BMW nie zainwestuje w Polsce przez zamieszanie z wiatrakami?
Taki związek sugeruje „Dziennik Gazeta Prawna”. Na inwestycjach w energetykę wiatrową w Polsce miały stracić firmy związane z właścicielami niemieckiego koncernu, zniechęcając ich do nowej aktywności gospodarczej w naszym kraju.
„Dziennik Gazeta Prawna” podaje, że BMW rozważał budowę w Polsce m.in. stacji ładowania samochodów elektrycznych, a we wstępne rozmowy miał być zaangażowany Mateusz Morawiecki pełniący wówczas jeszcze funkcję ministra rozwoju.
BMW zrezygnowało jednak z planów związanych z polskim rynkiem. Jaka była tego przyczyna? „DGP” podaje, że osoby związane z rodziną Quandt, do której należy BMW, zainwestowały w firmy, które postawiły na naszym kraju farmy wiatrowe i które miały odczuć na własnej skórze niestabilność otoczenia prawnego towarzyszącą firmom działającym na naszym rynku OZE.
Chodzi m.in. o spółkę C&C Wind, w przypadku której w ubiegłym roku długoterminową umowę na zakup zielonych certyfikatów uznała za nieważną Energa. Państwowy koncern energetyczny kierowany przez Daniela Obajtka podobnie postąpił również z innymi umowami, w przypadku których inwestorzy wiatrowi mieli jeszcze wieloletnie gwarancje sprzedaży certyfikatów po ustalonych wcześniej cenach.
– To kwestia zaufania. Jeśli wiążące przepisy prawa w jakiejś branży są nagle drastycznie zmieniane, zastanawiasz się, czy za chwilę tak się nie stanie w twojej branży – „DGP” cytuje osobę z otoczenia rodziny Quandtów.
„Dziennik Gazeta Prawna” zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię, która może odstraszać od inwestowania w Polsce. Chodzi o najbardziej węglowy w Europie miks energetyczny.
– W przypadku takich firm powiązanie nowych fabryk i dostaw energii z OZE jest oczywiste, bo nie mogą zwiększać swojego „śladu węglowego”. Ale co zrobić, jeśli się widzi, że kraj z przyczyn politycznych raczej się cofa w zakresie energetycznym – mówi rozmówca „DGP”.
Link do artykułu w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
red. gramwzielone.pl