Za 10 lat OZE w Polsce zapewni tyle energii, ile dzisiaj dają elektrownie węglowe

Analitycy firmy McKinsey, którzy opracowali raport poświęcony perspektywom polskiego sektora elektroenergetycznego, oszacowali, że w 2035 r. odnawialne źródła energii będą wytwarzać ten sam udział energii, ile obecnie produkują elektrownie oparte na paliwach kopalnych (około 70%).
Jak podkreślają analitycy McKinsey, rozwój OZE to „epokowa szansa” na obniżenie kosztów energii, która przełoży się na poprawę konkurencyjności polskiej gospodarki, przy jednoczesnym obniżeniu o ponad połowę emisji sektora energoelektrycznego.
Takie wnioski płyną z opublikowanego przez McKinsey raportu „Polska Energetyka 2050: Czas odważnych decyzji”. Autorzy raportu podkreślają, że w naszym systemie energetycznym historycznie wysoki udział węgla zapewniał niskie ceny energii oraz ich niewielką zmienność w ciągu dnia i roku. Koszt produkcji energii elektrycznej w Polsce przez długi czas był wyznaczany w prawie każdej godzinie przez bloki węglowe. To się jednak zaczyna zmieniać.
Wiatr i fotowoltaika w miejsce węgla
McKinsey przyjmuje, że o ile jeszcze w 2023 r. elektrownie na węgiel brunatny i kamienny wytworzyły łącznie ponad 100 TWh energii, o tyle za 10 lat generacja z węgla spadnie do około 17 TWh, a w 2045 r. wyniesie zaledwie 6 TWh. Zmniejszenie roli węgla w polskiej energetyce będzie możliwe dzięki wzrostowi produkcji energii z elektrowni fotowoltaicznych i wiatrowych.
W latach 2023-2030 produkcja energii z fotowoltaiki ma wzrosnąć z 11 TWh do 24 TWh. Jeszcze więcej energii mamy pozyskiwać z farm wiatrowych na lądzie i morzu. W pierwszym przypadku w okresie 2023-2030 generacja ma się zwiększyć z 24 TWh do 36 TWh, a w drugim z zera do 22 TWh.
Według McKinsey za pięć lat moc fotowoltaiki zainstalowanej w Polsce wzrośnie z obecnego poziomu około 21 GW do 27 GW [co wydaje się raczej konserwatywnym założeniem – red.], a za 10 lat osiągnie 46 GW.
Z kolei moc elektrowni wiatrowych na lądzie ma wzrosnąć z około 10 GW obecnie do 16 GW za pięć lat oraz 25 GW za 10 lat. Moc farm wiatrowych na morzu za pięć lat ma wynosić 5 GW, a za 10 lat – 7 GW.
Na atom poczekamy jeszcze 15 lat
Kiedy do polskiego systemu elektroenergetycznego wejdzie atom? Zdaniem autorów raportu nastąpi to w latach 2040-2050. W 2040 r. moc elektrowni jądrowych w Polsce ma wynosić około 3 GW, a w roku 2050 ma wzrosnąć do 13 GW. Taka moc ma pozwolić wówczas na produkcję w skali roku około 73 TWh energii elektrycznej.
Autorzy raportu podkreślają, że transformacja polskiego sektora elektroenergetycznego będzie wymagać ogromnych inwestycji. Ich skalę oceniają na 275 mld zł w ciągu pięciu lat i ponad 550 mld zł w ciągu najbliższej dekady.

Inwestycje w górę, ceny energii w dół
Planowane do 2030 r. inwestycje obejmą m. in. budowę nowych instalacji OZE (90 mld zł), rozbudowę i modernizację sieci dystrybucyjnych (85 mld zł) oraz przesyłowych (65 mld zł) i budowę nowych elektrowni gazowych (25 mld zł). Zgodnie z planem średnioroczne inwestycje wyniosą około 55 mld zł. Do 2050 r. łączna wartość inwestycji osiągnie 1,9 bln zł.
