Energa zignorowała opinię URE ws. zielonych certyfikatów

Energa zignorowała opinię URE ws. zielonych certyfikatów
Energa

Energa-Obrót SA, spółka zobowiązana do wykazania, że określony udział sprzedawanej przez nią energii pochodzi ze źródeł odnawialnych, nie zastosowała się do opinii Urzędu Regulacji Energetyki, który wykluczył możliwość realizacji tzw. obowiązku OZE tańszym sposobem, czyli poprzez uiszczenie opłaty zastępczej. To już kolejna odsłona walki Energi z „zielonym obowiązkiem”.

Należąca do państwowego koncernu energetycznego Energa, sprzedająca energię odbiorcom końcowym spółka Energa-Obrót znalazła się w trudnej sytuacji finansowej na skutek wejścia w życie tzw. ustawy prądowej, która nakazała sprzedawcom energii utrzymanie w tym roku ubiegłorocznych cen – mimo wyraźnego wzrostu cen energii kupowanej od producentów na rynku hurtowym.

Energa-Obrót ma w końcu doczekać się w kolejnym kwartale rządowych rekompensat z tego tytułu, jednak póki co przynosi duże straty. W minionym kwartale Energa-Obrót odnotowała ujemny wynik EBITDA wynoszący -95 mln zł.

REKLAMA

Władze koncernu energetycznego z Gdańska postanowiły poszukać oszczędności w spółce Energa-Obrót, wybierając w zakresie realizacji obowiązku OZE uiszczanie opłaty zastępczej w miejsce zakupu i umarzania zielonych certyfikatów.

W obecnej sytuacji, przy wyższych cenach zielonych certyfikatów i po zmianach w zakresie wyliczania wysokości opłaty zastępczej – to drugie rozwiązanie jest po prostu tańsze.

Problem w tym, że możliwość realizacji obowiązku OZE poprzez opłatę zastępczą w obecnych warunkach prawnych wykluczył Urząd Regulacji Energetyki.

Zgodnie z komunikatem URE nr 12/2019 podmioty objęte tzw. obowiązkiem OZE, a więc m.in. Energa-Obrót, są zobowiązane do realizacji tego obowiązku wyłącznie w drodze uzyskania i przedstawienia do umorzenia zielonych certyfikatów.

Mimo informacji zawartych w informacji URE nr 12/2019 Energa poinformowała o zrealizowaniu obowiązku OZE za rok 2018 poprzez opłatę zastępczą, oceniając, że wykładnia przyjęta przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki nie znajduje swojego odzwierciedlenia w treści aktów prawnych.

Zgodnie z taką interpretacją Energa-Obrót miała zrealizować obowiązek OZE za rok 2018 uiszczając w dniu 31 stycznia br. opłatę zastępczą, a nie – umarzając zakupione zielone certyfikaty.

Spółka tłumaczy, że otrzymała dwie niezależne opinie prawne potwierdzające istnienie szeregu argumentów wskazujących na możliwość realizacji obowiązku umorzeniowego za 2018 rok poprzez wniesienie opłaty zastępczej, ponieważ miały zostać spełnione przesłanki rynkowe do takich działań w okresie od 1 stycznia 2019 roku do 30 czerwca 2019 roku.

W konsekwencji w dniu 31 grudnia 2018 roku zarząd spółki Energa-Obrót SA uchwałą nr 247/IV/2018 postanowił zrealizować obowiązek OZE poprzez uiszczenie opłaty zastępczej.

Kluczowym argumentem za uznaniem, że stanowisko spółki jest prawidłowe, jest interpretacja art. 59 ust. 1 ustawy o OZE w związku z treścią rozporządzenia ministra energii dotyczącego określenia wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia lub uiszczenia opłaty zastępczej w danym roku. Oba akty prawne używają pojęcia „dany rok” w odniesieniu do roku, za który należy wykonać obowiązek. Ponadto art. 67 ustawy o OZE umożliwia wykonywanie przedmiotowego obowiązku za dany rok do 30 czerwca roku kalendarzowego, następującego po roku, którego dotyczy obowiązek – czytamy w stanowisku Energi.

REKLAMA

Energa dodaje, że odmienne stanowisko, prezentowane przez Prezesa URE, „czyni de facto niemożliwym wykonywanie obowiązku poprzez uiszczanie opłaty zastępczej, bez względu na fakt, że ceny rynkowe na Towarowej Giełdzie Energii przewyższają stawkę jednostkowej opłaty zastępczej dla danego roku, aż do momentu osiągnięcia na TGE poziomu 300,03 zł/MWh”.

Powyższe nie znajduje poparcia przede wszystkim w uzasadnieniu do noweli ustawy o OZE z dnia 20 lipca 2017 roku, gdzie wyraźnie wskazano, że celem wprowadzenia aktu jest regulowanie rynku zielonych certyfikatów w taki sposób, aby można było uiszczać opłatę zastępczą w przypadku gwałtownych wzrostów cen zielonych certyfikatów, co miało miejsce w 2018 roku, w którym to nastąpił prawie 300 proc. wzrost jednostkowej wartości świadectw – czytamy w stanowisku Energi.

Energa podkreśla przy tym, że jej decyzja niesie ryzyko wszczęcia postępowania administracyjnego przez URE. Zgodnie z zapisami ustawy Prawo Energetyczne maksymalny wymiar kary pieniężnej nałożonej przez Prezesa URE nie może przekroczyć 15 proc. przychodu wynikającego z prowadzonej działalności koncesjonowanej, osiągniętego przez spółkę w roku podatkowym poprzedzającym rok nałożenia kary.

Walka z zielonymi certyfikatami

Walka Energii z „zielonym obowiązkiem” ma już długą historię.

Jeden z poprzednich prezesów Energi, Daniel Obajtek, pełniąc tę funkcję zanim objął funkcję prezesa w PKN Orlen, doprowadził w 2017 roku do zmiany ustawy o odnawialnych źródłach energii, aby – poprzez zmianę sposobu wyliczania opłaty zastępczej – obniżyć koszty realizacji obowiązku, któremu podlega Energa-Obrót.

Co więcej, Energa pod kierownictwem Daniela Obajtka w 2017 r. uznała za nieważne mające obowiązywać jeszcze przez wiele lat umowy na zakup zielonych certyfikatów od operatorów farm wiatrowych o łącznej mocy około 530 MW.

W uznanych za „nieważne” umowach przyjęto dużo wyższe ceny, zgodnie z warunkami obowiązującymi na rynku w czasie podpisywania tych umów – w stosunku do funkcjonujących w 2017 roku wyjątkowo niskich cen certyfikatów. W ten sposób Energa miała zaoszczędzić setki milionów złotych.

Skutki tej decyzji to trwające nadal sprawy sądowe i postępowania arbitrażowe, w których operatorzy farm wiatrowych domagają się od Energi ogromnych odszkodowań.

Z częścią poszkodowanych inwestorów Energa zawarła ugody, pozostali nadal dochodzą swoich roszczeń w trwających sprawach.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.