REKLAMA
 
REKLAMA

Jak elektrownie zanieczyszczają wodę? Raport Instratu

Jak elektrownie zanieczyszczają wodę? Raport Instratu
Fot. Pixabay - Yogendra Singh

Stworzenie przez rząd ogólnodostępnej bazy danych pomogłoby w pozyskaniu i analizowaniu danych dotyczących zanieczyszczeń wody przez elektrownie i kopalnie. Taki postulat formułują w swoim nowym raporcie eksperci Instratu.

Jak podaje Instrat, polski przemysł energetyczny zużywa osiem razy więcej wody niż wynosi objętość (660 211,8 tys. m3) Śniardw – największego pod względem powierzchni jeziora w Polsce. Zdecydowaną większość wykorzystują elektrownie węglowe do chłodzenia. Z całego zasobu wody 96 proc. nie używa się powtórnie.

Jak podano w raporcie, wśród substancji szczególnie zanieczyszczających wodę są chlor i siarczany. Zanieczyszczenie wód przez te substancje może odbywać się w różny sposób. Jednym z nich jest zrzut dużej ilości soli lub silnie ogrzanej wody do wód powierzchniowych. Ścieki tego rodzaju można zrzucać do rzek prawie bez ograniczeń.

REKLAMA

Jak wyjaśnia Bernard Swoczyna, autor raportu „Mętne wody”, ścieki z wysoką zawartością chloru i siarczanów mogą być zrzucane do rzek niemal bez ograniczeń, pod warunkiem że nie zostanie przekroczone końcowe stężenie w rzece. W przypadku dużych rzek, takich jak Wisła i Odra, teoretycznie więc pozwala to na łączne wypuszczanie do polskich rzek milionów ton chlorków i siarczanów rocznie.

Autorzy raportu zauważają, że inaczej niż w przypadku rolnictwa, które w dużej mierze korzysta z opadów atmosferycznych, to przemysł energetyczny jest tym sektorem polskiej gospodarki, który pobiera najwięcej wody ze środowiska. Za większość poboru wód przez przemysł odpowiada zaledwie kilka elektrowni węglowych z otwartymi obiegami chłodzenia. W większości przypadków organem, który wydaje pozwolenia na korzystanie z wód i je kontroluje, są Wody Polskie.

Problem polega na tym, że otrzymywane pozwolenia często znacznie różnią się od faktycznego zużycia wody, co stwarza niebezpieczeństwo dla środowiska naturalnego – ocenia Bernard Swoczyna.

Dane nie są kompletne

Pozyskane przez Instrat dane dotyczące poboru wody przez kopalnie i elektrownie nie obrazują całego zjawiska. W przypadku wybranych elektrowni z otwartymi obiegami chłodzenia dopuszczalny pobór wody może być mniejszy lub większy niż dozwolone emisje ścieków. W przypadku Elektrowni Dolna Odra różnica ta wynosi niemal 5 km3 rocznie. Dla Elektrowni Połaniec i Elektrowni Kozienice różnica wynosi odpowiednio 2 km3 i 11 km3 rocznie.

REKLAMA

Bernard Swoczyna wyjaśnia, że te dane ukazują oczywistą sprzeczność.

Elektrownie nie produkują ani nie odparowują kilku km3 wody rocznie. Pozwolenia wodne pozwalają na pobór i zrzut znacznie większych ilości wody, niż faktycznie jest to realizowane zgodnie z danymi GUS. Pozwolenia same w sobie są również sprzeczne, ponieważ ilość pobranej wody i wypuszczonych ścieków w przypadku elektrowni o otwartym obiegu chłodzenia powinny być niemal na tym samym poziomie.

Konieczna baza danych

Dane dotyczące wód w Polsce są rozdzielone między różne agencje rządowe i ich regionalne oddziały. Już z tego powodu nie jest łatwo je pozyskiwać. Dodatkowo odmienne sposoby ich prezentacji powodują, że trudno jest je analizować i zestawiać. Część danych można uzyskać w formie skanów papierowych wersji dokumentów, jednak taki proces jest czasochłonny. Również analiza danych wewnątrz agencji, które są odpowiedzialne za ochronę środowiska, jest nie dość skuteczna z powodu niekompletnych informacji, a także dużego obciążenia pracowników obowiązkami.

Dlatego Instrat rekomenduje stworzenie przez rząd ogólnodostępnej bazy danych dotyczącej zużycia wody, w której zbierze informacje o wykorzystaniu wody przez poszczególne branże. Kompleksowe dane powinny być łatwo dostępne i opublikowane w czytelnym formacie na platformie dane.gov.pl.

Jakość, przejrzystość i dostępność danych wodnych są kluczowe dla skutecznej ochrony środowiska. To informacje ważne nie tylko dla naukowców, agencji środowiskowych i organizacji międzynarodowych, ale także dla zaangażowanych obywateli. Dlatego powinny być one dostępne publicznie, nieodpłatnie oraz publikowane w formacie umożliwiającym zautomatyzowane pobieranie i przetwarzanie – podsumowuje Maria Włoskowicz, prawniczka Fundacji Frank Bold, która działa rzecz ochrony ludzi i środowiska.

redakcja@gramwzielone.pl

© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.

REKLAMA
Komentarze

To jest nic w porównaniu z ilością odpadów jakie wygenerują likwidowane elektrownie wiatrowe i fotowoltaiczne

@Jasiek, masz na myśli siebie?

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA