REKLAMA
 
REKLAMA

Nowy rekord nietypowego ogniwa fotowoltaicznego szansą dla perowskitów

Nowy rekord nietypowego ogniwa fotowoltaicznego szansą dla perowskitów
fot. Dennis Schroeder, National Renewable Energy Laboratory / Wikimedia

Nowy rekord sprawności dla ogniw perowskitowych pokazuje, że technologia, którą jeszcze niedawno uważano za zbyt nietrwałą, zaczyna realnie konkurować z krzemem i może wkrótce odmienić rynek energii słonecznej.

Naukowcom z University of Sydney udało się stworzyć trójzłączowe ogniwo perowskit–perowskit–krzem (triple-junction) o rekordowej sprawności 27,06%, zachowujące przy tym wyjątkową trwałość. To najwyższy wynik, jaki kiedykolwiek osiągnięto dla tej kombinacji materiałów i jedno z nielicznych ogniw nowej generacji, które przeszły rygorystyczne testy zgodne z normami IEC 61215.

Badania opublikowane w czasopiśmie Nature Nanotechnology, a prowadzone przez zespół prof. Anity Ho-Baillie z Sydney Nano Institute i School of Physics, pokazują, że światło słoneczne można przetwarzać z wydajnością niedostępną dotąd dla tradycyjnych paneli krzemowych. Udało się to dzięki połączeniu trzech warstw aktywnych, które wspólnie przechwytują szersze spektrum promieniowania – od fioletu po bliską podczerwień – minimalizując przy tym straty energii na granicach złącz.

REKLAMA

W kierunku ulepszania potencjału perowskitów

Perowskity, czyli związki o charakterystycznej strukturze krystalicznej, od kilku lat są uznawane za „cudowny materiał” fotowoltaiki. Potrafią pochłaniać światło znacznie efektywniej niż krzem, można je nanosić cienkimi warstwami w niskiej temperaturze, a ich skład chemiczny daje się precyzyjnie modyfikować. Ich główną słabością była jednak niestabilność – podatność na wilgoć, światło i temperaturę, która sprawiała, że rekordowe wyniki z laboratoriów szybko traciły znaczenie w praktyce. Zespół z Sydney skupił się więc nie tylko na podniesieniu sprawności, lecz przede wszystkim na poprawie trwałości struktury.

Kluczowym krokiem okazała się modyfikacja chemii warstw perowskitowych. Naukowcy zastąpili powszechnie stosowany fluorek litu (LiF) bardziej stabilnym PDCI, który lepiej pasywuje defekty sieci krystalicznej i ogranicza rekombinację nośników ładunku. Dodatkowo zastosowano domieszkę rubidu poprawiającą równomierność krystalizacji i stabilność termiczną. Dzięki temu ograniczono degradację materiału, a połączenia między kolejnymi warstwami perowskitowymi stały się bardziej odporne na napięcia i cykle cieplne.

W strukturze zastosowano również ultracienkie złote nanocząstki – zaledwie 0,4 nanometra – naniesione na warstwę tlenku cyny (SnO₂). Poprawiają one przewodnictwo elektryczne pomiędzy złączami, nie zaburzając przy tym przejrzystości optycznej. W rezultacie wytworzone w tej technologii ogniwo osiągnęło napięcie obwodu otwartego  3,16 V i rekordową sprawność – 27,06% przy powierzchni aktywnej 1 cm2, a w wersji powiększonej do 16 cm2 utrzymało imponujące 23,3% sprawności.

Imponująca trwałość i rosnący potencjał

Ogniwo zachowało 95% początkowej wydajności po ponad 400 godzinach nieprzerwanej pracy w pełnym świetle, a po 200 cyklach temperaturowych w zakresie od −40  do +85 st. C utrzymało 97% sprawności. To oznacza, że materiał po raz pierwszy zbliżył się do standardów wymaganych dla przemysłowych modułów fotowoltaicznych. Jak podkreśla prof. Ho-Baillie, to „nie tylko dowód, że duże, stabilne urządzenia perowskitowe są możliwe, ale także sygnał, że dalsze wzrosty sprawności są na wyciągnięcie ręki”.

REKLAMA

Perowskitowe tandemy działają na zasadzie uzupełniania się materiałów o różnym paśmie energetycznym. Górna warstwa pochłania światło widzialne, środkowa – część bliskiej podczerwieni, a dolna warstwa krzemowa wykorzystuje resztę spektrum. W efekcie mniej fotonów „ucieka” niewykorzystanych, a więcej energii trafia do obwodu elektrycznego. To właśnie ta synergia pozwala przekroczyć teoretyczne ograniczenia krzemu, które od dekad stanowiły barierę dla klasycznych ogniw fotowoltaicznych.

