Gryglas: rząd szuka portu dla morskich wiatraków
Wiceminister aktywów państwowych Zbigniew Gryglas zapewniał podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. energii, że polski przemysł już na starcie powinien zaspokoić połowę łańcucha dostaw w zakresie inwestycji w morskie farmy wiatrowe na polskim Bałtyku. Jednym z beneficjentów może być producent fundamentów pod morskie wiatraki, państwowa firma ST3 Offshore, która obecnie stoi na skraju bankructwa, ale którą rząd ma wyprowadzić na prostą.
Podczas ostatniego posiedzenia sejmowej Komisji ds. Energii i Skarbu Państwa Zbigniew Gryglas podawał dane, zgodnie z którymi już obecnie około 100 polskich firm uczestniczy w zamówieniach na rzecz morskich farm wiatrowych – jak podkreślał – pomimo, że na polskim Bałtyku nie powstała jeszcze żadna instalacja.
Wiceminister aktywów państwowych szacował, że w początkowym okresie rozwoju polskich farm wiatrowych na Bałtyku produkty i usługi mogą być dostarczane w połowie przez krajowe firmy, które docelowo mogłyby zająć jeszcze większy udział w łańcuchu dostaw na rzecz polskiego offshore.
– Elementem, na który bardzo liczymy w rozwoju morskich farm wiatrowych, jest impuls rozwoju przemysłowego – podkreślił.
Jak mówił, taki kierunek, wspierający krajowy przemysł, został zapisany w zaprezentowanym niedawno projekcie ustawy o morskich farmach wiatrowych.
– Jest to rozwiązanie zbliżone do stosowanego w Wielkiej Brytanii, gdzie przyniosło wielkie korzyści. Tam z początkowo kilku procent udziału krajowych firm Brytyjczycy doszli do ponad 50 proc. udziału krajowego. My chcemy wystartować z wyższego poziomu i skończyć gdzieś w granicach 80, a może nawet 90 procent – zapewnił.
– Jest szansa, na to, aby także te najważniejsze elementy elektrowni, czyli turbiny, serce morskich elektrowni wiatrowych, powstawały także w naszym kraju. Toczą się na ten temat rozmowy. To jest kluczowa decyzja, tę decyzję musimy podjąć już teraz, chociaż pierwsze morskie farmy wiatrowe będą budowane prawdopodobnie w roku 2024. Takie jest nasze założenie – zapewnił wiceminister aktywów państwowych.
– OZE nie jest dodatkiem w polskim miksie energetycznym. Stanowi podstawę planów rządowych i są to plany rozważne, zakładające ewolucyjną transformację polskiego sektora energetycznego przy zachowaniu bezpieczeństwa energetycznego. Drugim elementem, do którego przywiązujemy uwagę, to zachowanie konkurencyjności gospodarki – zapewnił wiceminister aktywów państwowych.
Zbigniew Gryglas poinformował, że obecnie toczą się rozmowy na temat wyboru portu, z którego będzie obsługiwana instalacja morskich farm wiatrowych w polskiej części Bałtyku.
Rząd uratuje ST3 Offshore?
Jednym z beneficjentów kontraktów dla morskiej energetyki wiatrowej może być szczecińska firma ST3 Offshore, w której większościowe udziały ma państwowy fundusz Mars.
Przyszłym beneficjentem może być jednak de facto firma, która powstanie na bazie obecnej spółki, która boryka się ze sporymi problemami i której grozi upadek.
Nowoczesna fabryka fundamentów pod morskie wiatraki powstała w roku 2015 – kosztowała około 500 mln zł, z czego 120 mln zł dołożyła Unia Europejska.
Nowa firma szybko zdobyła pierwsze kontrakty, które wygenerowały jednak dla niej straty, a teraz brakuje pieniędzy na wypłaty wynagrodzeń, firma zalega z opłaceniem faktur od poddostawców, a ponadto grozi jej zwrot unijnej dotacji.
W spółce 80 proc. udziałów posiada państwowy fundusz Mars, a pozostałe udziały ma niemiecka firma ST3. Początkowo większościowym udziałowcem był jednak niemiecki Bilfinger (62,5 proc. udziałów), Mars miał 37,5 proc., a 1,5 proc. należało do gdańskiej stoczni Crist.
Mars odkupił większość udziałów w 2017 roku i przejął kontrolę, zasilając firmę pożyczkami, co jednak nie poprawiło kondycji ST3 Offshore.
Diagnozę problemów ST3 Offshore przedstawił podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. energii Zbigniew Gryglas.
– Przy powstaniu tej spółki popełniono katastrofalne błędy. Oddano kontrolę podmiotowi zewnętrznemu, który już przy pierwszych kontraktach naraził firmę na wielomilionowe straty, sięgające przy pierwszym kontrakcie 10 mln euro – stwierdził.
– Dzisiaj musimy zachowywać się racjonalnie i nie możemy inwestować setek milionów złotych podatników po to tylko, aby uratować tę firmę. Chcemy uratować ją w inny sposób. Upadłość to także ścieżka restrukturyzacyjna. Ona powoduje odcięcie od startych długów i możliwość finansowania. Niestety technologia się rozwija i będą potrzebne dalsze inwestycje, aby w szczególności mogły być produkowane fundamenty, tzw. monopale, bo one będą dominować na polskim Bałtyku. Pracujemy nad tym, aby te środki mogły być w dyspozycji – zapewnił wiceminister aktywów państwowych.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.