McKinsey ocenia jednocześnie, że transformacja energetyczna pozwoli obniżyć średnie ceny energii elektrycznej w Polsce. W porównaniu do poziomu z 2023 r. (około 500 zł/MWh) do 2035 r. ceny mogą spaść według autorów raportu o około 70 zł/MWh (15%), a do 2050 r. – o około 150 zł/MWh (30%). Taki spadek cen energii elektrycznej oznaczałby średnio 25 mld zł oszczędności rocznie (około 1% PKB) dla całej gospodarki i społeczeństwa do 2050 r.

Pięć wyzwań dla polskiej energetyki
Autorzy raportu „Polska Energetyka 2050: Czas odważnych decyzji” wyznaczają pięć zadań, które powinni zrealizować decydenci wyznaczający kierunki rozwoju polskiego systemu elektroenergetycznego:
1. Określenie harmonogramu zastępowania elektrowni węglowych: autorzy raportu oceniają, że ich przedwczesne zamknięcie bez zapewnienia wystarczających sterowalnych alternatywnych źródeł energii grozi zachwianiem bezpieczeństwa energetycznego kraju. Z drugiej strony przedłużenie ich działania przy malejącym wykorzystaniu może ograniczyć zdolność pokrycia kosztów stałych oraz zmniejszyć ich stabilność techniczną.
2. Przygotowanie rzeczywistego harmonogramu budowy pierwszej elektrowni atomowej w Polsce i jego upublicznienie: McKinsey podkreśla, że realizacja projektów atomowych wiąże się ze znacznym ryzykiem opóźnień i przekroczenia budżetów, co potwierdzają przykłady z USA i Europy (m.in. z Czech, Wielkiej Brytanii i Francji). Z drugiej strony przykład elektrowni Barakah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich pokazuje, że możliwa jest także sprawna realizacja projektu.
3. Określenie krótko- i długoterminowej roli elektrowni gazowych w systemie elektroenergetycznym: McKinsey zaznacza, że funkcja takich jednostek będzie zmieniać się w czasie. Obecnie nowo uruchamiane bloki gazowe zastępują elektrownie węglowe, pracując głównie w podstawie (ang. Base Load), co zapewnia ich opłacalność. W dłuższym okresie ich rola ograniczy się głównie do stabilizacji systemu opartego o atom i OZE.
4. Wypracowanie mechanizmów finansowych i ram regulacyjnych wspierających rozbudowę OZE: twórcy raportu podkreślają, że w warunkach dużej zmienności cen i niepewności przyszłych przychodów niezbędne jest szybkie wypracowanie efektywnych mechanizmów finansowania nowych inwestycji w OZE i magazyny energii.
5. Poprawa efektywności energetycznej i zwiększenie elastyczności popytu: McKinsey ocenia, że jedną z najskuteczniejszych dźwigni obniżenia całkowitego kosztu systemu jest redukcja zapotrzebowanie na energię elektryczną w godzinach najwyższych cen; można to osiągnąć poprzez mechanizmy wspierające inwestycje w efektywność energetyczną oraz narzędzia do aktywnego zarządzania popytem (DSR). Wprowadzenie w pełni dynamicznych taryf dla wszystkich odbiorców końcowych dodatkowo zwiększyłoby skalę stosowania tych rozwiązań i obniżyło faktyczny koszt energii.
Piotr Pająk
piotr.pajak@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Ciekawe, czy autorzy tej prognozy uwzględnili ryzyko blackoutu na skutek niestabilności systemu energetycznego opartego głównie na OZE (tak jak w Hiszpanii silne wahania częstotliwości) i uwarunkowania klimatyczne, bo w zimie generacja z PV spada o 80-90% i bywają dni a nawet i okresy kilkudniowe bezwietrzne. Skąd wtedy weźmiemy prąd?
fajnie tylko co z ta energią zrobimy w okresach gigantycznej nadwyżki ? ceny dla konsumentów produkujacych przez 6 miesięcy w okreslonych porach za ZERO ??? to idzie w bardzo złym kierunkui casus Hiszpanii będzie u nas permanentny
Ciekawe kto finansuje tworzenie takich raportów oderwanych od Polskich realiów. Toż to krzyk liberalnych cwaniaków wmawiajacych że zielony ład to jedyna słuszna droga. Polska przez swoje opóźnienie w rozwoju energetyki ma niepowtarzalną szansę cofnąć się z nad przepaści nad którą została zepchnięta przez porąbanych łasych na pieniądze liberałów.
