Sunny Horizon: W.Pawlak – jesteśmy gotowi płacić Katarczykom za gaz 150% ceny dla Gazpromu, może lepiej wspierać mikroinstalacje?
{więcej}W ramach Konferencji Energetycznej EuroPOWER, która odbyła się w Warszawie, uczestnicy dyskutowali o najistotniejszych zmianach zachodzących na rynku, analizując nowe trendy oraz wspólnie poszukując modeli biznesowych, pozwalających realizować przyjęte strategie. Patronem medialnym tego wydarzenia był portal gramwzielone.pl.
Podczas konferencji przeprowadziłem rozmowę z Waldemarem Pawlakiem – posłem na sejm RP; Prezesem Rady Ministrów w roku 1992 oraz w latach 1993-1995.
Sunny Horizon: Pan Premier miał być naszym ojcem chrzestnym społeczności prosumenckiej, obiecywał przeprowadzić na zieloną stronę mocy. Z rozrzewnieniem wspominamy Pana projekt, niektórym do dzisiaj śnią się współczynniki. Pan odszedł i zostaliśmy osieroceni, chciałoby się zawołać Waldek Wróć!
Waldemar Pawlak: Jeżeli jesteśmy przy takim nieco humorystycznym wspomnieniu, to chciałem powiedzieć, że na kongresie PSL ja sprezentowałem wszystkim delegatom taką książkę Jeremiego Rifkina – Trzecia rewolucja przemysłowa – i tak sobie myślę, że skoro ja im kazałem czytać – to oni mnie odwołali.
Panie Premierze, czy Pan zamiarze zostać prosumentem, czy Pan ma zamiar zamontować jakieś instalacje OZE? Może już zostały zainstalowane?
Bardzo mnie korci taka perspektywa, aby zbudować takie instalacje, które pozwolą całkowicie się odpiąć od systemu. To tak nawet dla takiego eksperymentu, a gdyby udało się wprowadzić takie rozwiązanie, że możemy sprzedawać energię na lokalnych rynkach, to wydaje mi się, że bez żadnego systemu wsparcia możemy budować bardzo dobrą perspektywę dla rozwoju mikro instalacji i małych instalacji. Możemy stworzyć naprawdę sporo atrakcyjnych miejsc pracy szczególnie w Polsce lokalnej. To również pomagałoby systemowi, ponieważ nie trzeba wtedy tak bardzo modernizować linii przesyłowych, one wtedy spokojnie wystarczą, gdzie mikro instalacje są uzupełniającymi rozwiązaniami, a wtedy duża energetyka pracowałaby dla dużego przemysłu, natomiast w lokalnych społecznościach moglibyśmy zachować sporo kapitału i byłby to bardzo dobry dodatek dochodowy do naszego gospodarstwa domowego jak również do przyszłej emerytury.
W projekcie ustawy jak i w trójpaku mamy niedookreśloną definicję prosumenta. Otóż mamy teraz taką sytuację, że prosumentem może być osoba fizyczna nie prowadząca działalności gospodarczej, a po wejściu ustawy w życie osoby, które już obecnie prowadzą jakąś działalność gospodarczą, będą z tego wyłączone. Pan Pilitkowski powiedział mi, że rzeczywiście jest to niedookreślone. Czy to jest fatalna luka, choć może szczęśliwa dla rolników, czy ta kwestia powinna zostać uregulowana ?
Myślę, że te sprawy wymagają dopracowania i do określenia, aby nie było tam żadnych wątpliwości, bo też np. sam fakt, że jest obowiązek przyłączania tych mikro instalacji do sieci jest też w pewien sposób sabotowany różnymi formalnymi względami. Ta generalna zasada, że jest to otwarte dla osób nieprowadzących działalności gospodarczej co do istoty jest słuszna, natomiast niewątpliwie nie powinno być barier dla tych co prowadzą działalność.
Samorządy zgłosiły wniosek, aby rozszerzyć definicję prosumenta na te jednostki. Czy Pan poparłby taką poprawkę?
