Sprzedaż bezpośrednia

Resort energii widzi przyszłość w bezpośredniej sprzedaży prądu z zielonych źródeł. Chce usunąć największe bariery rozwoju dla takich umów.

Mimo że w Polsce zawarto dotychczas tylko jedną umowę na sprzedaż energii bezpośrednio ze źródła odnawialnego, Ministerstwo Energii widzi w takich rozwiązaniach przyszłość całego zielonego rynku.

 

Państwowa PGE nie entuzjazmuje się możliwością zawierania bezpośrednich kontraktów z odbiorcami zielonej energii. Sektor prywatny cieszy się natomiast ze wzrostu zainteresowania nimi. Zdaniem resortu energii, takie umowy mogą wspierać inwestycje lepiej niż aukcje.Fot. Marek Wiśniewski

REKLAMA

— Takie umowy mogą być znacznie lepszym wsparciem dla inwestycji niż publiczny system aukcyjny — zwłaszcza gdy mówimy o kontraktach fizycznych, a nie wirtualnych — powiedział Andrzej Kaźmierski, dyrektor departamentu OZE w Ministerstwie Energii, w trakcie forum Ekonomicznego w Krynicy.

Ministerstwo analizuje

Bezpośrednie umowy na sprzedaż energii z OZE mogą mieć dwie formuły: PPA (power purchase agreement) i peer-to-peer. Pierwsza oznacza kontrakt zawarty pomiędzy wytwórcą zielonej energii (np. farmą wiatrową) a odbiorcą bez angażowania spółek dystrybucyjnych. Taką umowę, jako pierwszy w kraju, zawarł ostatnio Mercedes, który ma fabrykę w Jaworze. Formuła peer-to-peer dotyczy natomiast handlu energią w ramach sieci i związana jest z wykorzystaniem technologii blockchain.

— Zleciliśmy przygotowanie analizy na temat umów PPA i peer-to-peer, właśnie kończymy przetarg na wybór wykonawcy. Mam nadzieję, że nasza analiza wywoła dyskusję, również krytykę, i pomoże przełamać bariery rozwoju takich umów — stwierdził Andrzej Kaźmierski.

Przykładowo, jak wskazał dyrektor, jedna z barier blokuje dziś całkowicie rozwój fizycznych PPA w Polsce, zakładających budowę kabla pomiędzy wytwórcą a odbiorcą. Operator kabla musiałby bowiem ubiegać się o państwową koncesją i podlegałby kontroli Urzędu Regulacji Energetyki.

REKLAMA

Duzi wolą aukcje

Entuzjazmu dla PPA nie widać u przedstawicieli PGE, największej w Polsce grupy energetycznej, kontrolowanej przez państwo.

— Nie prowadzimy obecnie żadnych rozmów dotyczących ewentualnego zawierania umów PPA. Przygotowujemy się przede wszystkim do aukcji — powiedział Arkadiusz Sekściński, p.o. prezesa PGE Energia Odnawialna.

Aukcje, w których źródła odnawialne będą rywalizować o publiczne wsparcie, odbędą się pod koniec roku.

— System aukcyjny oferuje stabilne wsparcie na 15 lat, więc to na nim będziemy opierać model biznesowy naszych źródeł — podkreślił Arkadiusz Sekściński.

Większe zainteresowanie widać w sektorze prywatnym. Tomasz Podgajniak z Enerco, właściciela największej farmy wiatrowej w Polsce w Darłowie, mówił „PB” niedawno, że prowadzi już rozmowy w sprawie takich umów i widzi wzrost zainteresowania. Globalne dane jednoznacznie wskazują, że na świecie jest dziś boom na kontrakty umożliwiające bezpośrednią sprzedaż energii z OZE. Bloomberg New Energy Finance wyliczył, że w okresie styczeń — lipiec 2018 r. zawarto w skali świata kontrakty na 7,2 GW, co odpowiada możliwościom 70 farm po 30 wiatraków każda. To więcej niż umowy zawarte w całym 2017 r., opiewające na 5,4 GW.

Koniec zielonych bliski

System aukcyjny i bezpośrednie umowy sprzedaży energii to nowe opcje dla polskiej branży OZE, która żegna się stopniowo ze starym systemem wsparcia w postaci zielonych certyfikatów. Zdaniem Andrzeja Kaźmierskiego, ostateczny koniec tego systemu mógłby nastąpić za ok. 7 lat.

— Myślę, że ok. 2025 r. zielonych certyfikatów będzie już tak mało, że rynek handlu tymi instrumentami będzie naprawdę płytki. Wtedy łatwo będzie o manipulację, zarabiać będą spekulanci. Dlatego chciałbym wtedy zaproponować inwestorom sensowne zasady przejścia na nowy system wsparcia, z wykorzystaniem formuły kontraktu różnicowego — zadeklarował Andrzej Kaźmierski. © Ⓟ