Poważnym hamulcem dla powrotu do normalności i zdrowego rozsądku są wszelkiego rodzaju i kalibru „zielone” portale, które od rana do wieczora wciskają ten ekonomiczny i techniczny kit.
Kiedy blackout?
dziś mamy 20GW w fotowoltaice. Mam instalację 6KW i daje mi 6MWh z niewielką górką rocznie energii. Przyjmując ,że moja instalacja jest taka „średnia” dla całego kraju to 20GW daje 20TWh energii już dziś w 2025 a nie w 2030 roku kochany redaktorku
NIE INWESTUJCIE W FARMY FOTO ZIELONE OSZUSTWO. FARMY CODZIENNIE SĄ WYŁĄCZANE OD 8.9-17.18 . ZEROWA STOPA ZWROTU
autorzy raportu nie są od uwzględniania ryzyka blackoutów. Od tego są Spółki OSD bo to one biorą kasę zarabiając na transporcie i rozdziale energii elektrycznej i to one powinny oceniać i reagować na ryzyka tego rodzaju. Nawiasem mówiąc za lawinowo, z roku na rok rosnące ryzyko blackoutu w Polsce odpowiedzialność ponoszą politycy PiS bo to oni (i nikt inny) rządzili w 2016 roku zamiast zrobić i uchwalić (mając większość w Sejmie) Ustawę o Krajowej Rezerwie Energii Elektrycznej – z pełną świadomością fikcyjności tego rozwiązania – przekonywali Polaków, że energię elektryczną można ,,przechowywać w Sieci” (wiadomo, że Sieć to nie akumulator) acw związku z tym wymyślili ,,opusty” jako fundament i rekompensatę dla zlikwidowanych uprzednio przez siebie Taryf Gwarantowanych, przekierowując przyszłość rozwoju OZE w Polsce zwłaszcza w zakresie prosumeryzmu w stronę zdegradowania stabilności sieci i rozhuśtania jej parametrów w tysiącach miejsc tak by użytkownicy prywatnych PV nie mieli pożytku ze swych inwestycji.
,,jedną z najskuteczniejszych dźwigni obniżenia całkowitego kosztu systemu jest redukcja zapotrzebowanie na energię elektryczną w godzinach najwyższych cen; można to osiągnąć poprzez mechanizmy wspierające inwestycje w efektywność energetyczną oraz narzędzia do aktywnego zarządzania popytem (DSM/DSR). Wprowadzenie w pełni dynamicznych taryf dla wszystkich odbiorców końcowych dodatkowo zwiększyłoby skalę stosowania tych rozwiązań i obniżyło faktyczny koszt energii.”
,,Kiedy do polskiego systemu elektroenergetycznego wejdzie atom? Zdaniem autorów raportu nastąpi to w latach 2040-2050″- co zatem pomiędzy 2027 a 2036 rokiem? Czym PiS gdy wymyślał, bo OZE było od 2016 roku robione bez obligatoryjnie budowanych magazynów energii,chciał wspierać p o d s t a w ę wytwarzania mocy do Systemu Elektroenergetycznego?
Retorycznie zapytam – w nocy przy bezwietrznej pogodzie też zapewni?
Do Ciekawy: tak zapewnia to magazyn energii + kogenerator na zimę
Przy obecnych fachowcach z brukseli to za 10 lat będziemy mieszkali w jaskiniach i prąd nie będzie potrzebny.
Do Polexit: po realizacji Twoich zapatrywań będziesz mieszkał w barakach obozu pracy pod Władywostokiem
Raport napisany pod zamawiającego. Kto płaci ten otrzyma każdą brednie, na usankcjonowanie chorych pomysłów.