I tu właśnie dochodzimy do tych nieco większych użytkowników takich jak samorządy czy instytucje publiczne w lokalnych społecznościach. Absolutnie uważam, że jest to słuszne rozwiązanie zwłaszcza, że dla samorządów jest jeszcze kwestia podatku. Samorządy nie są płatnikami podatku VAT. Dla samorządu jest on kosztem. To zrównuje go z prosumentem. Jeżeli samorządy mogą wybudować instalacje ze wsparciem europejskim, to mogą odnieść tą korzyść, że płacą mniej za energię elektryczną niż gdyby tą energię kupowały na rynku z sieci razem z opłatami za dystrybucję i przesył.
Projekt ustawy o OZE Pana autorstwa rozbudził wielkie nadzieje. Może te współczynniki były nieco przeszacowane ?
Jak nie ma nic, to warto czasami przeszacować, aby potem było co schładzać, pewne procesy inwestycyjne. Niestety jak widzimy te działania defensywne doprowadziły do tego, że straciliśmy przez te kilka lat, a pod presją wydarzeń na Ukrainie, zagrożeniem dostaw surowców energetycznych zaczęto w naszym kraju trochę inaczej mówić o energii wytwarzanej z odnawialnych źródeł. Na komisji w Sejmie była mowa o tej problematyce. Ta niezależność energetyczna jest obecnie strategicznym celem skutecznego suwerennego działania.
Przykładem są Niemcy, gdzie stawianie na rozwój OZE jest elementem stabilizacji i wzrostu bezpieczeństwa. Niemcy mówią wprost – owszem płacimy teraz za taką politykę więcej, dofinansowujemy rozwój energetyki odnawialnej – ale płacimy naszym firmom.
W Polsce minister finansów pod pretekstem, że jest drogo, ustawę blokował, a całkowicie nierozsądnie, gdyż jako minister finansów zebrałby o wiele niższe podatki – podatek VAT od energii, od przedsiębiorców i nakręcałby koniunkturę. Ten los spotkał też ustawę o łupkach. Początkowo były opory i dopiero jak się zaczął kryzys na Ukrainie przez rząd została przyjęta w ciągu tygodnia dwóch, okazało się że można i to taką że daje dostęp do inwestycji bez podatku do roku 2020. Może ustawa o OZE też będzie mogła przybrać jeszcze bardziej korzystny kształt właśnie pod wpływem tej argumentacji, że w sytuacji takich zagrożeń energia wytwarzana w kraju jest energią naszą i warto ją promować.
Skoro jesteśmy jako kraj, gotowi płacić za gaz z Kataru 150% ceny, którą płacimy Gazpromowi, to może warto by bardzo mocno wspierać wytwarzanie energii w naszym kraju w małych instalacjach. To są realne miejsca pracy w naszych lokalnych społecznościach. Mogę posłużyć się takim politycznym przykładem – ci którzy są przeciwko wytwarzaniu energii w naszym kraju są de facto sympatykami Gazpromu. Dopiero awantura na Ukrainie i zagrożenie, które zajrzało w oczy, spowodowało że nagle politycy przyśpieszyli, doznali olśnienia. Mam nadzieję, że tak będzie z energetyką odnawialną. Tu trzeba wyraźnie powiedzieć, że budżet to nic nie kosztuje, budżet nic nie płaci za energetykę odnawialną – to też jest jedno z takich pomijanych kłamstw – bo system wsparcia jaki by on nie był, odbywa się wewnątrz rynku energetycznego, a paradoksalnie minister finansów tylko korzysta na tym, że energia jest nieco droższa, bo przecież ma wyższy VAT.
Czy dużym wsparciem powinny cieszyć się biogazownie? 35 biogazowni w tamtym roku zutylizowało ponad milion odpadów, co przecież jest – oprócz wytworzenia energii – świetnym efektem ekologicznym. Przy okazji biogazownia jest rewelacyjnym stabilizatorem mocy w połączeniu z wiatrakami i fotowoltaiką.
