Instalatorzy fotowoltaiki potwierdzają – net-billing się opłaca

Instalatorzy fotowoltaiki potwierdzają – net-billing się opłaca
SunSol

Minęło kilka miesięcy, odkąd w Polsce funkcjonuje nowy mechanizm rozliczeń dla prosumentów, czyli net-billing. W ocenie instalatorów nowy system nadal czyni inwestycję w fotowoltaikę opłacalną, a przy obecnych cenach energii elektrycznej na giełdzie może on być nawet bardziej rentowny niż poprzedni mechanizm pisze Radosław Błoński.

Prosumentów zgłaszających przyłączenie mikroinstalacji od 1 kwietnia 2022 roku obowiązuje nowy system rozliczania nadwyżek energii elektrycznej produkowanej przez instalacje fotowoltaiczne – tzw. net-billing. Ten mechanizm polega na finansowym rozliczeniu nadwyżek prądu wygenerowanych przez instalację fotowoltaiczną.

Oznacza to, że prosument już nie wprowadza energii do sieci jako wirtualnego magazynu, jak to ma miejsce nadal w przypadku osób rozliczanych na zasadach opustów (net-meteringu), ale sprzedaje ją po cenie określonej w indeksie RCEm (rynkowa miesięczna cena energii elektrycznej), a środki ze sprzedaży gromadzi w tzw. depozycie prosumenckim, z którego w pierwszej kolejności opłaca rachunki za energię pobraną z sieci.

REKLAMA

Wysoka cena sprzedaży energii

Ostatnie wartości RCEm wyraźnie wskazują na to, że cena sprzedaży energii elektrycznej przez posiadaczy domowej fotowoltaiki była przez ostatnie miesiące wyższa niż cena zakupu energii z sieci i wynosiła odpowiednio: 648,16 zł/MWh w lipcu, 796,27 zł/MWh w sierpniu i aż 1023,42 zł/MWh we wrześniu.

Takie stawki oznaczają wyjątkowo wysoki zarobek dla prosumentów rozliczający się w nowych zasadach, zwłaszcza przy założeniu, że nadwyżki generowane przez ich instalacje w miesiącach letnich były wysokie w stosunku do wolumenu energii autokonsumowanej.



 

Portal Gramwzielone.pl zapytał ekspertów z firm instalujących dachową fotowoltaikę, jak ich zdaniem obecnie wygląda opłacalność systemu net-billing na tle poprzedniego opustowego systemu rozliczeń, tzw. net-meteringu.

Potrzeba elastycznego podejścia

Zdaniem Dawida Zielińskiego, prezesa zarządu Columbus Energy SA, nowy system rozliczeń nadal daje możliwość generowania dużych oszczędności.

– Rok temu mieliśmy obraz końca świata dla prosumentów, jeśli wejdzie w życie nowa ustawa. Teraz, przy bardzo wysokich, często odklejonych od rzeczywistości cenach energii na Towarowej Giełdzie Energii, mamy obraz zgoła odmienny. Prosumenci w systemie nowej ustawy sprzedają energię za prawie trzykrotność ceny, po jakiej kupują. Stara ustawa była przeciętna, ale łatwa w interpretacji i prognozowaniu. Nowa to roller coaster, na którym też da się dobrze zarobić – ocenia Dawid Zieliński.

Prezes jednej z największych firm fotowoltaicznych w Polsce zaznacza jednak, że da się na 100 proc. przewidzieć, jak będzie w przyszłości kształtować się cena sprzedaży energii elektrycznej przez prosumentów, która ma fundamentalny wpływ na stopę zwrotu nakładów poniesionych na inwestycję w domową fotowoltaikę. Dawida Zieliński wskazuje jednak na alternatywy dla ustawowego systemu rozliczeń nadwyżek energii wprowadzanych do sieci przez prosumentów.  

– Jeśli dzisiaj opłaca się net-billing, który daje megapremię, to trzeba z niego korzystać! A gdy za jakiś czas (może kilka, kilkanaście miesięcy) obraz na TGE się zmieni – być może przez interwencje Unii Europejskiej na rynku energii, być może przez ustabilizowanie się systemu energetycznego – to warto będzie rozważyć przejście na systemy komercyjne, np. Prąd Jak Powietrze 2.0 od Columbusa. Nasza idea jest taka, aby prosument, używając usługi PJP Columbus Care, zawsze miał informacje i wybór najlepszego systemu rozliczeń ­– komentuje prezes Columbusa.

Zapytany o to, czy prosumentom, którzy zakupili instalację fotowoltaiczną w czasie obowiązywania systemu net-metering, opłaca się przejść na nowe zasady, Zieliński odpowiada, że decyzja nie jest łatwa, a jej skutki mogą się zmieniać w czasie.

