Według Donalda Trumpa wiatraki powodują raka

Zdaniem amerykańskiego prezydenta hałas generowany przez pracujące elektrownie wiatrowe powoduje nowotwory. To zresztą nie jedyna z wad wiatraków, o których przekonuje amerykański prezydent.
Zanim Donald Trump został prezydentem Stanów Zjednoczonych, w sektorze odnawialnych źródeł energii zasłynął z walki z wiatrakami, które miały powstać u wybrzeży Szkocji, stając się elementem krajobrazu widocznego z pola golfowego należącego do obecnego prezydenta USA.
Ostatecznie protesty firm Donalda Trumpa nie pomogły, a morskie wiatraki jednak powstały.
Po tym, jak Donald Trump został prezydentem USA, wdrażał swoje wyborcze obietnice, zgodnie z którymi miał przywrócić świetność amerykańskiego przemysłu węglowego.
Obronie węgla służy m.in. anty-odnawialna retoryka, a teraz mamy do czynienia z jej kolejną odsłoną.
Jak stwierdził wczoraj amerykański prezydent, hałas emitowany przez wiatraki ma powodować m.in. nowotwory (Trump nie wspomniał przy tym o realnym i potwierdzonym naukowo zagrożeniu dla zdrowia, które powodują inne źródła energii, w tym węgiel, którego adwokatem jest amerykański prezydent).
To kolejny z argumentów wytoczonych przez Donalda Trumpa przeciwko wiatrakom. Wcześniej amerykański prezydent powtarzał argumenty, zgodnie z którymi kręcące się wiatraki mają zabijać ogromne ilości ptaków (amerykański „The New Yorker” zauważa, że takie sytuacje mają miejsce, ale rzadziej niż w przypadku innych źródeł energii).
Amerykański prezydent straszył też, że przerwy w pracy wiatraków grożą blackoutami.
Do tych argumentów Donald Trump dołożył teraz również kolejny. Podczas środowego wystąpienia w Ohio stwierdził, że budowa farm wiatrowych zmniejsza wartość okolicznych nieruchomości średnio o 75 proc.
Serwis „CNN Politics” odpowiada, że w tym kontekście przeprowadzono już wiele badań, ale nie wykazały one „statystycznie znaczącej utraty wartości” z powodu postawienia w pobliżu elektrowni wiatrowych, a przynajmniej tak dużej, na jaką wskazuje Donald Trump.
W ramach jednego z badań, przeprowadzonego przez uniwersytet w Rhode Island, przeanalizowano wartość 48 tys. nieruchomości, które były zlokalizowane w promieniu maks. 5 mil od wiatraków (w tym 3 tys. w odległości do 1 mili). Stwierdzono w ich przypadku niższą wartość średnio o około 5 proc.
Z kolei badanie przeprowadzone przez London School of Economics oraz niemiecki think-tank RWI Essen wykazało utratę wartości o 5-6 proc. w przypadku nieruchomości, z których widać turbiny oddalone maksymalnie o około 2 km. Biorąc jednak pod uwagę odległość maks. kilometra, utrata wartości mogła sięgać już 23 proc., ale nadal była daleka od liczby podanej przez Donalda Trumpa.
Obecnie całkowity, zainstalowany potencjał energetyki wiatrowej w USA zbliża się do 100 GW i powinien przekroczyć ten poziom w tym roku.
W ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych powstały farmy wiatrowe o łącznej mocy 7,6 GW, a rok wcześniej zainstalowano 6,7 GW.
Więcej wiatraków mają tylko Chińczycy. Ich całkowity, zainstalowany potencjał wiatrowy przekracza już 221 GW, z czego w 2018 r. zainstalowali 25,9 GW.
Całkowity potencjał energetyki wiatrowej na świecie sięgnął na koniec 2018 roku 600 GW, z czego w ubiegłym roku zainstalowano 53,9 GW, a rok wcześniej 52,5 GW.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.