Nie płać za prąd – energia, która zostaje lokalnie i jest „Niezależna”

Nie płać za prąd - energia, która zostaje lokalnie i jest „Niezależna”
Maciej Wiśniewski, Fundacja Polski Instytut Rozwiązań Energooszczędnych (PIRE)

Ceny energii wciąż rosną, samorządy i mieszkańcy szukają stabilnych rozwiązań. O spółdzielniach energetycznych i o tym, jak obniżyć rachunki za energię elektryczną niemal do opłat stałych, mówi Maciej Wiśniewski, założyciel Fundacji Polski Instytut Rozwiązań Energooszczędnych. 

Jaka idea przyświecała Panu przy powoływaniu Fundacji Polski Instytut Rozwiązań Energooszczędnych (PIRE)?

Maciej Wiśniewski, Fundacja PIRE: Utworzyliśmy Fundację PIRE po to, by dołączyć do podmiotów budujących polską transformację energetyczną, a w szczególności rozwój społeczności energetycznych. Naszą zaletą jest praktyczne podejście: od koncepcji i finansowania, po rozruch i wieloletnie rozliczenia. W centrum uwagi mamy spółdzielnie energetyczne – dzięki nim mieszkańcy, gminy, rolnicy i lokalne firmy mogą wspólnie wytwarzać zieloną energię, rozliczać ją pomiędzy sobą i realnie obniżać rachunki. Łączymy doradztwo techniczne (audyty energetyczne, audyty przystąpienia do spółdzielni czy tworzenie mapy agregacji OZE itp.) i finansowe z naszym oprogramowaniem, które automatyzuje bilansowanie i rozlicza każdą powstałą przy naszej pomocy spółdzielnię. W tym roku utworzyliśmy już Spółdzielnię Zielona Energia Regionu, zarejestrowaną na terenie gminy Grudziądz oraz podpisaliśmy umowę z samą Gminą Grudziądz na tworzenie spółdzielni z jednostek gminnych.

Czy Wasza oferta jest skierowana tylko do mieszkańców Gminy Grudziądz?

Nie ograniczamy się do Gminy Grudziądz. Od początku projektujemy model spółdzielni tak, aby można go było uruchamiać w kolejnych gminach w całej Polsce. Początkowo pracowaliśmy nad marką „Grupa Zielona Energia”, bo wydawała się naturalnym wyborem dla projektów OZE. Szybko jednak zauważyliśmy, że słowo „zielona” bywa dziś obciążone skojarzeniami z nachalnym marketingiem i telefonicznym nagabywaniem, co nie sprzyja budowaniu zaufania wobec wspólnot energetycznych. Tego typu skojarzenia mogą szkodzić rozwojowi naszych wspólnot. Chcąc się od nich odciąć i lepiej oddać ducha inicjatywy, proponujemy nazwę „Niezależna Energia” dla grupy spółdzielni – podkreślającą autonomię, współpracę i odpowiedzialność. Dlatego będziemy rozwijać działalność pod nazwą „Niezależna Energia”, która naszym zdaniem lepiej oddaje sens naszej pracy: lokalną niezależność, przejrzystość działań i realne korzyści dla członków. Pod tym szyldem chcemy tworzyć grupę spółdzielni na terenie całego kraju.

Dlaczego ta nazwa jest bardziej adekwatna?

Przyjmujemy prostą, naszą własną definicję spółdzielni energetycznej to: wspólnota, która lokalnie wytwarza i współdzieli się energię elektryczną, aby obniżyć jej koszty dla wszystkich członków, zwiększać przychody z własnej produkcji oraz zapewniać większą niezależność i przewidywalność cen w długim okresie.

Skupienie na lokalności i dzieleniu się energią dokładnie odpowiada temu, co daje największy efekt ekonomiczny: rozliczenia wewnętrzne, łączenie profili zużycia i autokonsumpcja. W ramach spółdzielni funkcjonuje rozliczanie nadwyżek w proporcji 1:0,6 oraz zwolnienia z wybranych opłat zmiennych dystrybucyjnych dla energii wytworzonej w spółdzielni i zużytej przez jej członków – to fundament spadku kosztów. Dochodzą do tego nowe strumienie przychodu: lokalni wytwórcy i inwestorzy mają bezpośredni kanał zbytu energii w ramach wspólnoty (często korzystniejszy niż sprzedaż „na rynek”), a spółdzielnia może włączać usługi takie jak najem dachów i gruntów pod źródła OZE, co poprawia rentowność całego modelu.

Dlatego uważamy, że dla nas i naszych spółdzielców najbardziej adekwatna jest nazwa Grupa „Niezależna Energia” – bo w centrum stawia niezależność kosztową i operacyjną, lokalną współpracę oraz sprawczość członków.

Dlaczego taka, a nie inna, definicja spółdzielni ma znaczenie?

Bo ta definicja porządkuje role i odpowiedzialność wszystkich stron i my – jako Fundacja PIRE – profesjonalny operator spółdzielni energetycznych – przekuwamy ją w konkretne umowy, procedury i narzędzia. W gąszczu niejednoznacznych przepisów oraz realiów rynku OZE nawet prawnicy czy osoby zajmujące się doradztwem energetycznym i projektowaniem przyłączy energetycznych, łatwo się gubią. Gdy dodać do tego praktyczne problemy inwestorów i odbiorców (przyłączenia, rozliczenia, dane pomiarowe, zmiany sprzedawcy, finansowanie) – konstrukcja spółdzielni wydaje się skomplikowana. Nasza rola polega na tym, aby tę złożoność upraszczać operacyjnie: precyzyjnie opisać kto, co robi, w jakiej kolejności i na jakich warunkach.

W praktyce kluczowe jest jasne rozdzielenie czterech ról:

  • „Zakład energetyczny” (w języku potocznym) – czyli trzy różne funkcje, które trzeba rozróżnić: OSD (dystrybutor), sprzedawca zobowiązany oraz sprzedawca wybrany do rozliczeń spółdzielni.
  • Producent – wytwarza energię.
  • Konsument – zużywa energię.
  • Prosument – łączy obie powyższe role w jednym PPE.

Ta precyzja nie jest sztuką dla sztuki. Z niej wynikają konkretne działania: dobór i przygotowanie umów kompleksowych dla członków, zawarcie umowy ze sprzedawcą prowadzącym rozliczenia spółdzielni, integracja danych pomiarowych, wdrożenie algorytmów bilansowania i podziału korzyści (w tym rozliczeń 1:0,6), ułożenie transparentnych zasad wewnętrznych oraz bezpieczne ramy prawno‑podatkowe.

Aby pokazać skalę wyzwań, zasygnalizuję tylko wybrane problemy, z którymi mierzą się interesariusze – JST, osoby fizyczne i firmy:

  • rozdzielenie ról OSD vs sprzedawca (w tym „sprzedawca zobowiązany” vs „sprzedawca wybrany” przez spółdzielnię),
  • warunki przyłączeniowe i moce, standard liczników zdalnego odczytu, dostęp do danych,
  • przejście na jednego sprzedawcę w ramach spółdzielni i aneksowanie umów,
  • zasady bilansowania i rozliczeń 1:0,6,
  • zakres i granice zwolnień/ulg dystrybucyjnych,
  • model finansowy, rozliczenia podatkowe, dotacje i pomoc publiczna,
  • własność instalacji (dachy/grunty), umowy najmu/dzierżawy i podział korzyści.

Nasza prosta definicja spółdzielni od razu ustawia cel dla członków oraz sposób dojścia do niego: energia blisko odbiorcy, jak największa autokonsumpcja i wspólne rozliczenia. Jako Fundacja PIRE pilnujemy, żeby te elementy były opisane jasno i działały bezproblemowo.

Jak wobec tego ułożyć relacje z tzw. zakładem energetycznym?

To w gruncie rzeczy trzy role: OSD, czyli operator sieci, który ma kable i liczniki, sprzedawca zobowiązany, czyli sprzedawca wyznaczony przez Prezesa URE do ustawowego zakupu energii z OZE oraz sprzedawca wybrany przez spółdzielnię do rozliczeń, które trzeba dobrze od siebie oddzielić, aby uniknąć nieporozumień.

Czy istnieje osobna ustawa o spółdzielniach energetycznych?

Niestety nie ma. Zasady są opisane w ustawie o OZE, a opis działania spółdzielni w rozdziale 4. Z kolei to, jak wyglądają umowy sprzedażowe, wynika z Prawa energetycznego, w szczególności z art. 5. Dzięki temu wiadomo, gdzie szukać odpowiedzi, gdy pojawia się wątpliwość.

Czy w spółdzielni rozliczenia musi prowadzić jeden sprzedawca?

Umowy kompleksowe są zawierane z każdym członkiem i ze spółdzielnią. Tym sprzedawcą może zostać sprzedawca zobowiązany, ale nie ma takiego wymogu. Można wybrać innego, o ile przyjmie warunki z ustawy OZE. Na co dzień oznacza to tyle, że prywatnie każdy może mieć swoje preferencje, lecz wchodząc w rozliczenia spółdzielni, wszyscy członkowie muszą przejść do jednego sprzedawcy. To ograniczenie działa tylko na potrzeby rozliczeń spółdzielni.

Czyli OSD zawsze pozostaje jeden?

Tak, bo spółdzielnia może działać tylko na obszarze jednego operatora. To wynik monopolu sieciowego, a nie wyboru rynkowego. Umowa kompleksowa nie uwalnia od dystrybutora. Porządkuje tylko role. OSD ma sieć i licznik. Sprzedawca handluje energią i rozlicza. W nazwie umowa jest kompleksowa, ale stroną jest sprzedawca, a dystrybucja jest w niej rozliczana w pakiecie.

Jak liczy się energię w spółdzielni?

Podstawą jest bilansowanie całej grupy. Nadwyżki rozlicza się w stosunku 1 do 0,6. Jeśli w danej godzinie wprowadzicie do sieci 1 kWh nadwyżki, do wykorzystania wróci 0,6 kWh. Brakujące 0,4 w ujęciu rozliczeniowym zostaje u sprzedawcy na pokrycie kosztów rozliczeń oraz wymaganych opłat. To nie jest sprzedaż nadwyżki do OSD, tylko element rozliczeń ze sprzedawcą.

Co z opłatami?

Część opłat dystrybucyjnych kompensuje się w ramach wartości energii wskazanej w ustawie. Niektórych opłat w ogóle nie nalicza się od wolumenów rozliczonych w spółdzielni. Pozostałe składniki dalej obowiązują zgodnie z taryfą OSD. Chodzi zwłaszcza o opłaty stałe i to, co wykracza poza wolumen rozliczony w spółdzielni.

Czy są konkretne terminy, które zobowiązują do zawierających umowę kompleksowej?

OSD ma 21 dni od wniosku spółdzielni, żeby zawrzeć lub zmienić umowę dystrybucyjną ze sprzedawcą tak, by rozliczenia były możliwe. W ciągu 4 miesięcy powinny pojawić się liczniki zdalnego odczytu u członków. Sprzedawca w 90 dni od wniosku spółdzielni przedstawia oferty albo aneksy umów kompleksowych dla członków i zawiera umowę ze spółdzielnią. Na etapie danych obowiązuje dziś prosty układ. Do czasu pełnego przejścia na CSIRE dane pomiarowe do rozliczeń zapewnia OSD. Po wejściu w życie nowego brzmienia art. 38c ust. 5, to sprzedawca pobiera dane z CSIRE. Zmienia się więc ścieżka przepływu informacji i warto to uwzględnić przy wdrożeniu.

Na koniec drobna rzecz, która często budzi wątpliwości – Prezes URE co roku publikuje listę sprzedawców zobowiązanych dla obszarów operatorów. Często są to marki kojarzone ze sprzedażą energii. To jednak dalej sprzedawcy, a nie dystrybutorzy, choć nazwa brzmi urzędowo i może sugerować związek z siecią.

Na czym polega główna istota problemu?

