ClientEarth ocenia nowelizację ustawy o OZE

ClientEarth ocenia nowelizację ustawy o OZE
Foto. Piotr Drabik, flickr cc

Wczoraj, 22 grudnia Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz ustawy Prawo energetyczne. Celem nowelizacji jest odsunięcie wejścia w życie o pół roku, tj. do 1 lipca 2016 r., nowych mechanizmów wsparcia wytwarzania energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii w postaci systemu aukcyjnego, taryf gwarantowanych oraz net-meteringu.

Opinia Fundacji ClientEarth Poland

Nie jest to dobra wiadomość,  zwłaszcza w kontekście konieczności wypełnienia przez Polskę  zobowiązań dotyczących udziału energii z OZE, podjętych w ramach Unii Europejskiej – mówi Ilona Jędrasik z Fundacji ClientEarth Poland.

REKLAMA

ClientEarth przypomina, że w zamieszaniu związanym z ekspresową nowelizacją ustawy o OZE nie można zapominać o tym, że już w 2020 r. udział energii ze źródeł odnawialnych w końcowym zużyciu energii brutto w naszym kraju musi wynieść co najmniej 15%. Polskie władze założyły zaś, że wynikający z prawa unijnego krajowy cel ogólny ma zostać zrealizowany zwłaszcza poprzez 19-procentowy udział OZE w rynku energii elektrycznej.

– Wczorajsza decyzja Sejmu potęguje niepewność inwestycyjną, a tym samym może zniechęcać do nowych inwestycji w moce odnawialne – dodaje Jędrasik.

Szczególnie dotknięci decyzją parlamentarzystów mogą czuć się prosumenci, czyli wytwórcy energii elektrycznej w przydomowych mikroinstalacjach. Zgodnie z pierwotnym brzmieniem Ustawy o OZE, od 1 stycznia 2016 r. miał bowiem wejść w życie system wsparcia w postaci stałych taryf, gwarantujący prosumentom odsprzedaż energii elektrycznej wprowadzonej do sieci po określonej cenie.

Niestety, już po wejściu w życie ustawy pojawiły się wątpliwości, odnośnie opłacalności przyjętego systemu taryf gwarantownaych dla prosumentów. Według interpretacji Ministerstwa Gospodarki gwarantowana cena miałaby przysługiwać wyłącznie za zbilansowane nadwyżki energii oddanej do sieci nad ilością energii pobranej z tej sieci, a nie za całość energii wprowadzonej do sieci dystrybucyjnej. Taki mechanizm nie zapewniłby mikro-wytwórcom zwrotu kosztów poniesionych inwestycji.

REKLAMA

Wątpliwości budzi też wysokość taryf, zwłaszcza w odniesieniu do osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej. W dokumentach przesłanych Komisji Europejskiej w ramach dokonanej ostatnio notyfikacji ustawy o OZE polski rząd wprost przyznaje, że stawki taryf dla mikroinstalacji wiatrowych zostały znacznie zaniżone.

– Jedynym pozytywem wynikającym z odsunięcia w czasie nowych systemów wsparcia dla zielonej energii jest możliwość doprecyzowania niejasnych przepisów ustawy o OZE, w szczególności dotyczących prosumentów. System taryf gwarantowanych dla najmniejszych i najsłabszych uczestników rynku energii musi być przejrzysty i nie może wiązać się z ryzykiem inwestycyjnym, a odpowiedzialność za prawidłowe zaprojektowanie mechanizmu wsparcia leży po stronie państwa – podkreśla Jędrasik.

Dla dużych inwestorów odroczenie wejścia w życie nowych mechanizmów wsparcia oznacza przedłużenie możliwości korzystania z systemu tzw. zielonych certyfikatów, także przez  instalacje oddane do użytku w pierwszym półroczu 2016 r.

Jednocześnie od 1 stycznia ograniczone zostanie wsparcie dla zwykłych (nie-dedykowanych) instalacji współspalających węgiel z biomasą, a prawo uzyskiwania zielonych certyfikatów stracą duże elektrownie wodne.

Ponadto, z początkiem roku zmieniona zostanie cena zakupu energii  wytworzonej w mikroinstalacji, z 80% na 100% średniej ceny sprzedaży energii elektrycznej na rynku hurtowym.

Ministerstwo Energii zapowiedziało też, że zaproponuje odpowiednie regulacje o charakterze przejściowym, na mocy których z taryf gwarantowanych, mających zacząć obowiązywać od lipca 2016 r., będą mogli skorzystać również mikro-wytwórcy, którzy uruchomią swoje instalacje po 1 stycznia.

Fundacja ClientEarth Poland