Duńczycy niedługo przesiądą się do samochodów elektrycznych?

Czy Duńczycy zaczną masowo przesiadać się za kierownice samochodów elektrycznych? Rząd w Kopenhadze chce zrobić wszystko, aby tak się stało. {więcej}

Czy już teraz warto decydować się na kupno samochodów na baterie kosztem napędzanych silnikiem spalinowym? Ta kwestia wydaje się bardzo dyskusyjna. Ale gdy do plusów po stronie samochodu elektrycznego  dodamy 40 tys. dolarów zniżki przy jego zakupie, notowania EV’s znacznie wzrastają. Tyle właśnie oferuje duński rząd oferuje swoim obywatelom, którzy zdecydują się na zakup samochodu elektrycznego.

Na kupno nowego auta w Danii państwo nakłada gigantyczny podatek liczony od wartości auta; kupujący auta elektryczne mają być z tej opłaty w dużym stopniu zwolnieni.

REKLAMA

– Chcemy, aby Dania stała się laboratorium dla elektrycznych pojazdów – mówi  Lars Barfoed, duński minister transportu.

Do elektrycznej rewolucji swoje 5 groszy chcą dołożyć również władze Kopenhagi. Kierowcy elektrycznych aut będą mieli tam ułatwiony dostęp do centrum i nie będą musieli płacić za parkowanie.

Najsłabszym punktem planu duńskich władz jest brak infrastruktury. Jednak Duńczycy chcą ten stan rzeczy szybko zmienić. Największy koncern energetyczny w tym kraju wydał już 100 mln dolarów na badania nad rozwiązaniami, dzięki którym stacje wymiany baterii samochodowych staną się normą. Dzięki nim wymiana zużytej baterii, dzięki całkowitej automatyzacji, ma trwać krócej niż tankowanie.

REKLAMA

Aby przekonać Duńczyków do elektrycznych aut, punkty, w których będzie można nie tylko doładować, ale i wymienić zużyte baterie, muszą wyrastać jak grzyby po deszczu. Baterie, na obecnym etapie rozwoju, wystarczają na przejechanie ok. 150 km, a ich ponowne naładowanie zajmuje nawet 5 godzin.

Korzystanie z samochodów elektrycznych w Danii ma być całkowicie przyjazne środowisku, koncern Dong Energy we współpracy z Better Place, firmą z Doliny Krzemowej, chce zreformować sieć energetyczną tak, aby stacje ładowania baterii były zaopatrywane w prąd wyłącznie przez elektrownie wiatrowe.

A biorąc pod uwagę fakt, że już teraz farmy wiatrowe produkują 20 proc. konsumowanej w Danii energii, to założenie wydaje się całkiem realne. Samochody mogłyby być ładowane w nocy, kiedy ogólne zapotrzebowanie na energię jest mniejsze, i wchłaniać w ten sposób nadwyżki produkowanej energii.

Problem to wysoki koszt. Jedna stacja ma kosztować ok. 1 mln dol. W dodatku do rozwiązań proponowanych przez Duńczyków nie chcą przekonać się koncerny motoryzacyjne. Jak na razie jedynie Renault Nissan zgodził się, aby jego auta były kompatybilne z systemem stacji wymiany baterii.

Jednak zdaniem szefa Better Place w Danii, Jensa Moberga, producenci aut przekonają się w końcu do rozwiązań proponowanych przez jego firmę.

– Pytanie tylko, kiedy? Nasze rozwiązania są bardzo elastyczne, więc różnorodność baterii nie będzie problemem – mówi Moberg. System, nad którym pracuje Better Place ma być gotowy do wdrożenia w 2011 roku.


Gramwzielone.pl