OSD jest jeden i odpowiada za sieć oraz pomiar. Rozliczenia spółdzielni prowadzi jeden sprzedawca. Umowy kompleksowe podpisuje się ze sprzedawcą. Energia rozlicza się godzinowo, a z nadwyżki 1 kWh do wykorzystania wraca 0,6 kWh, a 0,4 pokrywa koszty rozliczeń po stronie sprzedawcy. Różne nazwy i przyzwyczajenia językowe często psują obraz. Jeśli rozdzielimy role i trzymamy się ustawowych definicji z ustawy o OZE oraz zasad umowy kompleksowej z Prawa energetycznego, układ działa przewidywalnie.

Jak Fundacja PIRE określa swoją rolę w negocjacji?

Tu kryje się największa wartość dla członków. Fundacja nie sprzedaje energii i nie wystawia faktur. Zbiera dane, prowadzi rozmowy ze sprzedawcą zobowiązanym i układa warunki tak, by brakująca energia była możliwie tania i przewidywalna.

Na czym to polega?

Zaczynamy od formuły ceny. Do wyboru jest cena stała na określony czas albo indeks godzinowy do RDN, czyli rynku dnia następnego, z jasno opisaną marżą i kosztem profilu. W grupowych zakupach częściej opłaca się przejrzysta formuła indeks plus niska marża, niż miła w odbiorze stawka stała z listą wyjątków. Fundacja porównuje obie opcje na realnych danych godzinowych spółdzielni i rekomenduje wariant, który zmniejsza ryzyko „dopłat” po fakcie.

Następnie precyzujemy zakres wolumenu objętego ceną. W umowie ma być wprost zapis, że chodzi wyłącznie o energię po bilansie spółdzielni. Nie ma kar za deklarowane ilości, nie ma progów, które premiują dostawcę kosztem członków. Ryzyko prognozy nie może wracać na barki odbiorcy. Kolejny krok to „czyszczenie” opłat dodatkowych, np. opłata handlowa itp.

Jak wygląda to w praktyce?

Spółdzielnia wysyła do sprzedawcy zobowiązanego list intencyjny z zakresem, danymi i prośbą o ofertę grupową. Fundacja prowadzi rundy rozmów o formule ceny i zabezpieczeniach, pokazując profil godzinowy i sezonowość. Po uzgodnieniu zasad podpisujemy porozumienie cenowe Fundacja-sprzedawca, które ustawia parametry oferty dla członków oraz umowę sprzedawca-spółdzielnia wymaganą przez ustawę. Członkowie dostają aneksy lub nowe umowy kompleksowe z kodem produktu przypisanym do spółdzielni. Spółdzielnia korzysta z tańszej energii własnej, a brakujący wolumen kupuje po warunkach wynegocjowanych przez Fundację.

Warto mieć na radarze, czego nie przestawimy rozmową, a co realnie da się poprawić. Nie zmienimy godzinowego bilansu spółdzielni ani przelicznika jeden do zera sześć, bo to wynika z ustawy. Za to możemy obniżyć cenę wolumenu brakującego, usunąć zbędne opłaty, doprecyzować ryzyka, uprościć dane i rozliczenia. To są rzeczy, które przekładają się na rachunki wprost.

Co w efekcie końcowym zyskują członkowie spółdzielni?

Wewnątrz spółdzielni działa ustawowy mechanizm, więc każdy korzysta z lokalnej energii w pierwszej kolejności. Gdy jej brakuje, wchodzi w życie negocjowany produkt cenowy zamiast drogiego cennika. Fundacja pilnuje procesu, jakości zapisów i danych. Sprzedaż i rozliczenia zostają tam, gdzie powinny, czyli po stronie sprzedawcy i OSD. Dzięki temu pomysł działa w granicach prawa i ma sens ekonomiczny dla ludzi, którzy dołączają do spółdzielni.

Koniec części I. Wkrótce na portalu Gramwzielone.pl pojawi się druga część wywiadu z Maciejem Wiśniewskim z fundacji PIRE.

Fundacja PIRE – materiał sponsorowany