Ukryte wsparcie dla zakładów energetycznych w systemie net-meteringu
OPINIA. System net-meteringu, który ma obowiązywać od 1 stycznia 2016 r., budzi wiele wątpliwości i myślę, że nawet po nowelizacji i wejściu w życie rozdziału 4 ustawy o OZE, dalej będzie budził wiele wątpliwości.
Podczas 5. Międzynarodowej Konferencji Fotowoltaika w Polsce na targach Renexpo, poseł Artur Bramora stwierdził, że dopiero po „przemieleniu” pierwszych prosumentów przez proponowany system rozliczania (system net-meteringu oraz FiT), dowiemy się jak będzie on funkcjonował w rzeczywistości. Niestety, w tym stwierdzeniu jest dużo prawdy. Jak wiadomo, w systemie net-metering rozliczeniu ma podlegać energia elektryczna netto, z pominięciem opłat dystrybucyjnych, w przypadku których przyszłym prosumentom przyjdzie ponosić koszty, które jednak po głębszej analizie okazują się nie do końca uzasadnione.
Przyszły prosument, który zdecyduje się funkcjonować w omawianym systemie lub będzie do tego zmuszony mając na uwadze najnowszą interpretację Ministerstwa Gospodarki, będzie rozliczany przez zakład energetyczny na zasadzie bilansowania energii elektrycznej netto. W praktyce oznacza to tyle, że ilość energii elektrycznej, jaką wytworzy w mikroinstalacji i wprowadzi do sieci, będzie bilansował z ilością energii, jaką pobierze z sieci dystrybucyjnej.
Zgodnie z informacją zawartą na stronie Urzędu Regulacji Energetyki w poradniku odbiorcy energii elektrycznej, w zakładce „Co oznaczają różne rodzaje opłat na moim rachunku?”, dowiadujemy się, co kryje się pod poszczególnymi opłatami za dystrybucję energii elektrycznej, mianowicie:
- składnik zmienny stawki sieciowej – ustalany w zł/kWh, związany z kosztami dystrybucji energii elektrycznej; opłata uzależniona od ilości pobranej energii;
- stawka jakościowa – wyrażona w zł/kWh, związana z kosztami utrzymania odpowiednich parametrów energii elektrycznej; opłata uzależniona od ilości pobranej energii;
- składnik stały stawki sieciowej – wyrażona w zł/miesiąc, związany z kosztami stałymi utrzymania i funkcjonowania sieci elektroenergetycznych;
- stawka opłaty abonamentowej – wyrażona w zł/miesiąc, skalkulowana na podstawie kosztów uzasadnionych ponoszonych w związku z odczytywaniem wskazań układów pomiarowo-rozliczeniowych i ich kontrolą;
- stawka opłaty przejściowej – wyrażona w zł/miesiąc, stawka związana z kosztami likwidacji kontraktów długoterminowych; dla gospodarstw domowych jest ona uzależniona od rocznego zużycia energii elektrycznej (poniżej 500 kWh, od 500 kWh do 1200 kWh oraz powyżej 1200 kWh).
Wysokość dwóch pierwszych opłat tj. składnika zmiennego stawki sieciowej oraz stawki jakościowej są uzależnione od ilości pobranej energii i dotyczą przede wszystkim kosztów związanych z przesyłem energii od źródła wytwarzania do odbiorcy końcowego. Opłata ta pokrywa koszty związane ze stratami energii na przesyle, utrzymaniem odpowiednich parametrów energii dostarczanej do naszych domów itp.
Zgodnie z przyjętymi rozwiązaniami prawnymi w systemie net-metering rozliczeniu ma podlegać tylko sama energia elektryczna, więc naszymi oszczędnościami będzie unikniony koszt brutto samej energii elektrycznej.
W związku z tym, że energia elektryczna wytworzona w instalacji PV będzie bilansowana z energią, którą zakład energetyczny będzie nam dostarczał siecią dystrybucyjną (od elektrowni do odbiorcy), uiszczenie wszystkich opłat dystrybucyjnych można uznać za zasadne.
Tylko, że energia elektryczna wprowadzona przez nas do sieci dystrybucyjnej na niskim napięciu przecież nie rozpływa się w powietrzu, a będzie sprzedawana przez zakład energetyczny (sprzedawcę zobowiązanego) do odbiorców końcowych znajdujących się na tej samej linii nn, co nasza instalacja PV.
Zakład energetyczny oczywiście nie omieszka obciążyć naszego sąsiada wszystkimi opłatami dystrybucyjnymi, mimo że dostarczyliśmy mu tą energię elektryczną na linii nn. Dostarczanie energii na linii nn, czyli w miejscu konsumpcji energii elektrycznej powoduje, że zakład energetyczny uniknie kosztów związanych z przesyłem tejże energii.
W tym właśnie miejscu skrupulatnie ukryto dodatkowe i niczym nieuzasadnione benefity dla zakładów energetycznych. Mimo, że energia wytwarzana przez nas w instalacji PV zostanie dostarczona do sieci w miejscu jej konsumpcji, to i tak zakład energetyczny naliczy opłaty dystrybucyjne, tak jakby musiał dostarczyć tą energię za pośrednictwem linii wysokiego, średniego i niskiego napięcia – od elektrowni do gniazdka elektrycznego w domu.
Można pokusić się o stwierdzenie, że bilansowana energia tj. pobrana i oddana do sieci bilansuje się również na poziomie opłat dystrybucyjnych, których wysokość uzależniona jest od ilości pobranej energii.
Skoro zakład energetyczny pobierze opłaty od konsumenta przyłączonego do sieci dystrybucyjnej na niskim napięciu, za energię wytworzoną w naszej instalacji PV, obciążanie prosumenta opłatami dystrybucyjnymi, z punktu widzenia pokrywania kosztów związanych z jej dystrybucją, nie jest w żaden sposób uzasadnione. Można powiedzieć, że za tą sama energię zakład energetyczny naliczy sobie podwójne opłaty przesyłowe, które naliczane są od ilości pobranej energii elektrycznej.
Jeżeli chodzi o pozostałe opłaty dystrybucyjne, które są opłatami stałymi płaconymi w skali miesiąca, a ich wysokość nie jest uzależniona od ilości pobranej energii, uważam że ich uiszczanie przez obecnych i przyszłych prosumentów jest w pełni uzasadnione. Poza tym, ich wysokość nie wpłynie znacząco na rentowność inwestycji, czego nie można powiedzieć o opłatach, których wysokość uzależniona jest od ilości pobranej energii z sieci OSD.
Mając na uwadze ogromne lobby energetyczne przy tworzeniu i uchwalaniu ustawy o OZE, zakładam że jest to celowy zabieg, a nie zwykłe przeoczenie ze strony naszych decydentów.
Patryk Rakowski