Kiedy zwróci się inwestycja w mikroinstalację według ME?

Kiedy zwróci się inwestycja w mikroinstalację według ME?
Wiceminister energii Andrzej Piotrowski. Fot. Senat RP

Podczas ostatniej debaty w Senacie, która towarzyszyła przyjmowaniu przez senatorów nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii, wiele miejsca w dyskusji poświęcono wprowadzanemu przez tą nowelizację systemowi rozliczeń dla mikroinstalacji i temu jak państwo powinno wspierać energetykę prosumencką.

Przyjęta przez Sejm nowelizacja ustawy o OZE, która ma wejść w życie już od 1 lipca br., całkowicie zmienia zasady rozliczeń właścicieli małych, domowych instalacji OZE. Nowelizacja wykreśla z ustawy o OZE system taryf gwarantowanych, czyli preferencyjnych, stałych stawek za sprzedaż energii z mikroinstalacji. W zamian proponuje się system opustów, czyli rabatów na zakup energii przysługujących w przypadku oddawania do sieci nadwyżek energii niewykorzystanej przez prosumenta.

Rozwiązanie, które forsuje Ministerstwo Energii, czyli faktyczny autor nowelizacji ustawy o OZE, spotyka się z krytyką części branży OZE oraz opozycji, która przy okazji ostatniej debaty w Senacie po raz kolejny skrytykowała rezygnację z taryf gwarantowanych.

REKLAMA

Nowego systemu opustów bronili w ubiegłym tygodniu w Senacie senatorowie Prawa i Sprawiedliwości. Senator Grzegorz Peczkis oceniał, że wprowadzane do ustawy o OZE rozwiązania „mają na celu rozwój obywatelskiego ruchu prosumenckiego, nakierowanego na tworzenie instalacji odnawialnych źródeł energii z myślą o zaspokajaniu własnych potrzeb energetycznych, a nie generowaniu wysokich zysków”.

Zaproponowane zmiany polegają na rezygnacji z pomysłu wprowadzenia stałych taryf gwarantowanych, które koncentrują się na tworzeniu bodźca finansowego do wytwarzania maksymalnej ilości energii elektrycznej, a nie ilości niezbędnej do zaspokajania własnych potrzeb energetycznych prosumentów. W miejsce taryf gwarantowanych proponuje się wsparcie w formie ilościowego rozliczenia energii wprowadzonej do sieci i z niej pobranej przez prosumenta w ramach zawartych umów kompleksowych. Takie rozwiązanie umożliwi prosumentowi wykorzystywanie sieci elektroenergetycznej jako swego rodzaju magazynu energii – zapewniał senator Peczkis.

Senatorowie PO poddawali w wątpliwość efektywność nowego systemu rozliczeń i wskazywali na brak analiz i prognoz, które powinny towarzyszyć wprowadzeniu go do ustawy o OZE.

Promowanie źródeł energii odnawialnej powinno być naszym celem. Nie tak dawno dyskutowaliśmy na temat energii z wiatru, o wiatrakach, i przyjęliśmy bardzo niekorzystną ustawę, która na pewno spowoduje zmniejszenie ilości energii odnawialnej wytwarzanej w Polsce. W tej chwili dyskutujemy na temat mikroinstalacji. Była stała taryfa gwarantowana, przyjęta poprzednio również przez senatorów Prawa i Sprawiedliwości, a teraz następuje nagła zmiana – pojawia się projekt poselski i nie będzie już taryfy gwarantowanej, czyli nie będzie zachęt. A myśmy powinni zachęcać wszystkich do tego, żeby jak najwięcej tych instalacji powstawało. Są oczywiście i wady, i zalety, o czym dyskutowaliśmy przy okazji energii wiatrowej, ale zachęty powinny istnieć. Wprowadzenie tych zmian nie będzie zachęcać prosumentów do tego, żeby ten zasób powiększać, tym bardziej że ten współczynnik 1 do 0,7… Nie wiem, z czego on wynika – pytał obecnego w Senacie wiceministra energii Andrzeja Piotrowskiego senator PO Piotr Florek.

Senator PO Leszek Czarnobaj pytał wiceministra Piotrowskiego, jaka będzie opłacalność inwestycji w mikroinstalacje w warunkach znowelizowanej ustawy. Zaznaczył przy tym, że w obliczu braku analiz opłacalności mikroinstlacji w nowym systemie, których nie przedstawili autorzy nowelizacji, wyliczenia wskazujące na brak opłacalności przedstawiły organizacje branżowe.

Odpowiadając na pytania senatorów PO wiceminister energii Andrzej Piotrowski wyliczenia mówiące o braku opłacalności mikroinstalacji nazwał „demagogią” i „wyliczeniami z kosmosu”. Zapewniał jednocześnie, że Ministerstwo Energii przeprowadziło wyliczenia opłacalności mikroinstlacji OZE w systemie opustów.

