To hamuje rozwój rynku pomp ciepła

To hamuje rozwój rynku pomp ciepła
Nenad Stojkovic/flicr cc

Rynek pomp ciepła jeszcze nigdy nie rozwijał się tak intensywnie jak obecnie. Czy problemy z dostawami komponentów do tych urządzeń mogą zahamować ten rozwój? Czy istnieje ryzyko jeszcze większego opóźnienia realizacji instalacji? Na te pytania odpowiadają eksperci z branży pomp ciepła.

Kłopoty z dostawami komponentów do pomp ciepła zauważają wszyscy: producenci urządzeń, dystrybutorzy, instalatorzy i eksperci. – Można powiedzieć, że pod tym względem branża pomp ciepła przypomina nieco rynek motoryzacyjny. Tak samo odczuwamy problemy z dostawami elektroniki, komponentów  czy stali – mówi Paweł Poruszek, prezes zarządu i CEO Euros Energy.

– Czas oczekiwania na niektóre urządzenia i elementy wynosi kilkanaście tygodni, a niekiedy i dłużej. Co więcej, ceny zmieniają się tak dynamicznie, że prognozy finansowe muszą być na bieżąco dostosowywane – dodaje ekspert.

REKLAMA

Czekając na komponenty

Jeden z instalatorów pomp gruntowych opowiadał na branżowej konferencji, że dokładnie rok wcześniej zamówił w Niemczech narzędzie do odwiertów i właśnie je otrzymał. Gdyby zamówił je teraz, czekałby dwa lata.

Braki w dostawach komponentów to z jednej strony pokłosie pandemii. Problemy z produkcją chipów zachwiały łańcuchami dostaw w niemal każdej branży – zablokowały nie tylko sprzedaż aut, ale i urządzeń grzewczych: kotłów gazowych i pomp ciepła. Z drugiej strony sytuacji nie ułatwia konflikt rosyjsko-ukraiński.

Część producentów pomp ciepła miała fabryki komponentów w Ukrainie albo w Rosji i może to powodować problemymówił na łamach Gramwzielone.pl Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC).

Eksperci podkreślają, że problemy z dostawami części, spotęgowane w drugim półroczu 2021 roku, w istotny sposób wpływają na liczbę i dostępność pomp w Polsce. Dodatkowo zakłócają terminowość realizacji zamówień i instalacji. – Problem z komponentami dotyczy przede wszystkim dostawców z Chin, którzy dostarczają do Polski prawdopodobnie największą liczbę urządzeń – dzieje się tak pomimo tego, że niektóre pompy ciepła są sprzedawane jako polskie – mówi Dariusz Skóra, specjalista ds. pomp ciepła w firmie MINUTOR Energia.

Popyt jest, pomp brak

Prezes firmy Euros Energy podkreśla, że na całą sytuację nakłada się dodatkowo wzmożony popyt wywołany kilkoma czynnikami. Przede wszystkim są to zmieniające się przepisy budowlane, rosnąca świadomość ekologiczna, a ostatnio również w dużym stopniu wzrost cen tradycyjnych paliw kopalnych (głównie węgla i gazu) oraz niepewna sytuacja związana z dostępnością paliw w kolejnym sezonie grzewczym.

– Jest to olbrzymi impuls popytowy w skali europejskiej, a nie tylko polskiej. Już widać braki w podaży. Na razie dotyczy to niektórych marek czy modeli, ale w drugiej połowie roku popyt na pompy ciepła ogółem może zacząć przekraczać podaż – zauważa ekspert.

Podobnie całą sytuację ocenia Łukasz Dembski, partner zarządzający w firmie doradczej Dembski-Nowak: Z powodu dużej niewiadomej dotyczącej cen gazu oraz jego dostępności, spodowodowanej przez rosyjskie blokady dostaw, rynek klientów indywidualnych mocniej zainteresował się pompami ciepła – uważa ekspert.

– Dodatkowo trwająca wojna handlowa z Chinami i zmniejszona dostawa podzespołów z Azji również mają wpływ na dostępność pomp ciepła na rynku. Przez to znajdujemy się w sytuacji, w której z jednej strony mamy wzrost popytu na pompy, wynikający z niepewności w kwestii energii wytwarzanej z gazu, a z drugiej zmniejszenie podaży, wynikające z dostaw podzespołów. Te wszystkie czynniki zapowiadają, że możemy spodziewać się zatoru w dostępności urządzeń na rynku – komentuje Dembski.