Biogazownia jest szansą na tworzenie wręcz nie tylko grup energetycznych, ale wprost wysp energetycznych, które mogą być niezależne od wielkich sieci i niewątpliwie biogazownie powinniśmy mocno wspierać jeżeli chodzi o utylizację odpadów. Bo doświadczenia chociażby niemieckie z typowo rolniczymi biogazowniami nie są zachęcające, gdyż ceny substratów rosną i jest to duża konkurencja do produkcji rolnej. Natomiast jeżeli mówimy o przerabianiu na gaz odpadów, celulozy, słomy czy zrębków, to wtedy jest to już bardzo wartościowy element takiego systemu energetycznego w wymiarze lokalnym.
Pojawiają się również różne tzw. przeszkody polityczne, np. ostatnio uaktywnił się syndrom turbiny wiatrowej. Ja tym oponentom, którzy ostatnio bardzo się ożywili, odpowiadam – gdyby te zarzuty były prawdziwe, to ½ Niemiec byłaby zagrożona i ¾ Danii powinna być może wymordowana przez te wiatraki, a przecież jest odwrotnie, jest prosperiti. Nie zawsze niestety racjonalne argumenty są wystarczające, aby przezwyciężyć emocjonalne zagrywki przy straszeniu energetyką odnawialną.
Jak powinny wyglądać aukcje?
To trochę dziwne. Holandia, na przykładzie której bazuje ten projekt, odeszła od takiego rozwiązania jako nieefektywnego. Jeżeli w wyniku aukcji ma zostać ustalona stała cena i to na 15 lat, to może zrobić jak w Niemczech, gdzie zostałaby ustalona po prostu jakaś stała cena, bez aukcji. Na pewno jest to rozwiązanie lepsze dla inwestorów, banków i wtedy to przysłowiowa bułka z masłem jeżeli chodzi o inwestycje w OZE. Może ta cena być też elastycznie regulowana – np. co kwartał ta cena by się zmieniała. Wtedy tą ceną dla poszczególnych technologii możemy otwierać możliwości dla ewentualnych inwestorów, a same inwestycje będą jasne i przejrzyste. Kraje które bazowały na stałych cenach osiągnęły znaczne sukcesy.
Spójrzmy jeszcze na OZE w dwóch przestrzeniach: jedna to duże instalacje, druga to projekty mikro. Tu uważam, że lepsze będzie wspieranie inwestycji. Inwestor dostaje wsparcie na dzień dobry i później nie musi się martwić o żadne certyfikaty, koncesje i inne. Wóczas zainwestuje. Tu jawi mi się może rewolucyjny pomysł. Powiedzmy produkuję do 1 MW, to czy nie mógłbym np. sprzedawać do swoich sąsiadów, do gminy? Wtedy nie trzeba rozbudowywać sieci przesyłowych. To taka typowa lokalna konkurencja. To kapitalne rozwiązanie, gdzie pieniądze za energię pozostają w lokalnej społeczności. Posłużę się przykładem Opoczna, gdzie wybudowano biogazownię na odpadach z zakładach mięsnych i na biomasie rolnej – produkcja około 0,5 MWh elektrycznej i 0,7 MW cieplnej, która jest wykorzystywana do zakładów mięsnych – natomiast energia elektryczna jest wytwarzana na własne potrzeby i na sprzedaż. Jak obliczałem ten przedsiębiorca może rocznie osiągać 1,2 mln zł przychodów i te środki zostają w Opocznie, a za taką samą ilość energii mieszkańcy płacą około 2,5 mln zł łącznie z kosztami przesyłu i innymi – te pieniądze niejako wyjeżdżają z Opoczna. Powinniśmy tworzyć lokalne grupy producentów.
Niedawno w Polsce gościł premier Japonii i przypomniał, że po decyzji o zamknięciu elektrowni jądrowych bardzo szybko po wprowadzeniu wsparcia do OZE w postaci stałych cen radykalnie zaczęły się powiększać inwestycje w nowe odnawialne technologie. Rozwijajmy własne rozwiązania i inwestycje, bez potrzeby eksportu kapitału.
Sunny Horizon