Energa przegrywa w sądzie ws. zielonych certyfikatów

Energa przegrywa w sądzie ws. zielonych certyfikatów
Energa press

Zapadła pierwsza decyzja sądu w sprawach będących konsekwencją ubiegłorocznych decyzji Energi, która zdecydowała się zaprzestać realizacji długoterminowych umów na zakup zielonych certyfikatów, tłumacząc, że te umowy zawarto niezgodnie z prawem.

We wrześniu ubiegłego roku należąca do grupy Energa spółka Energa-Obrót poinformowała, że zaprzestaje wykonywania części umów na zakup zielonych certyfikatów od operatorów farm wiatrowych. Spółka tłumaczyła się, że formalną podstawą takiej decyzji miało być zawarcie tych umów bez zastosowania odpowiednich przepisów ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. Prawo zamówień publicznych.

Wiadomo, że faktycznym powodem była chęć zaoszczędzenia na zakupie certyfikatów, które Energa może teraz kupić na rynku dużo taniej niż gdyby nadal realizowała warunki zawartych kilka lat temu umów.

REKLAMA

 W ostatnim czasie ceny spadały nawet do 20 zł za jeden certyfikat, podczas gdy zgodnie z umowami Energa-Obrót S.A. zobowiązana była płacić cenę ponad dziesięciokrotnie wyższą. Taka sytuacja skutkowała powstawaniem po stronie spółki Energa-Obrót S.A. gigantycznych strat w postaci różnicy pomiędzy ceną rynkową zielonych certyfikatów a ceną ich zakupu – komentowała we wrześniu ub.r. Energa.

W sumie Energa-Obrót zaprzestała wykonywania 22 umów na zakup certyfikatów, szacując oszczędności z tego tytułu tylko w 2018 roku na 110 mln zł. Łączne oszczędności, liczone za okres do końca obowiązywania tych umów, miałyby wynieść 2,1 mld zł.

Takie wyliczenia oparto bazując na wolumenie sprzedaży detalicznej wygenerowanej przez Energę-Obrót w roku 2016, w którym sprzedano 19 TWh energii elektrycznej, a także przyjmując poziom jednostkowej opłaty zastępczej na 43 zł/MWh. 

Jednocześnie Energa w celu potwierdzenia swojego stanowiska podjęła decyzję o wniesieniu powództwa o ustalenie nieważności umów do właściwych sądów, pozywając nie tylko samych producentów energii odnawialnej, ale także banki posiadające status cesjonariuszy.

Jednym z banków, które są zaangażowane w tą sprawę, jest Bank Ochrony Środowiska, który informował, że w dwóch procesach z powództwa Energi-Obrót występował wraz ze swoim klientem, któremu przyznał kredyty na budowę farm wiatrowych, jako strona pozwana, jednakże po zawarciu pomiędzy bankiem i klientami umów cesji zwrotnych, co skutkowało utratą interesu prawnego, Energa wycofała pozwy wobec BOŚ.

Kredyty przyznane przez BOŚ operatorom farm wiatrowych, w których uderzyła ubiegłoroczna decyzja Energi, stanowiły wówczas około 12 proc. portfela kredytowego Bank w energetyce wiatrowej.

W czasie, gdy grupa Energa podjęła decyzję o zaprzestaniu realizacji umów na zakup zielonych certyfikatów, jej prezesem był Daniel Obajtek – obecnie prezes państwowego koncernu paliwowego Orlen.

Prezesem spółki Energa-Obrót był w tym czasie Jarosław Dybowski, obecnie pełniący funkcję dyrektora wykonawczego ds. energetyki w Orlenie.

Pierwszy wyrok

W piątek zapadł pierwszy wyrok w sprawie wniesionej przez Energę w celu potwierdzenia nieważności umów. Pozwanym była spółka Livingstone będąca prawnym następcą dewelopera Megawat Kanin, a także bank DNB.

Jak informuje „Parkiet”, Sąd Okręgowy w Warszawie w całości oddalił powództwo Energi, zasądzając na jej rzecz koszty procesowe na rzecz każdego z pozwanych w kwocie po 15 tys. zł. – Sędzia co prawda uznała, że zamówienie powinno być dokonane w drodze przetargu. Podkreślała jednak, że niedochowanie nie może skutkować unieważnieniem kontraktów – informuje „Parkiet”. – Skoro strony działały zgodnie z interesem publicznym i były o tym przekonane, to mogły spodziewać się zmiany regulacji w tym zakresie – miał stwierdzić sąd.

