Zamieszanie z opłatą zastępczą nie zaszkodziło zielonym certyfikatom

W ubiegłym miesiącu nerwy producentów energii odnawialnej mogła nadwyrężyć informacja o ponownej próbie ograniczenia cen zielonych certyfikatów przy okazji prac nad uchwaloną w lipcu nowelizacją ustawy o OZE. Mimo to średnia lipcowa cena certyfikatów utrzymała się na poziomie zbliżonym do notowanej w kilku ostatnich miesiącach.
Po wyraźnym spadku cen odnotowanym pod koniec pierwszego kwartału br., w ostatnich miesiącach ceny zielonych certyfikatów utrzymują się na zbliżonym poziomie.
W marcu średnia cena zielonych certyfikatów spadła ze średniego poziomu 118,25 zł/MWh w lutym do 96,38 zł/MWh, co wynikało z pojawienia się projektu nowelizacji ustawy o OZE, w którym Ministerstwo Energii zaproponowało nowy mechanizm, który w praktyce ograniczyłby możliwość wzrostu cen certyfikatów.
Później Ministerstwo wycofało się ze swojego pomysłu, a ceny certyfikatów wróciły w okolice 130 zł/MWh i utrzymują się na takim poziomie do teraz.
W ubiegłym miesiącu TGE odnotowała wzrost obrotu certyfikatów – z 887,79 GWh w czerwcu do 951,7 GWh, natomiast lipcowe obroty były niższe od obrotów odnotowanych w kwietniu i maju, kiedy wyniosły odpowiednio 1,241 TWh i 1,205 TWh.
W ubiegłym miesiącu średnia cena zielonych certyfikatów wyniosła 130,8 zł/MWh i była wyższa o niewiele ponad złotówkę od średniej ceny odnotowanej na Towarowej Giełdzie Energii w czerwcu – mimo, że przy okazji finalizowania prac nad nowelizacją ustawy o OZE w Sejmie pojawiła się informacja o poprawce, która miałaby skutkować ograniczeniem cen certyfikatów poprzez nowy sposób wyznaczania tzw. opłaty zastępczej. Ostatecznie jednak poprawka nie znalazła się w przegłosowanej nowelizacji.
Uchwalona pod koniec lipca nowelizacja to finalnie dobra wiadomość dla producentów energii odnawialnej nadal korzystających z systemu zielonych certyfikatów. Znalazł się w niej bowiem zapis o zwiększeniu tzw. obowiązku OZE, czyli obowiązkowego udziału energii odnawialnej w miksie energetycznym m.in. sprzedawców energii do poziomu 19,5 proc. w roku 2020 w stosunku do 18,5 proc. w roku 2019 oraz 17,5 proc. w roku 2018 (w zakresie obowiązku zakupu certyfikatów biogazowych utrzymano poziom 0,5 proc.).
Co z nadpodażą?
W czerwcu URE wydał certyfikaty odpowiadające produkcji 1,514 TWh energii odnawialnej, umorzono certyfikaty na 1,456 TWh, a do umorzenia zablokowano na koniec czerwca prawa majątkowe na 1,112 TWh.
W efekcie na koniec pierwszej połowy br. nadpodaż zielonych certyfikatów utrzymywała się na rekordowo wysokim poziomie niemal 32,2 TWh i wyraźnie wzrosła od pierwszego miesiąca tego roku, gdy nadwyżka sięgała jeszcze 26,5 TWh.
Natomiast w lipcu, mimo nie najwyższych obrotów, udało się zniwelować nadpodaż pozostających na rynku certyfikatów.
W ubiegłym miesiącu wystawiono certyfikaty na 2,353 TWh, a umorzono na 2,598 TWh. W efekcie rynkowa nadpodaż spadła o 245,25 GWh do poziomu 31,954 TWh.
Skala nadwyżki pozostających na rynku certyfikatów jest jednak nadal ogromna.
Dla porównania – w pierwszej połowie 2019 r. na Towarowej Giełdzie Energii sprzedano certyfikaty odpowiadające produkcji w sumie 5,78 TWh energii odnawialnej, czyli ponad 5-krotnie niższej od występującej nadpodaży.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.