Inwestycje w OZE – szansa a nie obowiązek

Inwestycje w OZE – szansa a nie obowiązek
Michał Ćwil, dyrektor generalny PIGEO, foto: PIGEO

Wystarczy, aby rząd zechciał wprowadzić dobrze zaprojektowane przepisy, co może być osiągnięte jeśli Parlamentarzyści sami przekonani będą do rozwoju OZE w Polsce na większą skalę. Resztę wykonają inwestorzy i obywatele – mówi Michał Ćwil, dyrektor generalny PIGEO.{więcej}

Gramwzielone.pl: Do 2020 roku Polska zobowiązała się do zaspokojenia swojego zapotrzebowania na energię w 15-procentach produkowaną z OZE. Czy uda nam się zrealizować ten cel? 
Michał Ćwil, PIGEO: Wstępując w struktury Unii Europejskiej, Polska zdecydowała się realizować wspólnotowe cele, także w zakresie zwiększania udziału energii ze źródeł odnawialnych. Źródła odnawialne mogą odgrywać kluczową rolę w przebudowie polskiego sektora energetycznego. Postęp w rozwoju OZE w Polsce jest jednak powolny w stosunku do trendów całej UE. Krajowe wskaźniki udziału zielonej energii wypracowywane są dziś głównie przez generację ciepła z biomasy w instalacjach nie przyłączonych do sieci. Daje ono ok. 90% całego wolumenu energii ze źródeł odnawialnych. W sektorze elektroenergetyki jest jeszcze gorzej: połowa wolumenu energii pochodzi z niegospodarnego wykorzystania biomasy spalanej w kotłach węglowych o niskich sprawnościach i znaczna część pochodzi z obiektów dużej energetyki wodnej budowanej w ubiegłym wieku.

Cel ustalony dla Polski jest, jak najbardziej, do osiągnięcia. Nie odkryję nic nowego, wskazując że ważne są dwie kwestie: większa produkcja energii ze źródeł odnawialnych i jednoczesne minimalizowanie końcowego zużycia energii. 

 

REKLAMA

W jaki sposób polski rząd powinien stymulować szybszy rozwój energetyki odnawialnej w Polsce?

Najważniejsze jest wprowadzenie stabilnej polityki ustawodawczej, która będzie zachęcać inwestorów do prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce, nie tylko w zakresie budowy jednostek wytwórczych, ale także do lokowania fabryk produkujących podzespoły i urządzenia dla OZE. Rozwinie się dzięki temu także sektor usługowy, konsultingowy i finansowy. Taka przyszłość jest nie do osiągnięcia bez wprowadzenia systemu wsparcia, który kierowany będzie dla przedsiębiorców przeznaczających go na nowe inwestycje w jednostki wytwórcze. Wsparcie powinno bardziej promować wykorzystanie wysokosprawnej kogeneracji oraz spowodować zainteresowanie ciepłownictwem wykorzystującym pompy ciepła i kolektory słoneczne i, być może, rozwój aut zasilanych energię elektryczną pochodzącą ze źródeł odnawialnych. Ten ostatni punkt możliwy będzie do zrealizowania pod warunkiem rozwoju inteligentnych sieci.

Osiągnięcie celu będzie łatwiejsze poprzez dobre zarządzanie wykorzystaniem finalnej energii elektrycznej, ciepła oraz przede wszystkim paliw w transporcie. Sprowadzanie biomasy z krajów trzecich na potrzebę wytwarzania energii elektrycznej wspieranej zielonymi certyfikatami nie przybliża Polski do osiągania tego celu.

System wsparcia, który zakładam że niebawem zostanie w Polsce zmieniony dla przyspieszenia rozwoju OZE, powinien prowadzić do jak największej produkcji energii stosownie do potencjału, ale z zachowaniem rozwoju zrównoważonego. System wsparcia dobrze zaprojektowany pozwala określić minimalny przychód przez, przynajmniej, okres kredytowania inwestycji. Celu nie osiągniemy przez inwestowanie tylko w tzw. mikroźródła i nie osiągniemy instalując jedynie duże jednostki. Ponieważ cel do osiągnięcia jest do zrealizowania w określonym reżimie czasowym, należy stosownie uprościć procedury przygotowania projektów inwestycyjnych.