Przedstawiciel ME zapewniał jednocześnie, że według koncepcji autorów nowelizacji pomoc publiczna dla prosumentów ma być „pomocą w realizacji pewnego celu społecznego”.

Ponieważ, tak jak powiedziałem, zapewniamy tej działalności społecznej wsparcie, to oczywiście tego typu wyliczenia resort przeprowadził. Takie wyliczenia przeprowadziło również wiele podmiotów, które, jak oceniamy, próbują wpływać na opinię publiczną. Części opinii tych podmiotów nie uważamy za opinie eksperckie, tylko za swego rodzaju demagogię. A dlaczego ta demagogia jest możliwa? Otóż, proszę państwa, nie ma jednej ceny panelu fotowoltaicznego, tak jak nie ma jednej ceny telefonu czy jednej ceny samochodu. Panele są różne, o różnych możliwościach, o różnym poziomie zaawansowania technologicznego. A ta cena jest bardzo istotna dla obliczenia korzyści ekonomicznych, w sensie zaoszczędzonych środków, ponieważ prosument, odzyskując energię czy zużywając ją na własne potrzeby, może na to popatrzeć w ten sposób, że jest to rozwiązanie konkurencyjne do kupowania energii od dostawcy. Tu możemy z dokładnością do stosowanej taryfy tę cenę podać jednoznacznie. Przy pewnego rodzaju założeniach, np. takich, że przeszukujemy bieżące oferty w Internecie. Czy to jest miarodajne, czy nie, trudno w tym momencie jednoznacznie powiedzieć, ale są takie oferty na rynku i są tacy sprzedawcy, którzy w takiej cenie oferują panele. Według naszych wyliczeń wychodziło, że te korzyści, które osiągnie prosument w wyniku zaoszczędzonych wydatków, pozwolą zrównoważyć cenę zakupu instalacji w okresie 10–12 lat – zależy to od wielkości, zależy troszeczkę od profilu prosumenta – zapewniał senatorów wiceminister Piotrowski.

REKLAMA

– Rozważając w tym momencie różne komponenty polityki ekonomicznej, w tym koszty 1 kW zainstalowanego w instalacji, musimy powiedzieć, że instalacje prosumenckie należą do najdroższych źródeł energii. Bo cena za 1 kW, wahająca się 4–5 tys. zł, przekłada się na 4 miliony, 5 milionów, może nawet 6 w niektórych przypadkach, za 1 MW uzyskane w innych instalacjach. To jest wysoka cena. Jeżeli nie uzyskujemy innych zdecydowanych korzyści, którymi chcielibyśmy to skompensować, np. właśnie pewnej świadomości społecznej, to w tym momencie może jest ona zbyt wysoka, żebyśmy ją opłacali taryfami, które polegają na kreowaniu w ten sposób działalności gospodarczej. Ponieważ to nie spełnia warunków klasycznej działalności gospodarczej, gdzie przedsiębiorca szuka klienta, zastanawia się, jakie ten klient ma potrzeby, ponosi pewne ryzyko. Tutaj w zasadzie wszystko jest gwarantowane. Wystarczy pójść, zrobić zakup i czekać, aż pieniążki spłyną. A te pieniążki państwo gwarantowało – gwarantowało, że pozostali zapłacą. To nie jest tak naprawdę uczciwa, w sensie kolokwialnym, działalność gospodarcza w stosunku do tych, którzy ją prowadzą w innych sektorach i te ryzyka muszą ponosić – ocenił wiceminister energii.

Wiceminister Piotrowski odniósł się także do założeń systemu taryf gwarantowanych, z którego zgodnie z ustawą o OZE mieli korzystać prosumenci od 1 stycznia 2016 r. Wejście w życie tego systemu zostało jednak zablokowane przez nowelizację ustawy o OZE uchwaloną niespodziewanie tuż przed końcem 2015 r. Wstępnie tamta nowelizacja – jak zapewniali posłowie PiS będący jej autorami – miała tylko odroczyć o pół roku wejście taryf gwarantowanych, co miało dać czas na doprecyzowanie tego systemu i wyjaśnienie wątpliwych zapisów. Jednak z czasem okazało się, że rząd chce całkowicie z tego systemu zrezygnować, co znalazło potwierdzenie w przyjętej w ubiegłym tygodniu przez Sejm, kolejnej nowelizacji.

Mówiąc o inwestorach, którzy przygotowali swoje instalacje pod system taryf gwarantowanych, wiceminister Piotrowski ocenił, że zostali oni „wysterowani”.

Bardzo znaczna liczba prosumentów została poprzednio, że tak powiem, wysterowana na to, że jest to działalność, która ma być korzystna ekonomicznie, a więc że jest to rodzaj działalności gospodarczej, oraz że państwo w tym momencie przy pomocy instrumentu interwencyjnego, polegającego na pobraniu środków od innych uczestników rynku, czyli konsumentów prądu, finansuje określoną działalność – mówił w Senacie wiceminister energii.

Senator PO Przemysław Termiński pytał wiceministra Piotrowskiego, jak będzie rozwijał się rynek prosumencki, zauważając, że „w toku prac autorzy ustawy nie przedstawili żadnych analiz co do tego, jaki wpływ na rozwój prosumenckiego rynku energii będzie miał wprowadzany system wsparcia”.

Wiceminister Piotrowski odpowiedział, że ME nie ma prognoz rozwoju rynku prosumenckiego w systemie opustów, jednak liczy na „spokojny”, ale „atrakcyjny” wzrost liczby mikroinstalacji.

 Takich liczb w tej chwili nie ma. Nie obawiamy się nadmiernego wzrostu, choć nie ukrywamy, że w kontekście systemu energetycznego, tak polskiego, jak i każdego innego, koncepcja prosumenctwa odbiega od filozofii projektowania tych sieci. Gdybyśmy chcieli stworzyć możliwość instalacji każdemu w każdym miejscu i w dowolnej ilości, to ryzykowalibyśmy koszty, które, tak na szybko oszacowane, mogłyby sięgać dziesiątków miliardów złotych, a mianowicie wielkości kosztów rekonstrukcji całej sieci dystrybucyjnej. Ale zakładamy, że taka sytuacja nie wystąpi. Zakładamy też, że podmioty, które będą sprzedawały instalacje, wykażą pewien rozsądek w ramach mechanizmów sprzedażowych i nie będą wysyłały akwizytorów, by ci na tej samej ulicy w każdym domu po kolei usiłowali taką instalację sprzedać – a to mogłoby przynieść faktycznie negatywny wpływ na system (…). W tej chwili prezes URE może skorygować to, co powiem, ale sądzę, że osób korzystających z mikroinstalacji, a więc prosumentów, jest mniej więcej kilka tysięcy, gdzieś pojawiała się liczba rzędu 4 tysięcy. Zakładamy, że będzie ich kilkadziesiąt tysięcy rocznie przybywać do momentu, dopóki ten model będzie interesujący dla obu stron. Zakładam też, że postęp technologii może zmienić tę sytuację i być może zmieni również zapisy ustawowe w odniesieniu do przyszłych tego typu działań. Generalnie myślimy o tym, że w przyszłości, i to prawdopodobnie nieodległej, pojawi się akt, który będzie zatytułowany np. Energetyka obywatelska i który będzie faktycznie konsumował inicjatywę osób indywidualnych, czy to działających osobno, czy też łączących się w jakieś wspólne przedsięwzięcia – komentował wiceminister Piotrowski. 

Bardzo pokrzepiło nas to, że część komunikujących się z nami firm stwierdziła, że szacują w tym momencie… Sądzę, że jedna była troszeczkę oderwana od rzeczywistości, bo ktoś powiedział, że oczekuje w ciągu 2–3 lat około 1 miliona takich instalacji. No, to by chyba jednak spowodowało przeciążenie systemu. Bardziej umiarkowane wskazywały na 50–100 tysięcy, na to, że firmy zaczynają pracować nad takimi planami sprzedażowymi. No więc chyląc czoło przed biznesem, który w tym momencie ma duże doświadczenie w ocenianiu rynku, zakładamy, że wbrew temu, co niektóre środowiska twierdzą, nie tylko nic tu się nie załamie, ale nawet będzie spokojnie, aczkolwiek całkiem atrakcyjnie się rozwijać – dodawał wiceszef resortu energii. 

W ubiegłym tygodniu senatorowie PO złożyli do nowelizacji ustawy o OZE szereg poprawek doprecyzowujących wprowadzany system rozliczeń dla prosumentów. Zaproponowano m.in. rozszerzenie bilansowania międzyfazowego na wszystkie mikroinstalacje, a nie tylko trójfazowe, a także zgłoszono poprawkę umożliwiającą odsprzedaż, po średniej cenie hurtowej, nadwyżki energii pozostającej po zbilansowaniu w systemie upustów.

Tych poprawek nie poparli jednak senatorowie PiS i w efekcie nie zostały one skierowane wraz z przyjętymi poprawkami z powrotem do prac w Sejmie. Więcej o ostatnich poprawkach do ustawy o OZE zgłoszonych przez Senat w artykule: Nowelizacja ustawy o OZE wraca jednak do Sejmu. Senat przyjął 17 poprawek

gramwzielone.pl