Prezes Sunex: polscy producenci pomp ciepła mają pod górkę

Prezes Sunex: polscy producenci pomp ciepła mają pod górkę
Romuald Kalyciok

Sunex należy do największych producentów i eksporterów pomp ciepła w Polsce. Prezes firmy Romuald Kalyciok mówi o uwarunkowaniach, z którymi muszą się liczyć producenci tego rodzaju urządzeń w naszym kraju.

Sunex działa na rynku techniki grzewczej i solarnej już od ponad 25 lat. W ubiegłym roku na sprzedaży urządzeń grzewczych wypracował przychody sięgające 290 mln zł, a w tym roku – tylko w pierwszych trzech kwartałach – jego sprzedaż wyniosła już ponad 270 mln zł.

Firma z Raciborza wykorzystała koniunkturę na rynku pomp ciepła, która skutkowała wysoką sprzedażą tych urządzeń w Polsce i na kluczowych europejskich rynkach. W rozmowie z portalem Gramwzielone.pl prezes firmy Romuald Kalyciok odnotowuje, że o ile branża OZE ma przed sobą świetne perspektywy, o tyle pojawiają się wyzwania, które utrudniają rozwój producentom urządzeń, takim jak Sunex.

REKLAMA

– Nie ma wątpliwości, że branża OZE jest dziś jedną z najbardziej perspektywicznych, a jej dalszy dynamiczny rozwój powinien być priorytetem. Na większości rynków głównym czynnikiem kształtującym popyt w poszczególnych segmentach rynku OZE są uregulowania prawne oraz związane z nimi systemy zachęt finansowych stosowanych przez poszczególne państwa. Kluczowy jest też plan dążenia do neutralności klimatycznej UE w 2050 r., w realizacji którego niezbędne będą dalsze zmiany w prawodawstwie, nakładające obowiązek montażu nowoczesnych urządzeń grzewczych wyłącznie wykorzystujących OZE, a także wymianę dotychczasowych, niespełniających warunku bezemisyjności – mówi prezes Sunex.

Niepewne dotacje na pompy ciepła

Romuald Kalyciok dodaje, że do utrzymania wystarczającego tempa zmian konieczne będzie też utrzymanie dotychczasowych oraz wprowadzenie kolejnych programów wsparcia dla użytkowników końcowych. Prezes Sunex zaznacza, że obecnie dla rozwoju rynku OZE w Polsce kluczowa jest stabilność. – Przede wszystkim w zakresie przepisów, które obowiązywałyby dłużej niż rok – podkreśla.

Obecnie nie ma pewności, czy np.  dofinansowanie na dany produkt będzie dostępne w dłuższym horyzoncie czasowym na tych samych warunkach jak dotychczas. W efekcie trudne jest planowanie inwestycji przez konsumentów, ponieważ nie wiedzą, czy bardziej opłaca się kupić teraz czy poczekać na korzystniejsze dotacje. Nasz rodzimy rynek jest trudny, zarówno dla konsumentów, jak i producentów w sektorze OZE, m.in. właśnie z powodu braku stabilności, ale także z braku jasnych reguł dofinansowań dla klientów. W efekcie kupują oni tylko to, na co akurat jest dofinansowanie – mówi Kalyciok.

Prezes firmy z Raciborza dodaje, że uzależnienie rynku od programów dotacyjnych i niepewność w zakresie kształtowania się popytu na określone instalacje to twardy orzech do zgryzienia dla producentów urządzeń OZE, którzy nie wiedzą, na jakie technologie będzie występować zapotrzebowanie, gdy zmienią się zasady dofinansowania.

– Dziś firmy produkcyjne mają utrudnione planowanie produkcji, ponieważ w procedurze ustalania warunków i terminów programów dofinansowań nikt nie bierze ich pod uwagę. A powinny one z wyprzedzeniem wiedzieć, jakie produkty będą dofinansowywane, by móc się przygotować – wskazuje Romuald Kalyciok.

REKLAMA

Prezes Sunex podkreśla, że ta sytuacja nie sprzyja działalności rozwojowej, która wymaga długiej perspektywy, jeśli chodzi o planowany popyt na określone urządzenia. – Producenci w Polsce powinni inwestować w technologię i innowacyjne produkty. W tym pomogłyby im właśnie programy wieloletniego dofinansowania na konkretne produkty, ale takich brakuje. Dla porównania u naszych zachodnich sąsiadów na niektóre produkty dofinansowanie rozłożone jest nawet na kilkanaście lat, co przekłada się na dynamiczny rozwój tamtejszego rynku OZE – mówi.

Romuald Kalyciok wskazuje, że w Unii Europejskiej w dużo większym stopniu preferuje się i dofinansowuje działania na rzecz całościowych rozwiązań OZE, które przekładają się na m.in. niższe rachunki za prąd.

– W wielu krajach UE jest dużo więcej systemów OZE zainstalowanych u osób prywatnych niż w Polsce i my dopiero doganiamy średnią europejską. Zajmie nam to sporo lat, bo mamy dużo do odrobienia i do uporania się z różnymi problemami, jak np. kwestię doboru mocy pomp ciepła w stosunku do zapotrzebowania budynku. Obecnie, wybierając pompę, klienci bazują na jej cenie, a nie efekcie końcowym, który ta powinna przynosić mówi prezes Sunex.

Wydajność pompy ciepła ważniejsza od ceny

Zdaniem Kalycioka rozwiązaniem byłoby wykluczenie z systemu dofinansowań najmniej wydajnych urządzeń, które pomimo najniższej ceny są wyjątkowo drogie w późniejszej eksploatacji i zniechęcają kolejnych potencjalnych klientów do inwestowania w pompy ciepła. Tego typu ograniczenia występują w Niemczech i Austrii.

– Porównując rynki polski i niemiecki, wyraźnie widać też, że na naszym najważniejsza jest cena, podczas gdy w Niemczech kryteria, na podstawie których dobiera się produkty do dofinansowania, to przede wszystkim sprawność, wydajność, czyli rzeczywiste korzyści z ich zastosowania – mówi prezes Sunex.

Romuald Kalyciok zwraca uwagę, że o ile w programach dofinansowania w Polsce ujęty jest próg dochodowy, przez co o dofinansowania mogą starać się osoby z niskimi zarobkami, o tyle w Niemczech o dofinansowanie mogą ubiegać się wszyscy bez względu na dochody, co skutkuje tym, że często wybierane są produkty wydajniejsze i lepszej jakości.

redakcja@gramwzielone.pl

© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.