Do czego doprowadza nadmierny udział OZE w systemie elektroenergetycznym pokazał niedawny rozpad systemu w Hiszpanii. W raporcie bez sensu powiększają udział OZE w symulacjach do chyba 70 % . W obecnym stanie techniki to bez sensu. Stabilność systemu to także nadrzędne zadanie.
Do W: tysiące takich ,,fachofcóf” jak Ty snuje podobne wymysły byleby judzić na OZE. Nie, nie to było przyczyną. Przyczyną jest utrzymywanie przez Rząd Hiszpanii źle skonstruowanego Systemu Elektroenergetycznego pozbawionego inter konektorów do krajów sąsiednich o znaczącej (istotnej w stosunku do zapotrzebowania) mocy. Analitycy agencji Montel zwracają uwagę, że Hiszpania jest szczególnie podatna na takie zjawiska, ze względy na swoje położenie na końcu europejskiego systemu energetycznego oraz stosunkowo słabe połączenia z sąsiadami. – Choć awaria była bezprecedensowym wydarzeniem na współczesnych rynkach energii, to blackout w Hiszpanii i Portugalii nie jest szczególnie zaskakujący, ponieważ kraje położone na obrzeżach i bardziej izolowane od synchronicznej europejskiej sieci częściej doświadczają odchyleń częstotliwości sieci – tłumaczy Jean-Paul Harreman, dyrektor Montel Analytics.
W systemach wyspiarskich, takich jak Wielka Brytania i Irlandia, czy w systemach półwyspowych, takich jak Włochy i Hiszpania, synchronizacja prądu przemiennego (AC) z innymi krajami jest znacznie słabsza, co prowadzi do bardziej podatnej sieci, ponieważ elastyczność i odporność muszą pochodzić głównie z wewnętrznych zasobów – wyjaśnia dalej szef Montel Analytics.
Harreman dodał też, że np. Niemcy są połączone z sąsiadami sieciami prądu przemiennego (AC), w których działają zasoby zapewniające odporność częstotliwości sieci, którą należy utrzymywać na poziomie 50 Hz, aby zapobiec blackoutowi. – Kiedy dochodzi do odchylenia spowodowanego awarią elektrowni, dostępna jest elastyczna moc, aby „złapać” częstotliwość, zanim wyjdzie ona poza dopuszczalne granice — powiedział. – Daje to czas na uruchomienie dodatkowych źródeł energii lub podjęcie innych działań.
Słowa Harremana potwierdza niedawny przykład Polski. Po wypadnięciu elektrowni Bełchatów w 2021 r i nagłym ubytku 3,6 GW mocy już w kilkanaście minut później PSE zwróciły się do operatorów w Czechach, Słowacji i Niemczech o awaryjną pomoc. W ciągu dwóch minut od wysłania prośby nasz kraj otrzymał 1,4 GW zagranicznej „pomocy w mocy”, oprócz normalnych przepływów handlowych.
Hiszpańscy i portugalscy energetycy takich możliwości nie mieli – jak już pisaliśmy, interkonektory z Francją odłączył się awaryjnie, a Francuzi efektywnie (tzn. więcej niż kilkaset MW) mogli zacząć pomagać dopiero ok 15. W następnych godzinach import z Francji przekroczył 1000 MW.
Hiszpania ma też drugi łącznik – z Marokiem, ale moce tam są mniejsze. Wczoraj rano prąd szedł z Hiszpanii do Maroka, po 12:30 przestał płynąć. W drugą stronę popłynął dopiero wieczorem, a ilości nie były imponujące – ok. 260 MW.
W 2027 ma zostać oddany kolejny kabel łączący Francję z Hiszpanią, biegnący po dnie Zatoki Biskajskiej.