Reprezentująca Energę w tej sprawie kancelaria prawna SMM Legal chce się odwołać od decyzji warszawskiego sądu i zapewnia o słuszności stanowiska swojego klienta.

Z kolei kancelaria WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr reprezentująca inwestora wiatrowego liczy, że sądy w innych z 22 postępowań podzielą pogląd wyrażony w piątek przez Sąd Okręgowy w Warszawie.

REKLAMA

Energa już zapowiedziała odwołanie i nie wyklucza, że sprawa trafi do Sądu Najwyższego.

Natomiast w opublikowanym dzisiaj komunikacie Energa poinformowała o ugodowym zakończeniu sporu z jednym z inwestorów. – Strony uznały współpracę na podstawie umowy kwestionowanej przez Energa-Obrót S.A. za definitywnie zakończoną. Strony nie wykluczają podjęcia współpracy w przyszłości na podstawie nowej umowy. Zawarcie ugody nie wpływa niekorzystnie na wynik finansowy – poinformowała spółka.

Wcześniej Tauron i Enea

Energa nie była pierwszym państwowym koncernem energetycznym, zobowiązanym – poprzez swoją spółkę obrotu – do realizacji tzw. obowiązku OZE, który wobec spadku rynkowych cen zielonych certyfikatów zdecydował się na doprowadzenie do zaprzestania realizacji zawartych wcześniej dobrowolnie długoterminowych umów na zakup certyfikatów.

Już w 2015 roku należąca do Taurona spółka Polska Energia – Pierwsza Kompania Handlowa wypowiedziała kilkanaście umów na zakup energii elektrycznej z OZE i zielonych certyfikatów.

Zawarte wcześniej na wiele lat umowy miały zabezpieczyć spółki obrotu państwowych koncernów energetycznych przed możliwym wzrostem cen energii oraz zielonych certyfikatów, do których zakupu zmusza je potrzeba wykazania określonego udziału OZE w miksie sprzedawanej energii elektrycznej.

Ceny energii, a tym bardziej zielonych certyfikatów w ostatnich latach zaczęły jednak spadać, co sprawiało, że w sytuacji niższych cen rynkowych Tauron musiał płacić za zakup energii i certyfikatów więcej.

W takich warunkach Tauron zdecydował się na rozwiązanie umów, zapewniając, że skutku nie przyniosła próba renegocjacji zawartych w nich warunków.

Tauron zapewniał, że „przyczyną wypowiedzenia umów przez Polska Energia Pierwsza Kompania Handlowa Sp. z o.o. było naruszenie ich postanowień przez kontrahentów polegające na odmowie przystąpienia w dobrej wierze do renegocjacji warunków umów”.

Obecnie przed sądami toczą się sprawy będące konsekwencją tej decyzji. Inwestorzy domagają się odszkodowań liczonych w setkach milionów złotych. Więcej na ten temat w artykule: Tauron ocenił swoje szanse w sporach z inwestorami wiatrowymi.

Z kolei w 2016 roku o wypowiedzeniu lub odstąpieniu od realizacji umów na zakup zielonych certyfikatów zawartych w latach 2006-14 zdecydowała Enea, uznając jako przyczynę wypowiedzenia/odstąpienia od poszczególnych umów „wyczerpanie możliwości przywrócenia równowagi kontraktowej i ekwiwalentności świadczeń stron wywołanych zmianami prawa”.

Enea wyliczała, że zmiany prawa, będące według niej podstawą do renegocjacji umów, to w szczególności rozporządzenie Ministra Gospodarki z dnia 18 października 2012 r. w sprawie szczegółowego zakresu obowiązków uzyskania i przedstawienia do umorzenia świadectw pochodzenia, uiszczenia opłaty zastępczej, zakupu energii elektrycznej i ciepła wytworzonych w odnawialnych źródłach energii oraz obowiązku potwierdzania danych dotyczących ilości energii elektrycznej wytworzonej w odnawialnym źródle energii, a także ustawa z dnia 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii oraz wynikające z niej rozporządzenia.

Enea zapewniła wówczas, że skutkiem tych decyzji będzie „uniknięcie przez spółkę straty stanowiącej różnicę między cenami umownymi a ceną rynkową zielonych certyfikatów”.

Jednocześnie Enea utworzyła mające wartość kilkudziesięciu milionów złotych rezerwy na potencjalne roszczenia związane z wypowiedzeniem. umów na zakup certyfikatów.

gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.