REKLAMA
 
REKLAMA

Przerwa w dotacjach w Moim Prądzie. Jak radzą sobie z nią firmy instalacyjne?

Przerwa w dotacjach w Moim Prądzie. Jak radzą sobie z nią firmy instalacyjne?
fot. Gramwzielone.pl (C) 2025 / Grafika wygenerowana za pomocą Google Gemini

Program Mój Prąd 6.0 zakończył się we wrześniu 2025 r. ze względu na wyczerpanie puli środków dostępnych na ten cel. Do dziś nie wiadomo, kiedy ruszy kolejna edycja programu dofinansowania dla prosumentów i jakie zmiany planuje wprowadzić w nim rząd względem zakończonego naboru. Zapytaliśmy firmy zajmujące się instalacją paneli fotowoltaicznych i magazynów energii, jak radzą sobie w okresie niepewności związanej z oczekiwaniem na nowe dotacje i jak ich zdaniem powinna wyglądać kolejna edycja programu dofinansowania dla prosumentów.

Nabór wniosków w szóstej edycji programu Mój Prąd trwał od 2 września 2024 r. do 12 września 2025 r., kiedy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) ogłosił jego zakończenie ze względu na wyczerpanie przeznaczonych na ten cel środków. Łącznie do systemu wpłynęło około 121 tys. wniosków o dofinansowanie, a całkowita kwota dotacji wyniosła 1,82 mld zł, mimo że początkowo zakładany budżet Mojego Prądu 6.0 miał wynieść jedynie 400 mln zł.

Wsparcie w programie Mój Prąd 6.0 mogli uzyskać prosumenci, którzy w okresie od 1 stycznia 2021 r. do końca naboru założyli mikroinstalację fotowoltaiczną o mocy od 2 kW do 20 kW (do 6 tys. zł lub 7 tys. zł dofinansowania, jeśli instalacja była zintegrowana z magazynem), magazyn energii o pojemności minimum 2 kWh (do 16 tys. zł) lub magazyn ciepła o minimalnej objętości 20 dm3 (do 5 tys. zł). Warunkiem koniecznym było przy tym rozliczanie się ze sprzedawcą energii w systemie net-billingu, czyli po rynkowych cenach sprzedaży energii elektrycznej RCE lub RCEm.

REKLAMA

Jak rynek zareagował na zakończenie programu?

Zakończenie naboru, a tym samym i szóstej edycji programu Mój Prąd rynek prosumencki przywitał z niepokojem, mimo że już w październiku wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta uspokajał w rozmowie z wnp.pl:

Zaczynamy już prace nad kolejnym programem, który miałby być kontynuacją Mojego Prądu. Na pewno taki program będzie i na pewno będzie skierowany do prosumentów.

Mimo tych zapowiedzi instalatorzy paneli fotowoltaicznych i magazynów energii na rynku prosumenckim w październiku odnotowali wyraźny spadek zainteresowania inwestycjami w te systemy. W przypadku firmy SunSol spadek ten był krótkotrwały i – jak zadeklarowała firma – w listopadzie liczba zapytań powróciła do normalnego poziomu.

Jak wskazuje Przemysław Brzywcy, prezes zarządu Polenergia Fotowoltaika, spadek zapytań od klientów w przerwie między naborami wniosków o dotacje to zjawisko całkowicie normalne: – Każde ograniczenie lub zakończenie programu dotacyjnego w naturalny sposób spowalnia sprzedaż nowych technologii w pierwszych tygodniach po zamknięciu naboru. Tak było po każdej edycji Mojego Prądu. Widać to również w danych PTPiREE, które miesiąc po miesiącu pokazują liczbę nowych przyłączeń mikroinstalacji.

Z kolei Kamil Jeznach, dyrektor generalny Otovo na Polskę, wskazuje, że duża popularność programu Mój Prąd 6.0 wpłynęła na to, że rynek prosumentów mocno zareagował na jego zamknięcie. I choć klienci nadal są zainteresowani rozwiązaniami z zakresu fotowoltaiki, wielu z nich odkłada decyzję o inwestycji w czasie, oczekując na kolejne edycje lub nowe formy wsparcia.

Zamknięcie programu zostało chłodno przyjęte przez klientów. Wielu z nich odroczyło swoje decyzje o montażu instalacji do momentu wyklarowania się zasad dalszego finansowania. Liczba instalacji wykonywanych w naszej firmie spadła o około 30 proc. Jednocześnie większego znaczenia nabrały alternatywne formy finansowania, takie jak Norweski Plan czy kredyt z odroczonym terminem płatności. Samo zamknięcie programu było spodziewane i paradoksalnie nie jest największym problemem. Znacznie trudniejsza dla rynku jest niepewność co do przyszłości oraz medialne spekulacje, które wprowadzają zamieszanie wśród potencjalnych klientów – podsumowuje Kamil Jeznach.

Także Jakub Wiśniewski z firmy Solwis obserwuje spadek zainteresowania mikroinstalacjami PV, choć – jak podkreśla – trend ten był widoczny jeszcze przed zakończeniem programu Mój Prąd 6.0:

Jako biuro projektowe mamy perspektywę rynku ogólnopolskiego przez firmy zlecające nam projekty m.in. do uzgodnień przeciwpożarowych. Największą zmianę widzę od około roku, podczas którego zmienił się profil wykonywanych przez nas opracowań projektowych. W uproszczeniu: duża liczba bardzo małych instalacji konsumenckich przekształciła się w miks mniejszej liczby projektów, ale z profilem przesuniętym w kierunku instalacji komercyjnych dla firm, opracowań projektowych pod granty OZE dla wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych oraz z rynku zamówień publicznych.

Zwrot inwestycji atrakcyjny nawet bez dotacji

Wykonawcy instalacji OZE mają różne sposoby na radzenie sobie ze spadkiem popytu na rynku konsumenckim. Jedni zwracają się ku innej grupie klientów, inni oferują prosumentom rozwiązania zastępcze mające obniżyć koszty inwestycji w OZE lub koszty zakupu energii, a jeszcze inni stawiają na działania edukacyjne mające uświadomić klientów, że inwestycja w odnawialne źródła energii – z dotacjami czy bez – i tak się opłaca.

Uświadamiamy klienta, że stopa zwrotu z instalacji z magazynem to ciągle 7–8 lat bez dotacji. Dla klienta indywidualnego to jest najlepsza inwestycja pieniędzy na rynku – lepsza niż inwestycja w mieszkanie, patrząc na ROI. Dodatkowo wiadomo, że dotacja będzie, więc zwrot z inwestycji może się tylko polepszyć – argumentuje Michał Kitkowski, prezes SunSol.

Z kolei firma Otovo wprowadziła mechanizmy wsparcia dla klientów mające zapewnić im poczucie bezpieczeństwa i przewidywalności w obliczu braku informacji o kolejnych formach wsparcia. Jednym z nich jest Gwarancja Dotacji Otovo, w ramach której firma bierze na siebie ryzyko związane z brakiem dotacji, a prosumenci mogą podjąć decyzję o montażu instalacji od razu, nie czekając na oficjalne uruchomienie programów wsparcia.

Równocześnie wprowadziliśmy dodatkowe promocje i elastyczne formy finansowania, aby utrzymać atrakcyjność naszej oferty. Przykładem jest Norweski Plan, który umożliwia rozłożenie płatności za instalację nawet na 20 lat, przy jednoczesnym generowaniu oszczędności od pierwszego dnia użytkowania systemu. Takie rozwiązania pozwalają nam nie tylko stabilizować sprzedaż w trudniejszym okresie, ale także utrzymać wysoki poziom zaufania i satysfakcji naszych klientów – wymienia Kamil Jeznach, dyrektor generalny Otovo na Polskę.

Taryfy dynamiczne i spółdzielnie energetyczne

Jeszcze inne rozwiązanie proponuje swoim klientom Polenergia Fotowoltaika. Firma wspólnie z Pstryk.pl opracowała ofertę opartą na taryfie dynamicznej, która umożliwia automatyczne i inteligentne zarządzanie energią z magazynu oraz instalacji OZE. System ładuje magazyn wtedy, gdy ceny są najniższe, a w okresach wysokich cen korzysta z energii zgromadzonej wcześniej. Latem magazyn ładowany jest głównie z instalacji fotowoltaicznej, a zimą z sieci – w najkorzystniejszych godzinach.

REKLAMA

Integracja urządzeń z danymi z Rynku Dnia Następnego i rozwiązaniami Polenergii Fotowoltaika oraz Pstryk.pl pozwala na pełną optymalizację całego procesu – wyjaśnia Przemysław Brzywcy, prezes zarządu Polenergia Fotowoltaika. – Drugim rozwiązaniem, które wkrótce udostępnimy naszym klientom, są spółdzielnie energetyczne. Pozwolą one uczestnikom korzystać z systemu net-meteringu na poziomie 60 proc. oraz dzielić się energią z innymi, bez kosztów dystrybucji. To model sprawdzony na rynkach europejskich – u naszych zachodnich sąsiadów funkcjonują już tysiące takich spółdzielni.

Jak wyjaśnia prezes zarządu Polenergia Fotowoltaika, lokalne spółdzielnie energetyczne umożliwią mieszkańcom, samorządom i firmom wspólne wytwarzanie, zużywanie i zarządzanie energią odnawialną. Uczestnicy mogą liczyć na niższe rachunki za prąd, większą niezależność od zewnętrznych dostawców oraz możliwość reinwestowania oszczędności w potrzeby lokalne.

Naszym partnerem w tym obszarze jest Krajowa Izba Gospodarcza Społeczności Energetycznych – organizacja z ponad siedmioletnim doświadczeniem w budowaniu i zarządzaniu tego typu podmiotami, do której niedawno dołączyliśmy. To szansa na budowę realnej, lokalnej niezależności energetycznej – podkreśla Przemysław Brzywcy.

Jakub Wiśniewski z firmy Solwis wskazuje natomiast, że jeśli firma dysponuje wiedzą i wsparciem zewnętrznym z know-how wykraczającymi poza segment mikroinstalacji, „najprostszą receptą” na poradzenie sobie ze spadkiem popytu na rynku prosumenckim będzie dla niej zwrócenie się w kierunku klienta komercyjnego oraz segmentu zamówień publicznych. Te segmenty rynku mają jednak wyższy próg wejścia, zarówno w zakresie wymaganej obsługi eksperckiej, jak i wyższej płynności finansowej oraz referencji.

Kolejnym obserwowanym przeze mnie podejściem jest odzywanie się do klientów komercyjnych, którym w przeszłości montowało się instalację 50 kWp i wykonywanie usług w zakresie analizy profilu zużycia energii oraz projektowanie instalacji wyższych mocy – mówi Jakub Wiśniewski. – Tu również potrzebna jest dodatkowa wiedza wykraczająca poza dotychczasowy segment mikroinstalacji i znów pojawia się pole do współpracy ze specjalistycznym biurem projektowym.

Jak powinien wyglądać przyszły program wsparcia rozwoju OZE?

Przedstawiciele firm wykonujących instalacje OZE na rynku prosumenckim są natomiast w większości zgodni co do kierunku, w którym powinny rozwijać się przyszłe programy rządowego wsparcia inwestycji w odnawialne źródła energii.

Zdecydowanie powinien być promowany komponent baterii, ale z inteligentnym systemem EMS, który przysłuży się zarówno klientowi, generując większe zyski z systemu, jak i systemowi elektroenergetycznemu, przesuwając dostarczanie energii na godziny wieczorne, gdy cena odkupu i zapotrzebowanie są największe – mówi Michał Kitkowski, prezes SunSol.

Za większą koncentracją na bateryjnych magazynach energii (BESS) opowiada się także Przemysław Brzywcy z firmy Polenergia Fotowoltaika. Również i on podkreśla kluczową rolę tego typu magazynów w optymalizacji pracy całego systemu elektroenergetycznego, a to za sprawą integracji z cenami Rynku Dnia Następnego Towarowej Giełdy Energii.

Ważne jest również rozszerzenie programu na prosumentów biznesowych z instalacjami do 50 kWp. Segment MŚP ma duży potencjał inwestycyjny, a jednocześnie – podobnie jak gospodarstwa domowe – potrzebuje wsparcia w unowocześnianiu infrastruktury. Pozytywną deklaracją jest objęcie programem zarówno prosumentów w netbillingu, jak i netmeteringu, pod warunkiem zachowania obecnych zasad dla użytkowników tego drugiego systemu. Z punktu widzenia niezależności energetycznej warto też rozróżnić w programie magazyny z funkcją zasilania awaryjnego (tzw. backup) i zapewnić im wyższy poziom wsparcia – wymienia prezes Polenergii Fotowoltaika.

Kierunek ten wydaje się zgodny z intencjami Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które w październiku zaznaczało, że nowy program wsparcia będzie bardziej koncentrował się na dofinansowywaniu rozwoju segmentu przydomowych magazynów energii, tak aby ich liczba do końca 2027 r. wzrosła z 60 tys. do 200 tys. Jednocześnie ministerstwo nie wykluczało, że dofinansowanie obejmie także zakup magazynów, które mają zostać zintegrowane z już istniejącymi instalacjami fotowoltaicznymi, w tym należącymi do prosumentów objętych net-meteringiem (opustami).

Liczy się nie tylko finansowanie, ale i jego warunki

Kamil Jeznach z Otovo zwraca dodatkowo uwagę na jeszcze jeden aspekt, który mógłby poprawić funkcjonowanie przyszłych programów, tj. stabilność i przewidywalność finansowania w długim okresie:

Nowy program dla prosumentów powinien być rozpisany na kilka lat do przodu, na przykład pięć, z jasno określoną pulą środków na każdy rok oraz stopniowo malejącym poziomem dofinansowania, aż do momentu zakończenia programu i odejścia od dotowania OZE. Taki model sprawdza się już na kilku rynkach i pozwala zarówno przedsiębiorcom, jak i klientom planować inwestycje w dłuższej perspektywie.

Nieco inny pogląd na ten temat ma Jakub Wiśniewski. Właściciel firmy Solwis podkreśla, że w średniej perspektywie największą już dzisiaj odczuwaną barierą rozwoju rynku magazynów energii nie jest brak finansowania, tylko bariery administracyjne narzucane w prawie energetycznym.

Kluczową barierą stawianą przedsiębiorstwom w segmencie 50 kWp+ są wymogi operatorów sieci dystrybucyjnych w zakresie telemechaniki dla małych instalacji, np. wymóg zdalnego wyłączenia instalacji, która i tak pracuje wyłącznie w trybie zero export – wyjaśnia Jakub Wiśniewski. – Tego typu warunek czy wymóg duplikowania zabezpieczeń gwarantujących odłączanie się falowników, które i tak są wbudowane w każdym falowniku, bezpodstawnie zwiększa koszt małych instalacji.

Agata Świderska

agata.swiderska@gramwzielone.pl

© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.

REKLAMA
Komentarze

Brak komentarzy
 
 
REKLAMA
REKLAMA
Wywiady