Podsumowując, można powiedzieć że wystarczy, aby rząd zechciał wprowadzić dobrze zaprojektowane przepisy, co może być osiągnięte jeśli Parlamentarzyści sami przekonani będą do rozwoju OZE w Polsce na większą skalę. Resztę wykonają inwestorzy i obywatele.

Ministerstwo Gospodarki prowadzi obecnie zaawansowane prace nad nową ustawą o OZE, ale dotychczas do wiadomości publicznej docierają jedynie enigmatyczne informacje o najważniejszych założeniach ustawy – kluczowej dla inwestorów i dla dalszego rozwoju energetyki odnawialnej w Polsce. Jak prace nad nowym ustawodawstwem regulującym OZE wpływają na obecne trendy na polskim rynku zielonej energii i jak nowa ustawa może wpłynąć na jego dalszy rozwój?

Trudno ocenić stan zaawansowania prac nad ustawą. Informacje przekazywane przez resort od wielu miesięcy krążą wokół tego samego – że będą jakieś zmiany. Projekt ustawy powinien być gotowy latem ubiegłego roku, zaraz po obligatoryjnym terminie przedłożenia do Komisji Krajowego Planu Działań. Nawiasem powiem, że Polska spóźniła się z jego przedłożeniem o 6 miesięcy. W lipcu 2011 roku ciągle dyskutujemy nad czymś, czego nie ma. Nie dyskutuje się nawet nad założeniami do ustawy, gdyż przygotowany Plan konstruktywnych zmian nie zawiera.

Myślę, że izby gospodarcze reprezentujące inwestorów jak mało kto wie, jakie zmiany prawne mogą zdynamizować rozwój sektora aby osiągnąć cele. I z ramienia ustawy o izbach gospodarczych przysługuje ich reprezentantom pełne prawo do aktywnego uczestniczenia w przygotowaniu regulacji branżowych. Z tego powinni skorzystać ustawodawcy. Przeciągające się prace nad ustawodawstwem implementującym unijny pakiet klimatyczno-energetyczny zniechęcają potencjalnych inwestorów, którzy zaczynają poszukiwać rynków bardziej przewidywalnych. Pamiętajmy, że każdy kraj członkowski ma swoje cele, więc zbyt długie wyczekiwanie i przeszkody w postaci szeregu obowiązków nakładanych przez obecny system prawny w Polsce na inwestora realizującego projekt z zakresu OZE może spowodować wyciek kapitału na inne kraje takie jak Czechy, Włochy, czy Wielka Brytania. Certyfikaty zielone funkcjonujące jedynie do 2017 roku powodują, że większość inwestorów wstrzymuje realizację projektów nie mogąc dokonać montażu finansowego po tym okresie. Na marginesie wskażę, że również przedsiębiorca oddający jednostkę wytwórczą w grudniu 2020 r. także da wkład w realizację celu i z tej uwagi, tylko choćby w aspekcie Dyrektywy 28 z 2009 r., powinien liczyć na wsparcie w okresie kolejnych, przykładowo, 15 lat. Wsparcie inwestycyjne w ramach unijnych dotacji przewidzianej na lata 2007-2013 praktycznie zostało wykorzystane. Na niewiele projektów wystarczyło środków, kiedy Programy Operacyjne przewidują zwrot deklarowanych kosztów kwalifikowanych inwestycji nawet do 70%. Takie systemy wsparcia są niesprawiedliwe (nie wszystkie dobrze przygotowane projekty otrzymają) i nieefektywne (dostaje mała liczba projektów ale na wysokim poziomie) – to nie są kierunki do osiągania celów a jedynie marnotrawienie publicznych pieniędzy, które można byłoby wykorzystać w sposób sprawny i efektywny, o co Izba zabiegała i zabiega w kontaktach z odpowiednimi organami rządowymi.