Do W: to właśnie w powyżej przedstawionych uwarunkowaniach nastąpiło zjawisko atmosferyczne, które wyindukowało skok napięcia w obwodach wyprowadzenia mocy z jednej z hiszpańskich elektrowni jądrowych gdzie zadziałały zabezpieczenia ze skutkiem poprzez odłączenie linii wysokiego napięcia.To zaś (jako zdarzenie nagłe)wywołuje tzw.skok mocy a w konsekwencji gwałtowną zmianę częstotliwości. Hiszpanie w tym momencie pracowali w równowadze SE z niedostatecznym udziałem mocy wirującej +niedostatecznym udziałem magazynów energii. Nie OZE Panie W lecz wysoce ryzykowne założenia utrzymania równowagi SE bez możliwości nagłej kompensacji braku mocy przy zbyt słabych interkonektorach.
Do W: Pan Panie W uwierzył (jak tysiące innych) w gazetową mantrę, jakoby ,, OZE destabilizowało sieć” rozgłaszaną przez zawodowych energetyków,ba- całe koncerny energetyczne, po dziesiątkach lat błędnej polityki inwestycyjnej odpowiedzialnych za stabilność Systemu Elektroenergetycznego. Mamy tutaj w Polsce swoje własne, rodzime przykłady błędnej polityki inwestycyjnej w energetyce, które tu w Polsce doprowadzą do blackoutów, choć prawdopodobnie będą mniej rozległe i krótsze w czasie bo mamy silniejsze interkonektory w porównaniu do Hiszpanii.
Heretycy techniczni, studenci na umowach w wielkich kancelariach, operatorzy excela. Tak mogę skomentować powyżej poczyniony artykuł; bez refleksji nad dzisiejszymi cenami i capex offshorów, bez refleksji nad stabilnością sieci, potrzebą zabezpiecenia parametrów jakościowych U i mocy biernej, z głęboko ujemnymi cenami PV w chwilach niezbilansowania sieci, etc. Na prawdę propaganda nie zabezpieczy bezpieczeństwa systemu, capex offshoru na Bałtyku już nie daje szans na obnikę cen, opłacalność PV po co coś dodawać, konieczność rezerwacji mocy dla źródeł niestabilnych …etc. Słabo Mc.
Do Miceq: piszesz (słusznie) o rzeczach najistotniejszych: cyt. ,,bez refleksji nad stabilnością sieci, potrzebą zabezpiecenia parametrów jakościowych U i mocy biernej, z głęboko ujemnymi cenami PV w chwilach niezbilansowania sieci, etc. Na prawdę propaganda nie zabezpieczy bezpieczeństwa systemu” . To wszystko prawda. Wyznanie prawdy nie każdego i nie w każdej sytuacji uleczy. Bo co robić z przyszłością powyższych zagadnień w kraju bez Ministerstwa Energii, w kraju w jakim ministerstwo takie zlikwidował PiS (działający rzekomo patriotycznie na rzecz Polaków), w kraju gdzie nowy rząd Tuska ministerstwa na powrót nie powołuje bo się RM zdaje (błędnie) że energetyką sama sobie poradzi bez centralnej koordynacji i narzucenia mapy drogowej rozwoju?
Ale, ale- uwaga.Są….nowiny drodzy czytelnicy. Dotychczasowi główni hamulcowi p-ko OZE właśnie się ,,zreflektowali” i zamierzają uczynić coś, co do tej pory …….się ,,nie opłacało”. Teraz nagle się okazało, że się opłaca?
Co to takiego, co jest tym- co było (rzekomo) nie opłacalne? Kochani- magazyny energii, konkretnie – zaplanowano nowe elektrownie szczytowo pompowe. Ta ,,zmiana” pociąga za sobą kilka pytań: dlaczego teraz się opłaca,skoro niby wcześniej nie było to opłacalne? No dlatego, że panowie decydenci z PGE zdali sobie sprawę, że zamknięcie (do tej pory postrzegane jako nie wyobrażalne) elektrowni Bełchatów, potem Turów- są nieuchronne !!! Ta nieuchronność zamknięcia elektrowni Bełchatów= utratą tysięcy etatów ,,dla naszych”. I co? Ano teraz skoro grozi ,,naszym” utratą pracy, możliwe jest to co wcześniej było ,,nie opłacalne” a przez to nie robiono tego- budowa elektrowni szczytowo pompowych.