REKLAMA

Jeśli prosumenci rozliczający się dotąd w systemie net-metering zdecydują się przejść na nowy system rozliczeń i przez najbliższe 13 lata będą z niego korzystać, dostaną za to megapremię. Jednak po tym okresie, kiedy ceny energii w taryfie G się urealnią, a ceny hurtowe na TGE będą bardziej stabilne, wtedy bardziej opłacalna stanie się usługa bilansowania energii 1:1, np. Prąd Jak Powietrze 2.0. Kiedy rynek ponownie się rozchwieje, a kryzysy są cykliczne, warto będzie znów rozważyć powrót do systemu ustawowego. Da się tym zarządzać – tłumaczy Dawid Zieliński.

Ze względu na obecny, fluktuujący mechanizm rozliczeń oraz sytuację na rynku energetycznym coraz większą uwagę inwestorów zaczynają przykuwać magazyny energii elektrycznej. Zdaniem Zielińskiego ich wykorzystanie ma sens, zwłaszcza przy wsparciu systemem zarządzania zużyciem energii (HEMS).

– Magazyn energii musi być wspierany systemem HEMS (Home Energy Management System). System ten nie decyduje tylko o zarządzaniu autokonsumpcją, ale również sprawdza, czy arbitraż na cenach energii między taryfą G12 a hurtowymi cenami energii jest atrakcyjny dla prosumenta. Przykładowo, kupując w zimie energię z sieci w strefie taryfy G12 i ładując magazyn, możemy zyskać kilkaset złotych na 1 MWh, na arbitrażu sprzedając tę energię do sieci i otrzymując ekwiwalent ceny hurtowej według net-billingu – opisuje Dawid Zieliński.

Daleka perspektywa spadków cen

System net-billing obowiązuje w Polsce dopiero od kilku miesięcy, dlatego też trudno ocenić jego długofalowe skutki, jednakże w obecnej sytuacji Michał Kitkowski, prezes SunSol Sp. z o.o., twierdzi, że prosumenci korzystający z niego zarabiają więcej niż rozliczający się w systemie opustów.

Na ten moment system net-billingu jest bardziej opłacalnym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę możliwość sprzedaży nadwyżek energii po tak wysokich cenach. Śledząc długookresowe trendy, ta cena sprzedaży energii utrzyma się w przedziale 600900 zł/MWh, zatem długookresowa opłacalność systemów PV w nowym systemie jest zapewniona – komentuje Michał Kitkowski.

Zapytany o to, jak długo jego zdaniem możemy mieć do czynienia w Polsce z rosnącą ceną energii, prezes SunSol wspomina o końcu najbliższej dekady i wskazuje na zaletę tego zjawiska dla posiadaczy instalacji PV.

– Według naszej wiedzy wysokie ceny energii utrzymają się do 2027–2030 roku. Powiązana jest z tym m.in. stale przyspieszająca transformacja energetyczna, na którą Polska wciąż przeznacza coraz większe środki – np. rządowe programy wsparcia dla inwestorów indywidualnych, a zapotrzebowanie na nie jest dużo większe. Dobrą informacją może być to, że dla posiadaczy instalacji fotowoltaicznych każda podwyżka cen prądu oznacza przyspieszenie zwrotu środków poniesionych na zakup PV. Przy średnim okresie zwrotu 5–6 lat może okazać się, że inwestor uodporni się na wzrost cen w najgorszym okresie, a po nim będzie cieszyć się darmowym prądem przez długie lata – ocenia Michał Kitkowski.

Sporo niewiadomych

Marcin Pieczora, prezes zarządu Sunday Polska, również uważa, że system net-billing może okazać się wyraźnie lepszym systemem od net-meteringu. Podkreśla jednak, że jednoznaczne stanowisko w tej sprawie jest obarczone szeregiem zastrzeżeń.

– Należy wziąć pod uwagę m.in. bardzo trudny do predykcji poziom kolejnych podwyżek czy wprowadzenie nowych ochronnych programów rządowych. Dużo niewiadomych jest już teraz w świeżo zapowiedzianej tarczy na 2023 rok i zasadach jej rozliczenia dla prosumentów – rozwija Marcin Pieczora.

Bazując na razie na danych, które obecnie jesteśmy w stanie uzyskać, prezes Sunday Polska ocenia, że z miesiąca na miesiąc inwestycja w PV staje się coraz bardziej opłacalna.

– Czas zwrotu z inwestycji w instalację przy aktualnym, sierpniowym poziomie RCEm może być nawet o 11,5 roku krótszy niż przy poziomie RCEm z czerwca br. Dla przykładu dla instalacji o mocy 5 kW zwrot z inwestycji, zakładając RCEm na takim poziomie jak w sierpniu, wyniesie od 5 do 6 lat – ocenia Marcin Pieczora.

Radosław Błoński

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.