G. Górski z Engie o wyzwaniach dla energetyki
Polak odpowiadający w jednym z największych globalnych koncernów za elektrownie o mocy dwukrotnie wyższej, niż cały system energetyczny Polski, mówi o przyszłości energetyki węglowej, atomowej i odnawialnej oraz rozwoju aut elektrycznych i magazynowaniu energii. W wywiadzie udzielonym portalowi WysokieNapiecie.pl wspomina także o tym, jak mówi się dziś o inwestycjach w Polsce.
WysokieNapięcie.pl: Co to jest „generacja scentralizowana”?
Grzegorz Górski: – Mój zespół odpowiedzialny jest za wszystkie, z wyjątkiem jądrowych, instalacje wytwarzające energię elektryczną i przyłączone do sieci energetycznej, a nie do obiektów naszych klientów. Posługując się przykładami, mamy w naszym portfelu elektrownię biogazową o mocy 1 MW, a nie mamy elektrociepłowni przemysłowej o mocy 400 MW usytuowanej w rafinerii, ta druga jest częścią lini biznesowej B2B.
Łącznie mój zespół odpowiada za ok. 100 GW elektrowni gazowych, wodnych, wiatrowych, solarnych (PV i CSP), biomasowych, biogazowych oraz geotermalnych całym świecie. No i ciągle jeszcze kilka węglowych, chociaż wraz ze sprzedażą bądź zamknięciem kolejnych elektrowni w tej technologii jej udział w naszym portfelu stałe spada i wynosi obecnie 6 proc. Odpowiadamy za właściwą eksploatację elektrowni istniejących oraz rozwój i budowę nowych.
Dość powszechne są narzekania w europejskiej energetyce, że inwestycje w wytwarzanie – zarówno konwencjonalne, jak i OZE – się nie opłacają. A przecież jakieś projekty muszą powstawać.
– W Engie zupełnie, nie tylko w Europie, zrezygnowaliśmy z modelu „merchant plant”, czyli elektrowni dającej sobie radę samodzielnie na rynku energii, ponieważ rynek ten został zaprojektowany dla elektrowni konkurujących kosztem zmiennym. De facto przestał funkcjonować we właściwy sposób, gdy coraz większą część miksu energetycznego stanowią odnawialne źródła energii o znikomym koszcie zmiennym.
Skupiamy się na projektach OZE startujących w aukcjach, z ustaloną w wyniku tej aukcji ceną energii, która coraz częściej jest poniżej aktualnych cen rynkowych, jak np. ostatnio w Chile czy Meksyku. Innym modelem szybko rozwijającym się, zwłaszcza w USA, ale również w Europie, jest długoterminowe kontraktowanie energii z nowych instalacji OZE z klientami biznesowymi. Coraz więcej firm decyduje się na przejście na zieloną energię. Trend ten zapoczątkowały amerykańskie firmy technologiczne, ale staje się on coraz popularniejszy.
Gwałtownie spadają koszty energii wszystkich technologii odnawialnych. W Europie największe wrażenie robi spadek kosztu energii z morskich farm wiatrowych, rozwojowi których poświęcam obecnie większość mojego czasu.
Na świecie zaś w kolejnych aukcjach ustanawiane są kolejne rekordy dla technologii lądowych, wynoszące obecnie 17-20 dol/MWh dla dużych farm fotowoltaicznych i 20-30 dol/MWh dla dużych farm wiatrowych, oczywiście w słonecznych i wietrznych regionach świata.
Czy niedawne aukcje w Niemczech, gdzie wygrały projekty morskich farm w ogóle bez wsparcia, to już przełom w tej technologii? Opinie są mocno podzielone.
– Tamte aukcje były specyficzne. W Niemczech reguły gry zmieniają się, to państwo będzie odpowiedzialne za wstępny rozwój projektu, badanie dna, pomiary wiatru oraz przyłączenie do sieci. Aukcja była jeszcze wg starych warunków, projekty rozwijane od wielu lat musiały albo wygrać albo należałoby odpisać ich koszty. Dong (w międzyczasie zmienił nazwę na Ørsted – red.) oraz EnBW zaproponowali wybudowanie farm bez jakiejkolwiek dopłaty do ceny rynkowej, ale nie zaryzykowali wiele, bo kary umowne za wyjście z projektu są niskie.
Osobiście jestem zwolennikiem ustalania stałej ceny, tak jak wspomniałem wcześniej. Konkurencja powinna być na etapie aukcji, a nie w trakcie eksploatacji. Ta konkurencja jest zresztą ogromna, bo inwestorzy oferują w aukcjach wolumeny kilkudziesięciokrotnie przekraczające zapotrzebowanie aukcji.
Dla inwestora lepiej jest mieć stałą cenę nawet poniżej rynku niż ryzyko rynkowe. Również dla konsumenta jest to lepsze rozwiązanie, bo zmniejszenie ryzyka zmniejsza koszty finansowania, czyli ostatecznie koszt energii też jest niższy. Obniżka kosztów morskiej energetyki wiatrowej jest imponująca.
Wygraliśmy niedawno aukcję w Wielkiej Brytanii gdzie gwarantowana przez 15 lat cena energii (obejmująca również koszt przyłączenia do sieci na morzu i rozbudowę sieci na lądzie) wynosi 57,5 GBP/MWh, czyli niewiele przekracza połowę ceny, która Brytyjczycy zagwarantowali dla elektrowni jądrowej Hinkley Point (tam wynosi 92,5 funta za MWh).
A w fotowoltaice?
– Startujemy w wielu aukcjach na świecie, zwłaszcza w Ameryce Płd. Tam również wciąż dokonuje się postęp technologiczny. Duże możliwości kryją się też w postępie technologicznym, np w dwustronnych panelach fotowoltaicznych, które „od tyłu” wychwytują światło z refleksu, odbite od ziemi. Jeszcze niedawno wydawało się to mrzonką, teraz w Meksyku wygraliśmy aukcję (z ceną poniżej 20 dol./MWh…). Technologia ta pozwoli na zwiększenie produkcji o kilkanaście procent.
W Chile ostatnio odbyły się aukcje neutralne technologicznie, w których w ogóle nie wygrały elektrownie konwencjonalne, nawet hybrydowe, czyli OZE plus paliwa kopalne. Wszystko przypadło OZE, w różnych konfiguracjach – fotowoltaika albo wiatr plus geotermia, energetyka wodna, biomasa lub magazyny energii. Aukcje nie miały żadnych preferencji dla OZE.
Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl