G. Wiśniewski: niespójny projekt nowelizacji utrudnia jej procedowanie

G. Wiśniewski: niespójny projekt nowelizacji utrudnia jej procedowanie
Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej

– Posiedzenia sejmowej Komisji do Spraw Energii i Skarbu Państwa poświęcone rozpatrzeniu projektu nowelizacji ustawy o OZE budzić mogą wręcz zażenowanie. (…) Trudno nawet mieć pretensję do posłów, bo jak ją prowadzić, jeżeli do końca nie wiadomo nawet o co autorom przedłożenia chodzi lub gdy nie potrafią tego posłom wyjaśnić. W projekcie regulacji, która ma charakter gospodarczy, nie wiadomo nawet kto, ile i z jakiego tytułu otrzymuje (i czy faktycznie otrzymuje) korzyść ekonomiczną, co podlega opodatkowaniu i kto za co płaci. Jak zatem można taki projekt procedować i nad nim głosować? – pyta na swoim blogi Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO).

Zgodnie z uzasadnieniem do nowelizacji, zaproponowany system „opustowy” (przykład nowomowy, chodzi o niesymetryczny barter) ma doprowadzić do szerokiego rozwoju prosumeryzmu. Minister Andrzej Piotrowski odpowiadając na pytania posłów w czasie pierwszego czytania projektu zmian w ustawie przyznał, że nie policzył opłacalności inwestycji prosumenckich w proponowanym systemie opustowym, ale dodał, że prosumenci mają realizować swoje inwestycje z pobudek ekologicznych (licząc się ze stratami), a nie ekonomicznych.  Z kolei Pani Poseł Anna Zalewska występując w imieniu klubu zapowiedziała, że „PiS jest za ty tym co daje wolności: za prosumentem, za mikro i małymi  instalacjami, za różnorodnością”. 

IEO w swojej opinii  wykazał (str.10 opinii), że nawet proste okresy zwrotu nakładów (bez dyskonta) na inwestycje prosumenckie wynoszą ponad 50 lat, a projekt zmian niszczy różnorodność technologiczną. Z mętnymi propozycjami ekonomicznymi męczą się środowiska instalatorów, starając się znaleźć jakąś szansę na ewentualną niszę, gdzie ewentualna inwestycja prosumencka mogłaby się opłacać, ale kwadratura koła nie przynosi efektów i nie może przynieść. Podchwytliwe zadanie postawione im przez ME nie ma bowiem rozwiązania, przynajmniej wtedy gdy stosuje się zwykłą teorię ekonomii i zwykłą arytmetykę, a nie logikę odwróconą. 

REKLAMA

Na brak logiki w materiale, nad jakim obecnie pracuje Sejm oraz w komentarzach do tego materiału ze strony ME, zwracają uwagę prawnicy. Zdaniem Wojciecha Kukuły, ME chce, aby Polska zrealizowała unijny cel OZE jak najmniejszym kosztem i w tym celu różnymi środkami eliminuje z systemu elektrownie wiatrowe, dla których (maksymalna) cena referencyjna miała wynosić 385 zł/MWh, a jednocześnie wspierać zamierza biogazownie dla których (zgodnie z poprawkę popartą przez ME) cena referencyjna nie mogłaby być niższa niż 550 zł/MWh.

REKLAMA

Nie chodzi tu o brak zasadności we wspieraniu biogazowni, ale o trzeszczące z powodu braku logiki uzasadnienie, które wskazuje także na chęć preferowania tzw. źródeł „stabilnych”. Gdyby rozumieć, że chodzi o koszty bilansowania źródeł niestabilnych, to w przypadku energetyki wiatrowej wynoszą ok. 15 zł/MWh, a różnica w cenach ma wynosić co najmniej 165 zł/MWh. Zwykła logika i arytmetyka w takich sytuacjach zawodzą.

Magiczne słowa „stabilność” (kolejny przykład nowomowy) występuje wielokrotnie w uzasadnieniu do projektu nowelizacji. IEO w swojej ocenie projektu pisze, że kryterium „stabilności” jest niezdefiniowane, ale pod tym hasłem projekt najbardziej promuje coś odwrotnego – technologię faktycznie najbardziej niestabilną, awaryjną i nieprzewidywalną, czyli współspalanie biomasy z węglem w elektrowniach systemowych. 

To są tylko wybrane przykłady, gdzie przy analizie projektu zmian w ustawie o OZE logika okazuje się nieprzydatna. Ale warto zwrócić uwagę, że legislacyjną nowomowę, czyli zastępwanie powszechnie zrozumianych wyrazów sztucznymi, tylko z pozoru poprawnymi, które jednak ogłupiają obywateli oraz dezorientują samych adresatów regulacji. Obok „stabilności” i „opustu” (obecnie z tego terminu ME się wycofuje, ale nie z tego, co on faktycznie oznacza – transfer środków od prosumenta do zakładu energetycznego)  w projekcie zmian w ustawie i w uzasadnieniu jest więcej niezdefiniowanych wytrychów językowych, które uniemożliwiają zrozumienia istoty sprawy i wywołują efekt wieży Babel – braku możliwości prowadzenia racjonalnej dyskusji i porozumienia, zresztą nie tylko w Sejmie. Największe zamieszanie pojęciowe wywołują błędnie wprowadzone do ustawy pojęcia „prosumenta” i „klastra”. 

Dalszy fragment wpisu Grzegorza Wiśniewskiego na blogu „Odnawialny”.

red. gramwzielone.pl