Optymalizacja wsparcia OZE dla spółek Skarbu Państwa – prawdziwy cel polityki rządu
{więcej}Mam dosyć słuchania wyjaśnień rządu na temat „optymalizacji” wsparcia dla odnawialnych źródeł energii. Wmawia się nam, że planem rządowym jest najniższy, możliwy poziom wsparcia dla OZE, taki, aby zminimalizować wpływ na ceny energii dla odbiorców końcowych. Nic nie może być dalsze od prawdy. Deklaracje rządu w tej sprawie nie mają nic wspólnego z polityką obecną i proponowaną w sprawie Odnawialnych Źródeł Energii – pisze Randy Mott.
Po pierwsze, rząd chce ograniczyć bezpośrednią sprzedaż energii elektrycznej przez producentów energii odnawialnej odbiorcom końcowym. Ustanowienie 5% dodatku do ceny ustalonej w zapisach ustawy nie zostało wprowadzone w celu kontroli, natomiast uniemożliwia sprzedaż bezpośrednią i ma na celu zmusić producentów OZE do dostarczania energii do sieci. Kto korzysta na takich ograniczeniach? Duże elektrownie węglowe! Kto traci? Odbiorcy końcowi energii elektrycznej, którym odmawia się możliwości zakupu energii 10-15% poniżej ceny rynkowej.
Po drugie, rząd mówi, że współspalanie jest najtańszym sposobem produkcji zielonej energii elektrycznej i powinno być uwzględnione w systemie wsparcia. Jest tanie i elektrownie węglowe mogą liczyć je jako wypełnianie swoich „zielonych” zobowiązań. Ale wsparcie dla tej, najtańszej technologii (nie tworzy nowych mocy produkcyjnych energii elektrycznej), jest o wiele wyższe niż rzeczywisty jej koszt. Pozwala uzyskać 120% zysku. Konsumenci nie będą mieli znaczących korzyści z obecnego lub proponowanego wsparcia współspalania. W rzeczywistości Polska doświadczy znaczącego niedoboru mocy elektrycznej po 2015 r., podczas gdy polski rząd, zamiast wspierać tworzenie nowych mocy w zielonej energetyce, wykorzystał 70% pomocy dla odnawialnych źródeł energii, aby wspierać istniejące, tradycyjne elektrownie (głównie państwowe).
Po trzecie, z pozoru niekończące się opóźnienia nasuwają pytanie, czy nie jest to celem ukrytym za fasadą niekompetencji. Kto korzysta z opóźnieniem? Założenie rządu jest takie, że tak długo, jak mogą zachować współspalanie i maksymalizację zysku dla spółek państwowych, jednocześnie minimalizując wpływ zobowiązań dotyczących energii odnawialnej, są wygranymi. Takie było rzeczywiste znaczenie wypowiedzi byłego ministra finansów Rostowskiego na temat jego obaw odnośnie wpływu systemu energii odnawialnej na budżet państwa. Chodzi o dywidendy firm państwowych. To właśnie powód do niepokoju. Założenie, że współspalanie można kontynuować zgodnie z planem jest jednak kwestionowane przez Komisję Europejską oraz grozi jej działaniem w celu powstrzymania wsparcia jako nielegalnej pomocy publicznej. Ale rząd zyskuje więcej ze współspalania niż straci w wyniku ewentualnych kar.
Po czwarte, poprzez załamanie się rynku zielonych certyfikatów i niepewność co do nowego prawa został zniszczony klimat inwestycyjny dla zielonej energii. Małe i średnie przedsiębiorstwa nie są w stanie doczekać uchwalenia ustawy o OZE. Zagraniczni inwestorzy po prostu przenoszą się do innego kraju z ich listy. Kto korzysta z długiego okresu ciężkich warunków rynkowych? Ponownie wielkie państwowe przedsiębiorstwa. Mogą czekać, nabywać pojawiające się na rynku projekty w sektorze energii odnawialnej. Pewnego dnia system wsparcia z pewnością zostanie przerobiony na korzyść jakiejkolwiek formy produkcji energii znajdującej się w ich portfolio.
