Energetyka węglowa w W. Brytanii: Nikt nie chce kierować kolejną Nokią

Energetyka węglowa w W. Brytanii: Nikt nie chce kierować kolejną Nokią
Fot. Rene Schwietzke, flickr cc

Wynikiem Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, która miała miejsce w Paryżu w grudniu 2015 roku (COP21), było stwierdzenie, że wszystkie kraje członkowskie będą dążyć do ograniczenia globalnego ocieplenia i emisji gazów cieplarnianych. Niestety, podpisane porozumienia okazują się niewiążące. W efekcie zaledwie kilka miesięcy po Konferencji rząd Wielkiej Brytanii wycofuje się z największych programów dofinansowywanie odnawialnych źródeł energii (OZE) oraz inwestycji w systemy sekwestracji dwutlenku węgla. W Polsce nie zmienia się zbyt wiele – o OZE wciąż względnie cicho.

W Wielkiej Brytanii, podobnie jak w Polsce, odnawialne źródła energii nie zyskują już tak wielkiego poparcia ze strony rządu jak miało to miejsce dotychczas. Rząd Wielkiej Brytanii deklaruje, że ich wycofanie się z pomocy dla OZE i równoczesne zwiększenie poparcia dla użytkowania paliw węglowych jest spowodowane chęcią wzmocnienia gospodarki kraju. Jednak czy warto skupiać się na chwilowych korzyściach, jednocześnie zaprzepaszczając szanse na zrównoważony rozwój i niezależność energetyczną kraju w przyszłości?

Wycofanie się z ulg i dofinansowania dla OZE przez rząd brytyjski spowodowało m.in. gwałtowny spadek w inwestycjach w tym sektorze. Jednak ciągle usprawniene technologie i spadające ceny np. paneli słonecznych dają szansę na powrót inwestycji do poprzedniego poziomu. Tym niemniej zmniejszenie dofinansowania dla osób indywidualnych z pewnością spowoduje spadek inwestycji w tym sektorze.

REKLAMA

Zaskakującym wydarzeniem w ostatnich miesiącach była nagła zmiana poglądów głównej grupy dotychczas lobbującej na korzyść elektrowni węglowych. Lawrence Slade, dyrektor naczelny Energy UK (przedstawiciela 6 głównych brytyjskich dostawców prądu, tzw. The Big 6) tłumaczył swe poparcie dla rządowych planów zamknięcia wszystkich elektrowni węglowych tymi słowami: “Nikt nie chce kierować kolejną Nokią” (wypowiedź dotyczy firmy produkująca telefony komórkowe częściowo wypartej z rynku przez bardziej wizjonerskie firmy) – “Ja chcę przewodniczyć zmianom i odejść od ogólnie przyjętych (przestarzałych) poglądów”.

Energy UK od teraz oficjalnie popiera plany wyłączenia wszystkich elektrowni węglowych w Wielkiej Brytanii i jest przeciwna zmniejszaniu wsparcia finansowego dla OZE. W swoim raporcie dotyczącym planów do 2030 roku zachęca do rozwoju OZE, większej wydajności energetycznej, a nawet, co ciekawe w przypadku dostawców energii, zmniejszenia popytu na nią.

Zmiana poglądów tak wielkiego gracza w gospodarce energetycznej kraju pokazuje jak ważne jest tworzenie gospodarki niskoemisyjnej. Przypominam: gospodarka niskoemisyjna to taka działalność człowieka, która przynosi zysk inwestorom, wzrost gospodarczy kraju i znaczną redukcję emisji gazów cieplarnianych.

Grupy popierające zielone energie komentują tę zmianę jako ważny krok dla Wielkiej Brytanii. Podkreśla się, że jeśli nawet główni dostawcy prądu, dotychczas bazujący na paliwach węglowych, zaczynają wspierać OZE, pokazuje to jak wielka nadchodzi zmiana w gospodarce energetycznej i jak wielkim zagrożeniem może być niezrównoważone wykorzystywanie dostępnych nam teraz zasobów.

REKLAMA

Co robi rząd Wielkiej Brytanii by zapobiec nieuniknionym problemom gospodarki energetycznej kraju oraz nieodwrcalanym zmianom klimatu? Wprowadza obostrzenia dla dostawców energii i planuje ostateczne wyłączenie wszystkich elektrowni węglowych do 2025 roku. Jednak gdy w ubiegłym roku zamknięto dwie takie elektrownie, a jedna dodatkowa zaprzestała działania, pojawiły się obawy związane ze zmniejszającymi się rezerwami. W tej chwili Wielka Brytania może nie poradzić sobie z następnym nagłym wzrostem zapotrzebowania na prąd przewidywanym na zimę 2016 roku. Jeśli tak się stanie mogą nadejść prognozowane od dawna przerwy w dostawach prądu. Proces ten rozpocznie się od najbiedniejszych hrabstw, a w najgorszym wypadku może dotknąć nawet Londynu. Co gorsze, konsekwencje złej gospodarki energetycznej mogą ciągnąć się przez kolejne lata nie tylko z powodu niedoborów, ale także m.in. wywołując choroby powodowane stężeniem gazów cieplarnianych w powietrzu (z tym problemem boryka się już nie tylko Londyn, ale także Kraków).

Czy da się coś zrobić by zapobiec nadchodzącym problemom? Zdecydowanie tak. Należy spojrzeć w przyszłość, dalej niż w 2030 rok, i inwestować tak, by uniknąć złych konsekwencji naszych dzisiejszych wyborów. OZE oraz usprawnienia wydajności energetycznej to inwestycje w przyszłość kraju i obywateli. Pieniądze, które wydane zostaną na ten cel dzisiaj, zwrócą się z gigantycznymi odsetkami w przyszłości (być może bliższej niż nam się dzisiaj wydaje) i pozwolą zaoszczędzić rządom na imporcie energii, ochronie środowiska i służbie zdrowia.

Nowe nie znaczy złe – pomysły z zachodu

Pierwszym krokiem na drodze do wprowadzenia gospodarki niskoemisyjnej zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w Polsce byłoby zwiększenie poparcia dla dobrych działań i inicjatywa ze strony rządu. Wielkie zmiany w krótkim czasie są możliwe. Świetnym przykładem kraju, gdzie wsparcie rządu pomogło grupom zrzeszonych obywateli inwestować w zielone energie i projekty mikro-elektrowni, jest Dania. System dofinansowania sprawił, że w ciągu 20 lat Duńczykom udało się zainstalować 3GW energii wiatrowej. W 2014 roku energia wiatrowa dała 39 proc. elektryczności w kraju.

Strach przed zmianą jest normalny. Jednak zmiana gospodarki energetycznej w Polsce, Wielkiej Brytanii i całej Europie musi nadejść jak najszybciej. Jak ta transformacja będzie wyglądać zależy zarówno od wsparcia ze strony rządu, jak i zaangażowania społeczeństwa. Tworzenie tzw. wspólnot energetycznych zwiększa niezależność energetyczną społeczności i odciąża krajowy system energetyczny. Co więcej, taka inwestycja (zwłaszcza z dofinansowaniem rządowym) ostatecznie pomaga mieszkańcom zaoszczędzić na rachunkach za prąd.

Błędem jest wprowadzanie projektów, które rozwiązują problemy tylko tymaczasowo. Rząd powinien wdrożyć wiążący plan rozwoju gospodarki niskoemisyjnej i usprawnienia systemów przesyłania energii, które w przyszłości mogłyby uniezależnić kraj. Warto również inwestować w usprawnienia wydajności energetycznej i unowocześnienie energochłonnych budynków mieszkalnych. Politycy decydują się działać wbrew opinii naukowców i specjalistów jednocześnie ignorując potrzebę zmian w systemie energetycznym kraju. Przy każdej zmianie rządu następuje zmiana prawa, budżetu i podejścia do problemów energetycznych. Potrzebna nam konsekwencja i jasne określenie celu dokonywanych działań. Takim celem powinny być bezpieczeństwo kraju i zdrowie jego obywateli dziś i za 100 lat. Prawdziwe zmiany nastąpią dopiero wtedy, gdy decyzje rządów będą opierać się na wynikach badań i analiz specjalistów, a nie na celach politycznych.

Wiktoria Kalina