REKLAMA
 
REKLAMA

Polskie projekty wiatrowe bezpieczne. Ile na nich zarobimy?

Polskie projekty wiatrowe bezpieczne. Ile na nich zarobimy?
Janusz Gajowiecki, prezes PSEW

Przy całkowitym wykorzystaniu potencjału polskiego Bałtyku energia wiatrowa z morza mogłaby zaspokajać nawet 57 proc. pełnego zapotrzebowania na energię w Polsce. O tym, jakie jeszcze korzyści może przynieść lądowa i morska energetyka wiatrowa oraz jakie są warunki skutecznego rozwoju tych obszarów w Polsce, rozmawiamy z Januszem Gajowieckim, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW).

Barbara Blaczkowska: Poprzedni rok zakończył się w Polsce rekordowym przyrostem mocy zainstalowanej w lądowych instalacjach wiatrowych. Czy można liczyć, że teraz z każdym rokiem będzie przybywać coraz więcej?

Janusz Gajowiecki: W trakcie najbliższych dwóch dekad przewiduje się bezprecedensowy rozwój nowych mocy wiatrowych. Energetyka wiatrowa na lądzie już w 2030 r. może osiągnąć moc 14 GW, a za kolejne 10 lat nawet 20 GW. Polski onshore rośnie w dynamicznym tempie i wiele czynników wskazuje na to, że trend ten będzie się utrzymywał – głównie za sprawą wielkoskalowych jednostek wytwórczych o mocy powyżej 10 GW, które zdominowały branżę.

REKLAMA

Realizacja kolejnych projektów zwiększy aktywność polskich przedsiębiorstw działających w łańcuchu dostaw, pozytywnie wpłynie na PKB oraz rynek pracy. Nowe lądowe farmy wiatrowe przy najlepszym scenariuszu rozwoju zagwarantują 70-133 mld zł przyrostu PKB, 490-935 mln zł dodatkowych wpływów do samorządów, około 80 mld zł zamówień na produkty i usługi w łańcuchu dostaw oraz kilkadziesiąt tysięcy nowych miejsc pracy w perspektywie do 2030 r. Zapraszamy do śledzenia Konferencji PSEW2024, która odbędzie się już w dniach 4-6 czerwca w Świnoujściu, gdzie porozmawiamy o perspektywach i szansach, jakie daje Polsce odblokowanie wiatru na lądzie, oraz o wyzwaniach, jakie stoją przed branżą w kontekście offshore.

Co wpłynęło na dobry wynik roku 2023? Czy przyczyniło się do tego poluzowanie zasady 10H?

Odnawialne źródła energii stały się nie tylko pożądanym, ale i koniecznym elementem miksu energetycznego, dlatego politycy, samorządowcy oraz uczestnicy sektora energetycznego łączą siły, by zielona transformacja nabrała zawrotnego tempa. Liberalizacja zasady 10H na pewno pozytywnie wpłynęła na uruchomienie inwestycji. Po 7 latach blokady lądowa branża wiatrowa otrzymała możliwość dokończenia projektów, a nowe przedsięwzięcia mogą być znów z powodzeniem realizowane. Zmniejszenie limitu do 500 metrów, do czego wytrwale dąży branża, pozwoli energetyce wiatrowej na lądzie rozwijać się i systematycznie zwiększać swój udział w miksie energetycznym, i to w o wiele większej skali i tempie niż w przypadku obecnej odległości 700 metrów. Minimalna odległość turbin wiatrowych od gospodarstw domowych wynosząca 500 metrów wraz z uwzględnieniem oddziaływania akustycznego to rozwiązanie, które jest wypracowanym kompromisem, dającym branży wiatrowej możliwość dynamicznego rozwoju z poszanowaniem lokalnych społeczności.

Sieci podstawą rozwoju OZE

Coraz bardziej widoczną blokadą w rozwoju OZE stają się też ograniczenia sieciowe. W jakim stopniu deweloperzy projektów wiatrowych mierzą się z problemem dotyczącym sieci i odmów przyłączenia – jaka jest skala tego zjawiska?

Obecnie można zauważyć rosnącą liczbę odmów przyłączenia do sieci elektroenergetycznej, dlatego PSEW – wsłuchując się w głos branży – przygotował kilka postulatów w zakresie poprawy możliwości przyłączenia źródeł OZE do sieci. Przede wszystkim konieczne jest ujednolicenie metodyki wyznaczania możliwości przyłączania źródeł do sieci i opublikowanie jej w dokumencie rangi rozporządzenia, a także ujednolicenie systemu informowania zainteresowanych podmiotów o aktualnie dostępnych zdolnościach przyłączeniowych. Kluczowe jest również określenie możliwości efektywnego zwiększania obciążalności linii.