W tej sytuacji spodziewanie się, że rząd Polski nagle zmieni zdanie i zacznie podejmować decyzje, które są korzystne dla społeczeństwa, odbiorcy energii lub środowiska, wydaje się naiwne. Jedynym czynnikiem, który może doprowadzić do zmian jest Bruksela. Gdy Komisja Europejska uzna wsparcie współspalania za nielegalną pomoc, wszystkie otrzymane pieniądze będą musiały być zwrócone. Wtedy znikną nadwyżki zielonych certyfikatów i powstanie niedobór świadectw. Trzeba będzie faktycznie inwestować w produkcję energii odnawialnej. Jest pewne, że do tego dojdzie, skargi wpływają już do Brukseli. Prawo jest bardzo jasne i płyną informację, że Komisja zasygnalizowała już problem.
Kiedy wreszcie Komisja podejmie decyzję, a nie wymaga to wyroku sądu, aby musiało zostać wdrożone, wtedy wahania rynku spowodowane przez współspalanie zostaną zakończone. Co więcej, jeśli rząd nie uchwali nowego programu zielonych certyfikatów, zatwierdzonego przez Brukselę jako pomoc państwa ze zróżnicowanym wsparciem dla każdej z technologii, wszystkie zielone certyfikaty mogą się okazać niezgodne z prawem. Ostatecznie elektrownie będą musiały produkować ekologiczną energię elektryczną lub płacić kary nawet do wysokości opłaty zastępczej. Unijne przepisy, które mają zastosowanie w tej sytuacji, były omawiane przed sejmową Komisją Gospodarki – Podkomisją nadzwyczajną do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy zmieniającej ustawę o zmianie ustawy – Prawo energetyczne oraz innych ustaw w dniu 11 grudnia 2013 w związku z certyfikatami dla kogeneracji (również z tym jest problem w Brukseli). Rząd jednak nie podejmuje dyskusji nad znacznie większym problemem z zielonymi certyfikatami.
Działania Komisji Europejskiej w sprawie pomocy niezgodnej z prawem oraz stanowisko kwestionujące zielone certyfikaty jako bezprawnie przyznaną pomoc państwa doprowadzi do wielkiego problemu. Ta niepewna sytuacja wymaga od rządu uchwalenia zróżnicowanego programu dla zielonych certyfikatów jak najszybciej, a dodatkowo, można przeprowadzić debatę na temat systemu aukcji, o ile politycy chcą o tym rozmawiać.
Konsumenci mogą w końcu także się domagać, jeśli Komisja wyda orzeczenie, zwrotu części opłaty dotyczącej energii odnawialnej w swoich rachunkach za energię elektryczną jako udzielanie pomocy niezgodnej z prawem. Tylko w jednym przypadku w historii Wspólnoty Europejskiej niezgodna z prawem pomoc nie została odzyskana, więc Polska ma problem z traktowaniem współspalania.
Gdy ostatecznie trzeba będzie zmodyfikować przepisy i zrobić to tak, aby był jak najmniejszy wpływ na odbiorców energii elektrycznej, będzie to oznaczać koniec wsparcia dla starych, zamortyzowanych elektrowni wodnych (zbudowanych kilkadziesiąt lat temu) i zdecydowanie obciąć pomoc dla współspalania, zmniejszając w ten sposób wpływ obowiązku OZE na użytkowników energii. Rząd musi doprowadzić do tego, ponieważ jest to jedyne rozwiązanie, które zostanie zatwierdzone przez Brukselę w postaci pomocy państwa. Zieloni producenci energii będą w stanie sprzedać po niższej cenie energię użytkownikom końcowym. Wreszcie, nowe wsparcie w postaci zmienionych zielonych certyfikatów, spełniających wymogi prawne UE, rzeczywiście spowoduje długoterminowe zwiększenie łącznie korzyści dla konsumentów i produkcji energii elektrycznej, znacznie bardziej niż wsparcie obecnego systemu spółek państwowych, które hamuje konkurencję i odbywa się kosztem odbiorców energii.
Opóźnienia generowane przez rząd mają teraz nie tylko wpływ na sektor energii odnawialnej. Ignorowanie tego będzie powodowało coraz większe szkody.
Randy Mott, CEERES