Nowe badanie z Sydney to nie tylko wynik laboratoryjny. Zespół przeprowadził pełną analizę zgodną z procedurami International Electrotechnical Commission (IEC), a użyte materiały zostały dobrane pod kątem skalowalności. W praktyce oznacza to, że ogniwa można produkować w większym formacie bez gwałtownego spadku wydajności. To ważna zmiana – dotąd rekordy ustanawiano zwykle na miniaturowych próbkach, które trudno było powielić w produkcji seryjnej.

Przyszłość wygląda obiecująco

W publikacji Nature Nanotechnology naukowcy z Australii zwracają uwagę, że ich praca jest krokiem w kierunku obniżenia kosztu energii słonecznej (LCOE) w systemach wielozłączowych. Osiągnięcie równowagi między wydajnością a stabilnością to ostatnia przeszkoda przed wejściem perowskitów na rynek. Jeśli w najbliższych latach uda się przenieść te wyniki z laboratorium na linie produkcyjne, świat energii słonecznej może czekać największy skok technologiczny od czasów wprowadzenia krzemu monokrystalicznego. Perowskitowe tandemy łączą to, czego dotąd nie udało się pogodzić: rekordową sprawność, stabilność przemysłową i możliwość taniej produkcji.

Więcej na temat opisanych badań można przeczytać w artykule naukowym: „Tailoring nanoscale interfaces for perovskite–perovskite–silicon triple-junction solar cells” opublikowanym w czasopiśmie Nature Technology.

Radosław Błoński

redakcja@gramwzielone.pl

© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.

REKLAMA
Komentarze

„…ogniwo zachowało 95% początkowej wydajności po ponad 400 godzinach nieprzerwanej pracy w pełnym świetle…”
No przepraszam ale to nie jest nawet dwa miesiące normalnej pracy. Trochę daleko do 20 lat normalnych ogniw. Gdzie to niby miałoby znaleźć zastosowanie? Przecież nawet dla elektroniki czy ubrań to jest za krótko.

Ponad to jak zwykle nikt w produkcje nie zainwestuje bo to utknie na etapie patentów i rozgrywek typu badań naukowych.

Co polecacie jako off grid deya , sofara, goodwe? Chcę być off grid aha i do tego magazyn LVFU czy lepiej firmowy producenta falownika?

Alladyn-solar-batt 11-11-2025 01:00

Do Kowal: off- grid to nie jest zabawa.To nie jest zabawa w tym rozumieniu, że absolutnie wszystko – musi być policzone.Niedoboru energii (zwłaszcza mocy w póki) nie dobierzesz gdy mocy zbraknie bo w off-grid nie masz sieci. Z kolei np.wielodniowy brak konsumpcji energii przy silnym PV+ sporym co do pojemności magazynie energii generuje problem degradacji ogniw. (to jedynie dwa przykłady zagadnień do ogarnięcia przy projektowaniu).Do off-grid konieczny jest kogenerator.Nie wystarczy PV jako źródło. Skąd czytelnicy mieliby mieć znajomość parametrów Twojej instalacji, Twoich odbiorników i uwarunkowań domowych by ,,utrafić” we właściwy dobór urządzeń, falownika itd.?

Alladyn ok rozumiem w takim razie najlepiej falownik off grid z możliwością on grid który braki mocy dobierze z sieci a zimą i tak słaba produkcja jakiej firmy polecasz magazyn? Firmowe magazyny czy nie np LVFU, dyness itp

Alladyn-solar-batt 16-11-2025 17:09

Do Kowal: w pierwszej kolejności ustalmy pewne minimum+ zanim będziemy określali z jakiej firmy.O ile mówimy o magazynie nisko napięciowy (standard ,,48V”) to winien mieć minimum 300A prądu rozładowania. Po wtóre nie należy bazować na pojedynczym urządzeniu ( to tylko sprzęt i awaria unieruchamia system zbudowany na jednym egzemplarzu) lecz na minimum dwu pracujących równolegle w tandemie. Po trzecie – zimą braki energii owszem dobierzesz z sieci o ile będzie w sieci dostępna, ale zimą lepiej i taniej dobrać z kogeneratora. To właśnie szczególnie zimą duże zapotrzebowanie na ciepło w budynku implikuje częstą pracę i długie cykle działania kogeneratora, a takiemu działaniu towarzyszy (przy okazji) generacja energii elektrycznej. Oba produkty wytwarzane w tym samym czasie (ciepło+ prąd) sprawiają, że jest to opłacalne. Tak czy inaczej pozostaje jeszcze określić zapotrzebowania na ilości prądu (ciepła też) oraz moc szczytową (ważne dla magazynu energii, ważne dla falowników. Dla falowników, a nie falownika- tak to nie przypadek – bo dla off-grid powinny być dwa egzemplarze pracujące w parze równolegle. Dopiero po określeniu powyższych pryncypiów- dobieramy produkty i producenta.

 
 
REKLAMA
REKLAMA