A. Rabiega: deficyt regulacji dla klastrów energii
Idea klastrów energii cieszy się dużym zainteresowaniem firm działających w sektorze energetycznym oraz samorządów, na razie jednak trudno znaleźć inwestycje realizowane w ramach klastrów. Braki w koncepcji forsowanej przez Ministerstwo Energii, które mogą uniemożliwić wyjście klastrów poza podpisane porozumienia i listy intencyjne, wytyka w wywiadzie dla Gramwzielone.pl Arnold Rabiega, prezes Krajowego Instytutu Energetyki Rozproszonej.
Gramwzielone.pl: – W tym tygodniu ogłoszono wyniki rządowego konkursu dla klastrów energii. Jak można ocenić jego efekty?
Arnold Rabiega, KIER: – Razem z zespołem doradzaliśmy niektórym klastrom przy opracowywaniu strategii i przygotowaniu dokumentacji, więc wyniki konkursu były z jednej strony źródłem sporej satysfakcji. Chociażby dlatego, że Klaster Energii Zbiornika Czorsztyńskiego, z którym współpracowaliśmy, otrzymał maksymalną ilość punktów i został numerem jeden wśród wszystkich 33 zwycięskich organizacji, zresztą nie było innej możliwości, bo to naprawdę dojrzała i spójna koncepcja.
Z drugiej strony działania Ministerstwa Energii, jak i sam przebieg konkursu zmuszony jestem ocenić bardzo negatywnie.
Z czego wynika taka ocena?
– Przede wszystkim z braku profesjonalizmu po stronie resortu. Sam konkurs został ogłoszony znienacka i bez żadnych podstaw prawnych, co oznacza, że wydane certyfikaty nie do końca można traktować jako dokumenty urzędowe. Ponadto regulamin konkursu zawierał całe mnóstwo sprzeczności, po pierwsze z ustawą, a po drugie z samym sobą i załącznikami do niego.
Jeżeli zaś chodzi o wyniki, to zostały one ogłoszone dużo później niż zapowiedziano, chociaż to akurat stanowi najmniejsze zaskoczenie, bo do swobodnego podejścia do zapowiadanych terminów ze strony Ministerstwa Energii chyba wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić.
Na szczęście urzędnicy zdali się w porę zreflektować i już zapowiedzieli chęć organizacji drugiego konkursu w najbliższym czasie. Mam tylko nadzieję, że dzięki wiedzy o funkcjonowaniu klastrów, pozyskanej w pierwszym konkursie, Ministerstwo będzie zdolne do przeprowadzenia drugiej edycji w sposób znacznie bardziej rzetelny.
Na jakim etapie są obecnie najciekawsze projekty klastrów?
– Najbardziej ambitne klastry, mimo braku uruchomionego finansowania czy dedykowanych regulacji prawnych, już przystąpiły do wstępnej realizacji swoich pomysłów. Inicjatorzy tych porozumień to często wizjonerzy, którzy gotowi są zacieśniać lokalną współpracę w celu uzyskania odpowiedniego efektu synergii. Pomimo wielkiego entuzjazmu barierą pozostaje jednak wciąż brak jednoznacznych i konkretnych propozycji finansowych i regulacyjnych.
Czego brakuje klastrom, aby idea przerodziła się w konkretne inwestycje?
– Wielu klastrowych aktywistów zapewne powiedziałoby, że dotacji ale według mnie towarem deficytowym w tym wypadku jest przede wszystkim dobre otoczenie regulacyjne. Klastry mają w założeniu tworzyć przyjazne warunki rynkowe oparte o sieć wspólnych interesów pomiędzy lokalnymi podmiotami, co w wielu branżach na całym świecie udało się z powodzeniem. Energetyka jest jednak branżą specyficzną, gdzie możliwości biznesowe są ściśle regulowane przepisami prawa, a te trzeba odpowiednio dostosować do nowego modelu. W zeszłym roku Ministerstwo Energii opublikowało wykonaną przez nas ekspertyzę w zakresie prawnej i biznesowej koncepcji działania klastrów energii, ale jak dotychczas chyba nie skorzystano z tego materiału w sposób dostateczny, mimo zapowiedzi nowej ustawy o energetyce rozproszonej.
Co z obiecanymi dotacjami dla klastrów?
– Sądzę, że strumień finansowy z POiŚ dedykowany klastrom powinien się pojawić, co znajduje potwierdzenie z oficjalnych dokumentach znajdujących się na stronie internetowej Ministerstwa Energii. Otwartym pozostaje jednak pytanie, czy za skonsumowaną pomocą inwestycyjną pójdzie także pobudzenie lokalnej gospodarki. To w dużej mierze zależy od działań rządu w tej materii, choć niestety literatura pełna jest przykładów, w których ze względu na zbyt głęboką ingerencję urzędników, rozwój klastrów kończył się wraz z wyczerpaniem środków finansowych przeznaczonych na ten cel.
W mojej ocenie receptą na sukces klastrów energii jest odpowiedzialne stworzenie im dobrego otoczenia regulacyjnego. Podstawowym zadaniem Ministerstwa Energii jest stymulacja rozwoju branży w zadanych kierunkach za pomocą instrumentów legislacyjnych i systemowych, a nie pełnienie roli doradców dla prywatnego biznesu czy organizowanie konkursów.
Jaki dalszy los może czekać klastry?
– Wszystko zależy od tego kiedy rząd przedstawi klastrom poważne propozycje. Chociaż założenia do ustawy o energetyce rozproszonej miały być ogłoszone w grudniu zeszłego roku, to myślę, że resort energii zbiera jeszcze doświadczenia z rynku i dopiero na ich podstawie będzie gotów wypracować dokładniejsze propozycje. Dlatego w mojej ocenie udział klastrów w konkursie, niezależnie jak zorganizowanym, ma bardzo istotny wpływ na kształt rozwoju tego nowego sektora.
Osobiście wierzę w energetyką rozproszoną i jej rozwój w formule klastrów i spółdzielni energetycznych. Dzięki współpracy z wieloma klastrami z całej Polski, moje przekonanie w tym względzie tylko przybrało na sile. Mimo dosyć surowej oceny pierwszego konkursu, gratuluję wszystkim certyfikowanym klastrom i życzę wszystkim powodzenia w kolejnych edycjach.
Ministerstwo Energii w najnowszej nowelizacji ustawy o OZE rozwija ideę spółdzielni energetycznych. Jakie są najważniejsze zawarte w niej zapisy dotyczące spółdzielni?
– Przyznam, że temat spółdzielni energetycznych w nowelizacji ustawy o OZE to dla mnie duże zaskoczenie, bo tego typu kwestie miały być rozstrzygane w odrębnym pakiecie regulacji. Nie wiem czy dotykanie w nowelizacji ustawy kwestii spółdzielni energetycznej to dobry pomysł. Zwłaszcza w kontekście tego, że rząd od wielu miesięcy ma poważne problemy z wypracowaniem przynajmniej poprawnych regulacji dla sektora OZE, co w aktualnej sytuacji powinno stanowić absolutny priorytet. Tak czy inaczej, zaproponowane zmiany precyzować mają warunki działalności spółdzielni energetycznych choć mają one charakter stricte techniczny, pomijając istotę rzeczy.
Jak można ocenić te propozycje z punktu widzenia praktyka, która wdrażał ideę spółdzielni, zanim jeszcze ich definicję wpisano do ustawy o OZE? Co trzeba uwzględnić, a z jakich zapisów zrezygnować?
– W mojej ocenie zaproponowana definicja nie wnosi do sprawy absolutnie niczego godnego uwagi. Ponadto wymóg posiadania przez spółdzielnię energetyczną minimum 1 tys. członków, w zasadzie eliminuje możliwość funkcjonowania takich podmiotów w praktyce. Zakładając jednak, że na terenie danej gminy miejsko-wiejskiej znajdzie się minimum 1 tys. entuzjastów gotowych zainwestować swoje pieniądze w projekt energetyczny, to taki podmiot byłby absolutnie niesterowalny i nieatrakcyjny dla potencjalnych inwestorów, co wynika z istoty konstrukcji jaką jest spółdzielnia.
gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.