,,Jak się udało ustalić, obecnie opracowywany jest harmonogram przygotowania zlecenia wykonania koncepcji budowy elektrowni szczytowo-pompowej na „Górze Kamieńsk”. PGE GiEK zakłada zlecenie takiej koncepcji w perspektywie trzech miesięcy. Koncern nie wyklucza również kolejnej takiej inwestycji w innej lokalizacji m.in. na składowisku popiołów w sąsiedztwie bełchatowskiego kompleksu energetycznego.
– Spółka zamierza zlecić koncepcję elektrowni szczytowo-pompowej dla lokalizacji „Góra Kamieńsk”. Inne lokalizacje (w tym ew. składowisko Lubień) wymagają pogłębionych analiz, a ich docelowa realizacja możliwa będzie po zakończeniu eksploatacji górniczej – informuje biuro prasowe PGE GiEK.
O jakiej skali inwestycji można tutaj mówić i jak duża może być elektrownia, która planowana jest na kopalnianej górze?
– Wstępne analizy dla lokalizacji „Góry Kamieńsk” pokazują możliwość zabudowy elektrowni szczytowo-pompowej o mocy przekraczającej 600 MW. Ilość możliwej do zmagazynowania energii zostanie określona wstępnie w zlecanej koncepcji a docelowo w Studium Wykonalności – przekazał koncern PGE GiEK.”
Okazuje się, że koncern PGE GiEK ma pomysł na chociażby częściowe zastąpienie obecnie działającego kompleksu(Bełchatów). Spółka chce, aby na górze Kamieńsk powstała elektrownia szczytowo-pompowa.
Góra Kamieńsk jest najwyższym wzniesieniem w województwie łódzkim, które ma wysokość około 405 metrów n.p.m. Kopalniana góra powstała kilkadziesiąt lat temu jako zwałowisko zewnętrzne odkrywki Bełchatów. Usypana została ze zwałów ziemi, które zalegały nad węglem i zostały wydobyte z kopalni. Dziś góra Kamieńsk to jedna z atrakcji turystycznych regionu. Powstały tam trasy narciarskie, a także ścieżki dla rowerzystów. U podnóża wzniesienia działa ośrodek z wyciągiem krzesełkowym. Na szczycie góry Kamieńsk od 2007 roku działa farma wiatrowa. To w sumie 15 wiatraków o łącznej mocy 30 MW.
Do tej pory nie budowano (nie dokończono) rozpoczętej przed laty budowy ESP Młoty, by jej brak w systemie elektroenergetycznym (z zamiaru) blokował od pewnego momentu dalsze przyłączanie OZE (stan dzisiejszy jaki mamy). Jednak- gdy mowa o utracie pracy członków mafii energetycznej i ich rodzin,okazuje się że i ESP Młoty się opłaca, a mało tego kolejne ESP też mogą być pobudowane. Kto zatem dotychczas czynił tak by nie było w polskim SE magazynów energii? Tak działa grupa osób o konkretnych nazwiskach.Brak jednak w tym państwie Prokuratora Generalnego ,,z jajami” bo Marszałek Pułsudski dawno by to towarzystwo posadził.
Aha,w Hiszpanii mieli 78% zdaje się, aż się wydarzył rzadki wypadek pogodowy.
@alladyn-solar-batt,
powiedz mi mędrcu czy za 10 lat będziesz miał w magazynach tak +/- 25 GW mocy, które zapewnią dostępność przez min. dobę, bo jeżeli w to wierzysz, to tylko pokazuje jak mocno odklejony jesteś w swoim OZE-fanatyzmie.
