Ściśle tajna akcja resortu energii
Próbujemy rozgryźć czego dotyczył rozpatrywany wczoraj przez rząd niejawny wniosek ministra Tchórzewskiego. Tropy prowadzą do Agencji Rezerw Materiałowych i zapasów węgla.
Wniosek ministra energii oznaczony jako „niejawny” znalazł się kilka dni temu w programie obrad Rady Ministrów na 20.09. Centrum Informacyjne Rządu poinformowało nas, że nie udzieli żadnej informacji o tym, czy punkt został przyjęty, ani nawet czy był omawiany.
Coś takiego wydarzyło się po raz pierwszy w naszej dziennikarskiej karierze. Oczywiście rząd wiele razy debatował nad kwestiami utajnianymi, ale nie pamiętamy przypadku, w którym utajniono by nawet sam tytuł omawianego dokumentu.
Jaka sprawa jest jednocześnie tajna i wymaga decyzji samego rządu? Nie może chodzić o żadne kwestie związane z głośnymi ostatnio nalotami służb specjalnych na spółki skarbu państwa, bo to nie jest sprawa dla Rady Ministrów. Mogłoby chodzić o rozporządzenie dotyczące listy spółek, których sprzedaż wymaga zgody rządu. Minister energii wciąż nie uzasadnił szczegółowo, dlaczego domaga się wpisania na listę EDF, Engie i Fortum. Uzasadnienie to będzie tajne, ale to chyba fałszywy trop – sprawa może być załatwiona w korespondencji międzyresortowej, nie wymaga zupełnie rozstrzygania przez rząd.
A co wymaga zgody Rady Ministrów? Głównie sprawy związane z budżetem. Cofnijmy się do końcówki 2015 r. Najpierw premier Beata Szydło ogłosiła, że Agencja Rezerw Materiałowych pomoże górnictwu gromadząc strategiczne zapasy węgla. W grudniu Sejm w pilnym trybie uchwalił na wniosek rządu ustawę umożliwiającą przekazanie Agencji Rezerw Materiałowych przez resort finansów 380 mln zł z budżetu.
Agencja mogła za to kupić zapasy węgla. Nie miało to żadnego sensu z punktu widzenia państwa, bo węgla było wtedy w bród. Prawo wymaga od elektrowni zapasów surowca na 40 dni, a łagodna zima i niskie ceny węgla sprawiły, że energetyka dysponowała rezerwami dwukrotnie większymi. Ale rząd szukał sposobów dofinansowania górnictwa, zwłaszcza Kompanii Węglowej, tak aby uniknąć wszczęcia przez Komisję Europejską procedury w sprawie zakazanej pomocy publicznej.
Kwestie dotyczące rezerw surowców leżą w gestii państw, a w dodatku działanie ARM są tajne, tak by nie ujawniać poziomu rezerw strategicznych surowców. Wprawdzie ARM gromadzi głównie paliwa płynne, mięso i podstawowe lekarstwa, ale w końcu węgiel też jest surowcem.
Prezes ARM Janusz Turek w krótkich, żołnierskich słowach wyjaśnił sejmowej komisji finansów w grudniu, że Agencja nie miała zapasów węgla (dodajmy, że nigdy nie było takiej potrzeby, bo ich utrzymywanie to obowiązek elektrowni). – Ale jeśli będzie taka decyzja ministra, to rolą Agencji jest jej wykonanie – zameldował posłom.
I decyzja przyszła. W marcu Izabela Kacprzyk w tekście w „Rzeczpospolitej” ujawniła, że pieniądze zostały przekazane spółkom węglowym na podstawie umowy podpisanej z nimi przez ARM 31 grudnia 2015 r.
WysokieNapiecie.pl znalazło potwierdzenie tej informacji w sprawozdaniu zarządu Polskiej Grupy Górniczej (następcy Kompanii) za 2015 r. Ze sprawozdania wynika, że Agencja kupiła 31.12 od Kompanii węgiel za 78,5 mln zł i trzymała go na zwałach KW w depozycie. Pod koniec lipca 2016 r., w środku wakacji, przy kompletnym braku zainteresowania opinii publicznej, resort energii nadzorujący ARM wystąpił do sejmowej komisji finansów o zgodę na zmianę planu finansowego Agencji (oczywiście tajnego).
Wiceminister energii Wojciech Kowalczyk tłumaczył posłom, że „ze względu na zmianę zagrożeń bezpieczeństwa państwa planowana jest w bieżącym roku zmiana struktury rezerw strategicznych. Jest możliwość tworzenia rezerw poza rządowym programem rezerw strategicznych w sytuacji, gdy wystąpił deficyt rezerw lub pojawiły się nowe zagrożenia”.
Kowalczyk dodał, że Agencja sprzeda towary za 342 mln zł. Najprawdopodobniej przygniatająca większość z tego to właśnie węgiel, który był w depozycie. Zapewne kupiły go spółki energetyczne.
W ten sposób rząd stworzył finansowe perpetuum mobile do doraźnego wspomagania PGG i innych spółek górniczych. Agencja sprzeda węgiel, a za uzyskanie pieniądze kupi nowy depozyt węgla, zasilając górnictwo w bardzo im potrzebną gotówkę.
Jest jeden szkopuł. Jaki? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl
Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl