W. Brytania odkłada decyzję ws. budowy elektrowni jądrowej

W. Brytania odkłada decyzję ws. budowy elektrowni jądrowej
François Hollande i Theresa May. Fot. Number 10, flickr cc

Elektrownia jądrowa Hinkley Point C. Mimo, że w ubiegłym tygodniu francuski koncern EDF zgodził się na inwestycję w pierwszą od lat elektrownię jądrową w Wielkiej Brytanii na warunkach, które wcześniej zaproponował brytyjski rząd, teraz Londyn odsuwa ostateczną decyzję ws. zgody na współpracę z EDF i budowę elektrowni jądrowej Hinkley Point C.

Brytyjskie media komentują, że zatwierdzenie Hinkley Point C mogłoby być szczególnie istotne w obecnym czasie, kiedy Londynowi może zależeć na komunikatach, które uspokoją zagranicznych inwestorów po zamieszaniu wywołanym Brexitem.

Hinkley Point C to sprawa bezpieczeństwa energetycznego Wielkiej Brytanii, chociaż – na co wskazywali nawet politycy rządzących Konserwatystów – budowa elektrowni jądrowej, w dodatku we współpracy z Chińczykami, takiego bezpieczeństwa może akurat nie dawać.

REKLAMA

Dla Brytyjczyków budowa elektrowni jądrowej Hinkley Point C to sposób na odsunięcie problemu ewentualnych niedoborów energii na skutek planowanego wyłączania w najbliższych latach przestarzałych elektrowni węglowych i jądrowych.

Londyn zapewnia, że generacja z Hinkley Point C zaspokoi 7 proc. brytyjskiego miksu energetycznego, w dodatku bez emisji CO2, co jest ważnym argumentem dla brytyjskiego rządu, którzy przyjął wewnętrzne regulacje w zakresie redukcji emisji CO2 (abstrahując od polityki klimatycznej UE, którą Wielka Brytania może nie być już związana).

Jednocześnie brytyjski rząd nie przygotował planu B na wypadek, jeśli budowa Hinkley Point C nie dojdzie do skutku. Dlatego gabinet Theresy May staje teraz pod jeszcze większą presją.

Hinkley Point C ma być najdroższą elektrownią jądrową w historii. Jej koszt szacuje się na 18 mld funtów, jednak wielce prawdopodobne jest, że wraz z kolejnymi opóźnieniami jej koszt wzrośnie.

REKLAMA

Przekonany do tej inwestycji nie był wcześniej francuski EDF, na którego barkach ma spocząć budowa i eksploatacja Hinkley Point C. Wątpliwości zgłaszały związki zawodowe EDF jak i poprzedni prezes francuskiego koncernu.

Aby przekonać Francuzów do tej inwestycji poprzedni brytyjski rząd Davida Camerona zapewnił im, że będą mogli sprzedawać energię po gwarantowanej cenie przez okres 35 lat, ponad dwukrotnie wyższej niż obecna cena prądu na Wyspach. Dla brytyjskich odbiorców energii będzie to oznaczać dodatkowe koszty, które istotnie podniosą w tym okresie ich rachunki za energię.

Mówi się o dodatkowych kwotach rzędu kilkuset funtów, które przypadną w skali roku na pojedynczego odbiorcę energii. Wysokość dopłat będzie zależeć od tego jak ukształtuje się cena, po której Francuzi będą sprzedawać energię na rynku.

Szukając funduszy na Hinkley Point C dodatkowo rząd Camerona pozyskał do tej inwestycji Chińczyków, których państwowa atomowa spółka China General Nuclear Power Corp obejmie 1/3 udziałów w tym projekcie. Bez chińskiego inwestora domknięcie finansowania na Hinkley Point C mogłoby okazać się niemożliwe.

Brytyjskie media podają, że na ryzyko związane z udziałem Pekinu w tym projekcie zwracał wcześniej uwagę Nick Timothy, obecny szef gabinetu rządu Theresy May, który ocenił, że udział Chińczyków w tak ważnej inwestycji kwestionuje ją jako zwiększającą bezpieczeństwo energetyczne Wielkiej Brytanii.

Odsunięcie finalnej decyzji dot. Hinkley Point C może wynikać z wątpliwości rządu Theresy May co do sensu tej inwestycji, chęci renegocjacji jej zasad z EDF i Chińczykami, czy po prostu chęci wydłużenia czasu na zapoznanie się z tą sprawą głównych decydentów w nowym brytyjskim rządzie. Londyn powinien podjąć ostateczną decyzję dot. Hinkley Point C w ciągu kilku miesięcy. 

gramwzielone.pl