Za 10 lat w Polsce w pochmurny bezwietrzny dzień Polakom zabraknie prądu w domach xD
Bajka dla idiotów typu PO
Do M2X: Polski SE może uchronić przed blackoutem (dzisiaj) 2-2,5 GW mocy w magazynach energii o odpowiedzi kilkusekundowej, przy czym wystarczający jest 3 godzinny zapas takiej mocy.O ile mamy zapas 3 godzinny, o tyle czas odpowiedzi obecnie jest zbyt długi, dlatego w budowie jest kilka dużych magazynów bateryjnych.Zbędnym jest obecnie, zbędnym będzie za 10 lat postulowane przez Ciebie 25GW mocy bo zwyczajnie brak na taką usługę zapotrzebowania.Za 10 lat potrzebne będą magazyny o mocy 6 GW, w tym 2,5 GW w odpowiedzi kilkusekundowej. O ile powstanie Ustawa o Krajowym Zasobie Magazynowym jako o celu strategicznym dla utrzymania częstotliwości, to owszem jest to osiągalne gdy tworzenie zacznie się niezwłocznie.Rizumiem, że uważasziz Polska nie powinna być przygotowana na utratę częstotliwości bo Ty oceniasz, że ja jestem odklejony? Zapytaj dzisiaj Kosiniaka-Kamysza co mu mówiłem w 2015 r. o tym, w jakim stanie będzie energetyka za 10 lat o ile wszyscy interesariusze będą olewali budowę magazynów energii i to w konfiguracji rozproszonej w przeciwieństwie do jednostek wytwórczych centralnie dysponowanych.
Do Hans: to co widzimy o mamy dzisiaj to bajka zrobiona rękami idiotów z PiS.Masz na rynku politycznym znaczący w Sejmie klub polityczny, który nie nazywa się PiS i nie nazywa się PO? To poproszę- użyj go
Do Neostradamus: słaby z Ciebie wróż, bo będzie to znacznie wcześniej niż dopiero za 10 lat. Jest już jednak w Polsce kilkuset Polaków, którzy są off-grid.Tym Polakom nie zabraknie.
OZE to fikcja
Totalne bzdury płatne zapewne z unijnego funduszu ściemniania dla ospałych mentalnie. Skoro tania energia oze wymaga tak gigantycznych nakładów to kto je zapłaci? Użytkownik płacąc rachunki. Dochodzi do tego niestabilność oze wymagająca dodatkowych nakładów. W sumie kicha, bez szans powodzenia
Do Czytelnik: wkrótce (po 2026) jako mieszkaniec wsi- raz albo dwa razy w tygodniu będziesz miał wyłączenia, ale to właśnie dzięki OZE w tygodniu gdy zabraknie mocy z konwencjonalnych elektrowni- wyłączenia nie będzie.Obecnie płacisz koszt wytwarzania około 370 zł/MWh + koszty ,,osłon” zwanych ,,mrożenie cen” + koszt Dystrybucji.Trzrba być naiwnym dzieciakiem by po pierwsze sądzić, że ktoś Ci za darmo wyprodukuje prąd, po drugie by myśleć,że gdyby np. dzisiaj była wykonana elektrownia jądrowa to sprzedawała by taniej niż po 530-550 zł/MWh.Zapłacisz zatem drogo za energię z atomu w czasie gdy atom powstanie, gdzie za energię z OZE cena będzie o połowę niższa. Za ślepotę i nawyk powtarzania gazetowej wiedzy będziesz bulić, a broń Boże w tym celu nie buduj OZE. Większość mieszkańców miast wyłączenia ominą- dotkną firmy którym zatrzymywana będzie działalność brakiem prądu byleby ludność nadal żyła w różowych okularach samozadowolenia.
wiecej wegla nas tylko uratuje !!!
