Ceny energii z fotowoltaiki w Chile spadają do zera

Chile to obecnie jeden z najszybciej rozwijających się rynków fotowoltaicznych na świecie. Potencjał fotowoltaiki w Chile obecnie dobija do ok. 1,5 GW, a – co pokazują giełdowe indeksy cen energii – farmy fotowoltaiczne mogą już produkować tam energię, której w pewnych okresach jest po prostu za dużo. To może zaburzyć dalszy szybki rozwój chilijskiego rynku PV.
Tylko w I kwartale br. w Chile zainstalowano farmy fotowoltaiczne o łącznej mocy 254 MW, a na koniec marca potencjał PV w Chile sięgnął 1,1 GW (całkowity potencjał OZE doszedł do poziomu ok. 2,5 GW). Szacuje się, że w trakcie realizacji są projekty PV o mocy ponad 2 GW.
W ubiegłym miesiącu w Chile powstała największa na kontynencie południowoamerykańskim farma fotowoltaiczna, której moc wynosi 160 MW i która ma produkować według założeń nawet 400 GWh energii elektrycznej. Inwestycję zrealizował kosztem 270 mln dolarów włoski Enel. Wkrótce jednak w tym kraju powinny powstać jeszcze większe farmy fotowoltaiczne. W przyszłym roku hiszpańska Acciona ma oddać do użytku instalację, która ma kosztować 343 mln dolarów (na stronie hiszpańskiej firmy znajdziemy informację o mocy 196 MW, Bloomberg podaje nawet 247 MW).
Rynek fotowoltaiczny w Chile od kilku lat przeżywa okres szybkiego rozwoju. Sprzyja temu polityka chilijskich władz, które w OZE widzą szansę na rozwiązanie energetycznych problemów kraju posiadającego niewystarczające moce produkcyjne oraz niedostatecznie rozwiniętą sieć przesyłową.
Chilijski rząd wspiera inwestycje w odnawialne źródła energii poprzez system aukcyjny, w którym oferuje inwestorom gwarantowaną na wiele lat, stałą taryfę za energię. Różnica między tą ceną a ceną energii na rynku, jeśli ta druga jest niższa, to premia dla inwestora. W wybranych przypadkach cena energii z farm PV jest sprzedawana nawet bez tej gwarancji, a o przychodzie inwestora decyduje tylko rynek.
Jak zauważa Bloomberg, intensywny rozwój fotowoltaiki w Chile doprowadził już do sytuacji, w której rynkowe ceny energii sprzedawanej z farm fotowoltaicznych spadają do zera. To zły sygnał dla inwestorów i banków.
Bloomberg ocenia, że ile taka sytuacja może być dobra dla konsumentów, to zła wiadomość dla firm zarządzających instalacjami, które walczą o przychody, a także dla deweloperów, którzy szukają finansowania nowych projektów.
Dla przykładu, w regionie Atacama ceny energii w marcu br. nie przekroczyły 60 USD/MWh, podczas gdy w ostatnich aukcjach wywalczona przez inwestorów cena wyniosła minimum 70 USD/MWh.
Dla cen energii na rynku w Chile znaczenie ma fakt, że o ile w ostatnich latach popyt na nią rósł ze względu na szybszy rozwój gospodarczy, o tyle teraz ten rozwój zaczyna zwalniać. To efekt m.in. mniejszego globalnego popytu na miedź, który napędza w znacznym stopniu chilijską gospodarkę.
Znaczenie dla cen energii ma ponadto niedostatecznie rozbudowana sieć energetyczna. Sieci w poszczególnych regionach Chile nie są ze sobą połączone. To ogranicza możliwości sprzedaży energii w innych częściach kraju.
– Ceny energii w Chile będą spadać dopóki nie rozwiąże się problemu infrastruktury. Tej sytuacji można się było spodziewać, jednak działania nie zostały podjęte, infrastruktura nie powstała – komentuje cytowany przez Bloomberga Jose Ignacio Escobar z chilijskiego oddziału hiszpańskiej Acciony.
Ten problem chilijski rząd chce jednak rozwiązać, budując do roku 2017 linię przesyłową długości 3 tys. km, która połączy dwa największe systemy elektroenergetyczne kraju – centralny i północny. Dodatkowe połączenia mają ponadto zrównoważyć rynek w regionach, gdzie energii jest najwięcej.
gramwzielone.pl