Fikcyjne przyłączenia do sieci stopują rozwój energetyki wiatrowej
{więcej}Zdaniem ekspertów z sektora energetyki wiatrowej, oprócz braku ustawy o OZE, jednym z największych problemów w rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce są fikcyjne przyłączenia do sieci elektroenergetycznej.
Jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna”, pomimo konieczności wpłacenia zaliczki w wysokości 30 tys. zł za każdy 1 MW planowanej do przyłączenia mocy, w Polsce niektórzy deweloperzy farm wiatrowych blokują moc przyłączeniową poprzez nierealizowanie inwestycji, a jedynie prowadzą obrót uzyskanymi warunkami przyłączenia. Tego problemu nie był w stanie wyeliminować mały trójpak, a najnowszy projekt ustawy o OZE w wersji 6.2 w ogóle nie podejmuje tej kwestii.
Po nowelizacji prawa energetycznego w 2010 r., aby uzyskać warunki przyłączenia dla farmy wiatrowej należy przedstawić lokalnemu dystrybutorowi prądu i operatorowi sieci dystrybucyjnej (PSE) akt dzierżawy terenu, plan wraz z harmonogramem inwestycji i wpłacić wspomnianą zaliczkę. Przed nowelizacją wystarczyło, że deweloper wpłacił jedynie depozyt, dodatkowo przesuwanie realizacji inwestycji nie rodziło żadnych konsekwencji. W efekcie, obecnie część inwestycji, które otrzymały zgodę na przyłączenie w 2007 r., wciąż nie zostało zrealizowanych i blokują moce przyłączeniowe.
Nowelizacja Prawa energetycznego z 2010 roku nakłada na lokalnych dystrybutorów obowiązek publikowania informacji o podmiotach przyłączanych do sieci, dostępnych mocach przyłączeniowych i zdolnościach przesyłowych. Jednak zdaniem ekspertów informacje te są niekompletne, a podane liczby niewiele mówią. Brakuje danych, kto, gdzie, kiedy, na jak długo oraz na przyłączenie ilu MW uzyskał zgodę. W opinii sektora energetyki wiatrowej, bez upublicznienia tych informacji nie może być mowy o pełnej transparentności.
Dopiero po rewizji aktualnego stanu w tym zakresie możliwe będzie zlokalizowanie i wyeliminowanie wirtualnych przyłączeń, które powodują wiele negatywnych konsekwencji dla inwestorów planujących wybudowanie i podłączenie do sieci farm wiatrowych.
Ponadto, z powodu takiego stanu rzeczy i blokowania przyłączeń niektórzy deweloperzy muszą się ubiegać o przyłączenie projektów do sieci w odległości nawet 30–40 km od planowanego miejsca budowy. Zwiększa to koszty inwestycji, a w przyszłości podwyższy cenę energii. Ostatecznie sytuacja ta uderzy w podatników, którzy zapłacą więcej za prąd – prognozuje „DGP”.
Jak donosi „DGP”, wirtualne przyłączenia zafałszowują też faktyczne obciążenie sieci i liczbę realizowanych inwestycji. Oficjalne dane są nieubłagane. Z 21,2 tys. MW, które do tej pory uzyskały zgodę na przyłączenie tylko 3,4 tys. MW, stanowią podłączone moce. Nawet 80–90% z pozostałych 17,8 tys. MW mogą stanowić wirtualne przyłączenia, których właściciele nawet nie wystąpili o zgodę na budowanie farm wiatrowych. Obecnie PSE, powołując się na oficjalne dane, odmawia przyłączania nowych instalacji tłumacząc, że sieć nie wytrzyma większego obciążenia, a liczba udzielonych pozwoleń jest wystarczająca.
gramwzielone.pl