Najlepszy mix elektroenergetyczny (na chwilę obecną, gospodarka emisyjna) w wytwarzaniu prądu elektrycznego mocy zainstalowanej to: 29GW (maksimum zapotrzebowania mocy, 180 TWh na rok)= 6GW atom, 8GW węgiel (wykorzystywane 8GW w okresie zimowym – możliwa redukcja do 4GW a w okresie letnim 4GW – możliwa redukcja do 2GW), 15GW gaz (zużycie ok. 5,9 mld m3, używany gdy nie ma produkcji z OZE – elastyczna modulacja mocy, możliwa redukcja do zera 0GW), 36GW OZE (mniejsza sprawność – źródła pogodozależne, dlatego przewymiarowane 2-krotne: w tym 15GW słońce, 10GW wiatr na lądzie, 7GW wiatr na morzu, 2GW woda, 2GW biomasa), +2GW baterie, +4GW szczytowo-pompowe, +8GW możliwość importu (gdy w Polsce nie świeci, nie wieje i jest drogi gaz a w krajach sąsiednich jest taniej). Koszt około 640 mld zł (po odjęciu dotychczasowych inwestycji to około 460 mld zł) i koszt tzw. LCOE (koszt produkcji prądu z amortyzacją) ok. 470 zł/MWh (po odjęciu 380 zł/MWh).
Gdyby przestawić prawie całą gospodarkę na bezemisyjną zasilaną wyłącznie prądem (transport elektryczny, ciepłownictwo elektryczne z pompami ciepła), plus znacząco poprawić efektywność energetyczną (termomodernizacja budynków do standardu 65kwh/m2/rok) plus produkcja wodoru dla przemysłu i transportu ciężkiego, to najlepszy mix wyglądałby następująco: Zapotrzebowanie (50GW maksimum zapotrzebowania mocy ) 480 TWh na rok= 9GW atom, 23GW gaz (zużycie 2 mld m3 używany gdy nie ma produkcji z OZE, możliwa redukcja do zera), 114GW OZE ( w tym: 27GW słońce, 35GW wiatr na lądzie, 45GW wiatr na morzu, 2GW woda, 2GW biomasa), +100GW baterie (cieplne np. bojlery, bufory, magazyny ciepła oraz elektrochemiczne np. baterie w samochodach elektrycznych, domowe magazyny energii, duże magazyny, na sprężone powietrze, wodorowe, grawitacyjno-mechaniczne), +4GW szczytowo-pompowe, +35GW elektrolizerów do produkcji wodoru (potrzeba 120 TWh prądu, który wyprodukuje 2,5 mln t H2). Koszt około 1700 mld zł (po odjęciu dotychczasowych inwestycji to około 1600 mld zł) i koszt tzw. LCOE ok. 384 zł/MWh (po odjęciu 330 zł/MWh) + 100 mld zł na sieci przesyłowe, +1500 mld zł na termomodernizację i efektywność energetyczną, +1000 mld zł na transport. Razem koszt całkowitej transformacji to z lekka = 4300 mld zł (perspektywa do 2055roku to = 2055-2024= 31 lat, 38 mln mieszkańców.
4300 mld zł / 38 mln mieszkańców / 31 lat = 3650 zł rocznie każdego Polaka przez 31 lat.
W gospodarce bezemisyjnej jesteśmy suwerenni surowcowo i możemy odliczyć wydatki poniesione corocznie na import (gazu, węgla, ropy) ok. 150 mld zł. Co daje po 31 latach 4650 mld zł (trzeba pomniejszyć około 2-3 krotnie, musimy najpierw przecież z czegoś wyprodukować naszą bezemisyjną gospodarkę, czyli z importowanych paliw kopalnych), co daje po 31 latach około 1500 mld zł oszczędności. Wydatki minus oszczędności to transformacja będzie nas finalnie za 31 lat kosztować około 2800 mld zł.
@realista: realizm Twój oderwany od rzeczywistości – nikt na to nie da pieniędzy.Żaden bank.
,,W gospodarce bezemisyjnej jesteśmy suwerenni surowcowo i możemy odliczyć wydatki poniesione corocznie na import (gazu, węgla, ropy) ok. 150 mld zł.”- no tak – to rozumie ekonomista. Jak to zrobić jednak, by znaczenie uniknięcia zakupu z zewnątrz paliw kopalnych dotarło do zwykłych Kowalskich?
A świstak siedzi i zawija w sreberka
.
A później przyjdzie bleckaut jak w Hiszpanii i będzie zielono