Czy sytuację odczuwalnie zmienią podejmowane inicjatywy i wdrażane prawo, np. wprowadzenie Karty Efektywnej Transformacji Sieci Dystrybucyjnych czy – w perspektywie dalszej – ustanowienie obszarów przyspieszonego rozwoju OZE?

Podstawą skutecznej transformacji energetycznej w Polsce są sieci elektroenergetyczne, które jednocześnie wymagają sporych nakładów finansowych i optymalnego środowiska regulacyjnego. Wprowadzenie Karty w długofalowej perspektywie wpłynie na zapewnienie stabilnego otoczenia regulacyjnego. Co więcej, zastosowanie uproszczonych procedur dla instalacji OZE pozwoli na sprostanie oczekiwaniom nowelizacji dyrektywy RED, zgodnie z którą organy krajowe powinny potrzebować nie więcej niż 12 miesięcy na zatwierdzenie nowych instalacji znajdujących się w tzw. obszarach przyspieszonego rozwoju OZE. Niedawno Parlament Europejski i Rada osiągnęły również ostateczne porozumienie w sprawie ustawy Net Zero Industry Act (NZIA). To kolejny zdecydowany krok w kierunku odejścia od aukcji opartych wyłącznie na cenie. NZIA wprowadza kryteria wstępnej kwalifikacji oraz kryteria pozacenowe, aby zapewnić, że projekty będą przyznawane nie tym, którzy wykonają je najtaniej, ale wybierane będą takie, które przyniosą największą wartość społeczno-gospodarczą.

Morska energetyka wiatrowa na polskim Bałtyku

W Polsce trwa intensywny rozwój sektora morskiej energetyki wiatrowej. Jakie są obecne szacunki, jeśli chodzi o potencjał MEW w Polsce?

Biorąc pod uwagę skalę planowanych inwestycji w morskie farmy wiatrowe, Polska ma szansę stać się jednym z największych centrów offshore w skali Europy. Nasz kraj ma potencjał MEW na poziomie 33 GW. Mamy także 20 kolejnych nowych obszarów w polskiej części Morza Bałtyckiego, w tym 18 w wyłącznej strefie ekonomicznej i 2 na morzu terytorialnym. Ich potencjał szacuje się na 17,7 GW przy zakładanej produkcji energii na poziomie 70,7 TWh. Jeżeli całkowity potencjał Bałtyku zostanie wykorzystany, energetyka wiatrowa pochodząca z morza mogłaby zaspokajać nawet 57 proc. całkowitego zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce.

REKLAMA

Morska energetyka wiatrowa może przynieść Polsce nawet 178 mld zł wartości dodanej dla gospodarki, spadek emisji CO2 o około 102 mln ton rocznie, dochody przedsiębiorstw w fazie budowy MEW na poziomie około 81 mld zł, a także ponad 100 tys. nowych miejsc pracy.

Czy rozwijane obecnie projekty morskich farm wiatrowych są bezpieczne? Czy nie zagrażają im problemy z rosnącymi kosztami, z którymi zmagała się ostatnio europejska branża offshore?

Trudna sytuacja geopolityczna Europy oraz wojna w Ukrainie dotyka zarówno europejskich, jak i polskich inwestorów, którzy muszą liczyć się z rosnącymi kosztami. Przy tak dużych i długofalowych przedsięwzięciach jest to szczególnie dotkliwe. Jednak zgodnie z oficjalnymi zapowiedziami inwestorów nie powinno wpływać to na terminową realizację projektów, a uruchomienia pierwszej farmy wiatrowej na morzu możemy spodziewać się zgodnie z planem na przełomie 2026 i 2027 r.

Czy polskie przepisy regulujące sektor offshore są wystarczające czy coś wymagałoby zmiany, doprecyzowania?

Korzyści gospodarcze, nowe miejsce pracy i rozwój local content uda się osiągnąć w pełni tylko przy silnym wsparciu regulacyjnym. Konieczny jest wzrost mocy zainstalowanej w offshore poprzez wyższą przewidywalność i szybsze wydawanie pozwoleń. W efekcie rozmów z przedstawicielami branży offshore PSEW uznał za kluczową rewizję PZPPOM (Planów zagospodarowania przestrzennego polskich obszarów morskich), opracowanie rozwiązań legislacyjnych dotyczących lokalizowania infrastruktury przesyłowej na morzu, a także wprowadzenie większej elastyczności w procesie realizacji projektów morskich farm wiatrowych, co oznaczałoby możliwość przesunięcia lokalizacji turbiny do 50 metrów bez konieczności zmian pozyskanych wcześniej zgód i pozwoleń. Postęp technologiczny, jaki obserwujemy w sektorze offshore i technologiach wodorowych, powinien wiązać się także z odnowieniem obecnych regulacji i możliwością przyłączania magazynów energii, elektrolizerów lub paneli fotowoltaicznych do morskich farm wiatrowych bez utraty prawa do wsparcia.