REKLAMA

Czy wobec tego produkcja 15% energii z OZE jest w ogólne realna?

Mając niski udział energii ze źródeł odnawialnych generowanej przez nowe źródła (instalowane po roku 2000), który szacujemy za rok 2010 na ok. 1%, musimy znacząco przyspieszyć w nowej dziesięciolatce z inwestycjami, aby sięgnąć udziału 15% w roku 2020.

Dlatego, Polska nie może pozwolić sobie dziś na dalsze opóźnienia, a z pewnością nie może pozwolić sobie na eksperymentowanie w zakresie przepisów, bo to wielokrotnie było przerabiane ze znanym efektem. Jest wiele rozwiązań gotowych z innych krajów członkowskich, które, może nie w pełni, ale w wielu zakresach mogłyby znaleźć z powodzeniem zastosowanie w polskich warunkach. Z tego powinniśmy skorzystać. Ważny jest wspomniany wcześniej udział ekspertów i konsultacje społeczne przy tworzonej ustawie oraz zmiana mentalności, aby wyznaczony cel traktować jakoszansę a nie jako przymus.

Jak pokazał przykład Krajowego Planu Działań na rzecz OZE, który polski rząd przygotował z dużym opóźnieniem, tworzenie perspektyw i ram prawnych dla rozwoju energetyki odnawialnej w Polsce jest w wykonaniu naszego rządu bardzo czasochłonne. Czy wobec tego jest szansa na to, że ustawa o OZE zostanie przyjęta jeszcze w tym roku – tak jak zapowiadają niektórzy przedstawiciele resortu gospodarki, a jeśli nie – kiedy Pana zdaniem to nastąpi?

Rzeczywiście rząd opóźnia, jeśli nie torpeduje unijnych zobowiązań pakietu klimatyczno-energetycznego. Przesłanie Krajowego Planu Działań przez Polskę miało miejsce razem z Węgrami, Estonią i Belgią najpóźniej ze wszystkich krajów członkowskich – aż 6 miesięcy po, wyznaczonym przez Dyrektywę, terminie. W czasie, kiedy Polska przedłożyła strategiczny dokument, upłynął termin pełnej implementacji przepisów Dyrektywy na poziomie krajowym zarówno rangi ustawowej, wykonawczej, jak i norm czy kodeksów. Dlatego zapowiedziana w Krajowym Planie Działań ustawa, powinna wejść w życie długo wcześniej przed przesłaniem Planu Komisji. Jednakże zapowiedziano, że jej przyjęcie nastąpi w roku 2011 – z góry założono, ze nie nastąpi wywiązanie się z terminu pełnej implementacji Dyrektywy ustalonym na 5 grudnia 2010 r. Mając na względzie wybory do Sejmu i Senatu VII kadencji, uchwalenie ustawy w roku 2011 jest niemożliwe. Znając polskie realia procesu ustawodawczego, uchwalenie ustawy w pierwszej połowie roku 2013 można uznać za termin realny. Pozostanie potem przygotowanie i przyjęcie aktów wykonawczych i założenie, że tworzone przepisy będą klarowne, przejrzyste i zachęcające do inwestycji. Będziemy spóźnieni z implementacją o ok. 3-4 lata.

Wg informacji podawanych przez przedstawicieli resortu gospodarki, nowa ustawa podtrzyma system zielonych certyfikatów, dywersyfikując ich wartość w zależności od wielkości czy stopnia zamortyzowania instalacji OZE. Czy to krok w dobrym kierunku?

Zaryzykuję stwierdzając tak. Niemniej jednak chciałbym poznać szczegóły, przed wskazaniem wiążącej oceny. Zdywersyfikowanie systemu wsparcia to bardzo trudna kwestia, tym bardziej, że musi pogodzić interesy całego sektora energetycznego, w tym poszczególnych źródeł OZE. Warto wskazać, że nie dla wszystkich źródeł ma zastosowanie tzw. wielkość skali, jak np. w przypadku energetyki wiatrowej. Wprowadzenie systemu wsparcia kierowanego dla instalacji mniejszych spowoduje, że próg, co by nie było, sztucznie wprowadzony spowoduje budowanie farm wiatrowych dostosowanych nie potencjałem technicznym, a wielkością dedykowanego wsparcia. To, z racji konieczności osiągania celów, nie jest pożądanym efektem. Warto, z oczywistych względów jednak, wprowadzić rozdzielność wsparcia dla instalacji off- oraz on-shore. Natomiast słusznym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie preferencji dla mniejszych instalacji wykorzystujących do produkcji energii biomasę i biogaz. Nie jest wskazane, wspomniane wcześniej, transportowanie biomasy na duże odległości tylko po to, by wytwarzać energię elektryczną i pozyskiwać zielone certyfikaty. Większe uznanie winny znaleźć także instalacje wykorzystujące wysoksoprawną kogenerację. Nie zapominajmy także, że nowa Dyrektywa to tak naprawdę krok w wykorzystaniu nie tylko energii elektrycznej, ale w pewnym stopniu ukłon w kierunku sektora ciepłowniczego i transportowego. Warto, aby ustawodawca przewidział szczególnie preferowane przez Dyrektywę technologie OZE w transporcie, w tym biopaliwa II generacji oraz wykorzystanie energii elektrycznej z OZE w transporcie. W przypadku ciepła powinny znaleźć się dedykowane programy dotacyjne dla instalacji ciepłowniczych: pomp ciepła, kolektorów słonecznych oraz kotłów na biomasę oraz ulgi podatkowe ze szczególnym uwzględnieniem obywateli. Wracając do kwestii certyfikatów, warto, dywersyfikując wsparcie, pamiętać o przyjętych scenariuszach. Ich osiągnięcie, abstrahując od przyjętej wielkości mocy do zainstalowania w poszczególnych źródłach OZE, musi oparte być o dobrze zaprojektowane współczynniki certyfikatów. Ustawodawca powinien przewidzieć gwarancję minimalnej ceny dla zielonych certyfikatów, co zapowiedziane zostało w Krajowym Planie i ich funkcjonowanie przez ustalony czas, liczony od dnia oddania do użytku jednostki wytwórczej. Jeśli zmiana wsparcia nie pójdzie w kierunku socjalnej pomocy dla wytwórców, a przekładać będzie się na nowe inwestycje, wykorzystujące maksymalnie nakład inwestycyjny i potencjał techniczny, to możemy być spokojni o jego przełożenie na osiąganie celów w elektroenergetyce odnawialnej.

Jakie zapisy powinny znaleźć się jeszcze w nowej ustawie, aby usprawnić i zwielokrotnić inwestycje w energetyce odnawialnej?

Z pewnością przepisy dla obligatoryjnego planowania przestrzennego. Dziś w małym zakresie planowanie przestrzenne uwzględnia lub umożliwia lokalizowanie jednostek wytwórczych wykorzystujących OZE. Warto rozważyć wprowadzenie dla instalacji OZE możliwość uzyskania decyzji lokalizacyjnej w drodze uznania ich za inwestycję celu publicznego – w ścisłym powiązaniu do planowania przestrzennego. Druga kwestia to, nie rozwiązana do tej pory, kwestia odblokowania dostępu do sieci i plany rozwoju dla przyjmowania energii z OZE w perspektywie inwestycji budowanych do roku 2020. Planowanie rozbudowy i modernizacji sieci powinno być tak realizowane, aby zagwarantować przyłączenie wszystkich źródeł OZE planowanych do włączenia przed 1 stycznia 2021 r.

Druga część wywiadu na portalu Gramwzielone.pl za tydzień.



D.Ł., pp