Boom na pompy

Również Michał Sochacki, prezes zarządu firmy BeeIN SA, potwierdza, że ze względu na boom na rynku pomp ciepła w całej Europie mamy obecnie do czynienia z wydłużonym czasem realizacji zamówień. – Wynika to wprost z mocy wytwórczych producentów, którzy nie są w stanie zaspokoić popytu, co jest bezpośrednio związane z procesem derusyfikacji energetyki. Spodziewamy się, że rynek pomp ciepła w kilku kolejnych kwartałach będzie rynkiem wzmożonego popytu przy ograniczonej podaży technologii – wyjaśnia ekspert.

Na rosnące zainteresowanie pompami ciepła i mniejszą dostępność urządzeń na rynku niemały wpływ mają również dopłaty z programów wsparcia termomodernizacji – Czystego Powietrza oraz uruchomionego niedawno Mojego Ciepła, ukierunkowanego wprost na dofinansowanie pomp ciepła. Tu też wyraźnie widać boom na tego typu urządzenia – w kwietniu w programie Czyste Powietrze złożono niemal dwa razy więcej wniosków na dofinansowanie pomp ciepła niż kotłów gazowych.

REKLAMA

Polacy nie od wczoraj rezygnują z systemów grzewczych bazujących na gazie i zamiast nich wybierają pompy ciepła. Rynek tych urządzeń rośnie już od 2018 roku. Jak wynika z danych PORT PC, w naszym kraju w 2021 roku sprzedano 93 tys. pomp ciepła. W ubiegłym roku Polska była trzecim rynkiem sprzedaży PC w Europie. Szacuje się, że ich sprzedaż w 2022 roku wyniesie około 140 tys. sztuk.

Zagrożenie z zachodu?

Dariusz Skóra z firmy MINUTOR Energia dostrzega jeszcze jedno, większe zagrożenie dla dostępności pomp w naszym kraju – jest nim rosnące zainteresowanie tymi urządzeniami w całej Europie, a zwłaszcza w Niemczech, czego powodem jest sytuacja związana z wojną w Ukrainie.

To właśnie nasz sąsiad z zachodu zaproponował najmocniejszą odpowiedź na unijny program REPowerEU, w którym urzędnicy z Brukseli przygotowali plan uniezależnienia Europy od rosyjskiego gazu, wymagający zainstalowania w UE około 20 mln pomp ciepła do 2026 roku i prawie 60 mln do 2030 roku. Niemcy są w przededniu dużych zmian na rynku energii cieplnej – planują do 2030 roku zamontować 5–6 mln pomp ciepła, a wkrótce zostanie tam ogłoszona nowa strategia, która uczyni pompy ciepła obowiązkowym standardem rynkowym od stycznia 2024 roku.

Reklama

Wszystko to oznacza, że za naszą zachodnią granicą pilnie potrzeba tego typu urządzeń. Myślę, że niemiecki rynek może za chwilę przyciągnąć większość dostawców z Polski, co dodatkowo spotęguje problem wynikający z już i tak ograniczonych możliwości produkcyjnych – komentuje Dariusz Skóra.

Sytuacja się poprawia

Trudno powiedzieć, kiedy sytuacja ma szansę się ustabilizować. Zależy to od dynamiki w polityce i kontekstu ekonomicznego. Robert Marczak, wiceprezes SolarSpot SA, jest dobrej myśli:

– W obecnej sytuacji czasy dostaw sięgają trzech miesięcy, część producentów potwierdza, że dostawy będą bardziej przewidywalne. Ustawiamy harmonogram montaży pod dostawy i szykujemy się do intensywnej pracy, bo sprzedaż pomp wystrzeliła w górę jak fajerwerki w sylwestra. Biorąc jednak pod uwagę zwiększone zapotrzebowanie, w najbliższym czasie zwiększymy portfolio producentów – mówi.

Katarzyna Bielińska

Katarzyna.bielinska@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.

REKLAMA
Komentarze

Brak komentarzy
REKLAMA