Udział polskich firm w rozwoju offshore

W wielu opracowaniach i informacjach dotyczących inwestycji MEW podkreśla się właśnie local content – wartość dla polskiej gospodarki. W jakim stopniu znajduje to faktyczne odzwierciedlenie w już zawieranych kontraktach?

Polski sektor MFW obejmuje ponad 300 firm – znaczna część z nich już realizuje kontrakty dla globalnej branży offshore, inne mają swój debiut dopiero w planach. Polskę cechuje bogata tradycja w zakresie przemysłu stoczniowego, nasz kraj ma zatem ogromny potencjał w zakresie projektowania i budowy jednostek instalacyjnych czy serwisowych. Polskie przedsiębiorstwa posiadają również kompetencje pozwalające im na wparcie rozwoju sektora offshore wind w zakresie produkcji stalowych konstrukcji wsporczych, kompletnie wyposażonych morskich stacji transformatorowych, a także w zakresie usług instalacyjnych, serwisowych i portowych.

W jaki sposób można by ten polski local content zwiększyć?

Skala zaangażowania polskich podmiotów będzie rosła w miarę rozwoju projektów offshore w Polsce. Nasze krajowe zaplecze przemysłowe ma ogromny potencjał, jednak jego wykorzystanie wymaga przejrzystej strategii rozwoju najbardziej atrakcyjnych obszarów MFW, wsparcia polskich przedsiębiorstw oraz inwestycji na potrzeby rozwoju sektora offshore wind w Polsce. Istotne jest, aby krajowy łańcuch dostaw mógł funkcjonować w sprzyjających regulacjach administracyjnych i legislacyjnych oraz w warunkach optymalnych pod względem stabilności.

Rodzimy łańcuch dostaw sektora energetyki wiatrowej przy odpowiednim wsparciu i okolicznościach może wkrótce zyskać konkurencyjność na poziomie globalnym. Dlatego w imieniu PSEW i Wind Industry Hub zapraszamy na Międzynarodowy Dzień Dostawców, trzeciego dnia Konferencji PSEW2024, gdzie wypracujemy rozwiązania, które sprawią, że transformacja w kierunku czystej energii będzie szła w parze z konkurencyjnością przemysłową i zwiększaniem zatrudnienia w całym łańcuchu wartości w Europie. Budowanie silnego łańcucha dostaw dla sektora offshore i onshore oraz tworzenie ram współpracy międzynarodowej w tym obszarze będą kluczowymi tematami Dnia Dostawców. Polskie firmy będą miały doskonałą okazję nawiązania kontaktów biznesowych z podmiotami przemysłowymi z największych zagranicznych rynków offshore.

Barbara Blaczkowska

barbara.blaczkowska@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.

REKLAMA
Komentarze

Śmiech na sali. Polskiego contentu ram praktycznie nie ma.

Śmiech na sali to taki że umowę pod wiatrak 14lat temu podpisana a wiatraka niema tylko ziemia zblokowana umową

To ile tam będzie polskich wiatraków? Jak nie będzie połowy, to walić to

w czsach kiedy mamy wrogonastawionego sasiada, budowanie farm wiatrowych na morzu jest idiotyzmem.
kabel od farmy na dnie latwo zniszczyc podwodnym dronem i trudny do naprawienia.
potencjal ladowych farm w polaczeniu z fotowoltalika i produkcja wodoru jest 10 krotnie wyzszy od calego zapotrzebowania na energie. mowie tu rowniez o zapotrzebowaniu na enegie po przejsciu na samocghody elektryczne

@arek: w czasach kiedy mamy wrogo nastawionego sasiada, budowanie miast i drogiej infrastruktury w zasięgu jego rakiet jest idiotyzmem. Miasto i drogą infrastrukturę latwo zniszczyc tanią rakietą i są trudne do naprawienia. A nie, czekaj… wszystkie miasta i cała infrastruktura są w zasięgu rakiet?! ;o)

My zarobimy G. Niemiec zato sprzeda zdezelowane wiatraczki.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA