie jest do końca jasne, czy farmy wiatrowe można budować tylko na podstawie miejscowych planów zagospodarowania czy też decyzji WZ. Czy kierunek wskazany w tym wypadku w projekcie ustawy jest słuszny?
– Dzisiaj farmy wiatrowe można budować w oparciu o decyzję o warunkach zabudowy (WZ) poprzedzane decyzją środowiskową lub na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP). To obecnie alternatywne rozwiązania. Postulowane zmiany w „ustawie odległościowej” miałyby wprowadzić możliwość lokalizacji farm wiatrowych jedynie w oparciu o MPZP. To nie jest złe rozwiązanie w mojej ocenie i wydaje się, że branża jest gotowa je zaakceptować. Doprecyzowania wymagają jednak kwestie finansowania sporządzania planów. Koszty MPZP przewyższają często możliwości budżetów gmin wiejskich. Skutkować to może scenariuszem, gdzie przychylne rozwojowi energetyki wiatrowej na swoim terenie gminy przy akceptacji lokalnej społeczności nie będą w stanie pokryć kosztów sporządzenia MPZP. Należy powrócić do debaty na temat możliwości legalnego partycypowania przez inwestorów w kosztach planów. Tylko wtedy obowiązkowość MPZP w kontekście energetyki wiatrowej będzie miała sens.
Czy w nowym projekcie ustawy o inwestycjach w elektrownie wiatrowe widzi Pan jakieś pozytywy i jakie ewentualnie regulacje należałoby Pana zdaniem do niego wpisać pod kątem wymagań środowiskowych?
– W mojej ocenie ustawa odległościowa nie reguluje możliwości lokalizowania farm wiatrowych, czemu miała służyć, a zupełnie je ogranicza, nie pozostawiając przy tym akceptowalnych okresów przejściowych dla projektów właśnie rozwijanych. Nie, ja nie dostrzegam pozytywów. Ponadto obawy moje budzą kwestie natury finansowej wynikające z ustawy.
Jak sygnalizują koledzy z branży, proponowany wzrost obciążeń podatkowych oraz dodatkowe, nowe koszty parapodatkowe są nie do udźwignięcia przez branżę. Ustawa w takim kształcie to precyzyjny cios w sektor energetyki wiatrowej. Mam nadzieję, że na etapie dalszych konsultacji pierwotny pomysł zostanie zrewidowany lub zatrzymany.
Wejście w życie regulacji w takim kształcie niosłoby negatywne skutki dla krajowej gospodarki, energetyki oraz, paradoksalnie, lokalnych społeczności, pozbawiając gminy wszystkich korzyści wynikających z obecności farmy wiatrowej – podatków, dochodów z tytułu dzierżawy, remontów wykonywanych przy okazji budowy czy dodatkowych miejsc pracy.
gramwzielone.pl
Zasięg 3 km oraz zasięg równy 10-krotności wysokości wiatraka względem zasięgów oddziaływania akustycznego | www.ambiens.pl | Marcin Gąsior