Czy wpływy z emisji CO2 rozpłyną się w budżecie?

Niskoemisyjna modernizacja energetyki będzie kosztować w kolejnych latach nawet 200 mld euro. Najwyższy czas przyjrzeć się potencjalnym źródłom finansowania transformacji, policzyć i upomnieć się o te środki by nie rozpłynęły się w budżecie. Polski nie stać na rozłożenie rąk i powiedzenie, że transformacja jest dla nas za droga
Energetyka to krwiobieg gospodarki, gwarancja jej rozwoju. To też poligon walki o czyste powietrze, do którego prawo ma każdy z nas. Wydawać by się mogło, że sprzedaż uprawnień do emisji CO2 i cały system handlu uprawnieniami to element egzekwowania prawa do czystego powietrza.
W rzeczywistości jednak środki te zamiast wspierać inwestycje w zmianę miksu, sieci czy efektywność energetyczną trafiają do budżetu państwa. Chętnych do skorzystania z tych pieniędzy nie brakuje, a bieżące potrzeby biorą górę nad dużymi, długoterminowymi inwestycjami.
W efekcie rosnące koszty emisji CO2 podwyższają koszty funkcjonowania całego systemu opartego na węglu, a Polacy ponoszą coraz wyższe koszty zdrowotne i społeczne. Wszystko po cichu, w cieniu, w kuluarach i małym drukiem. Gdzie są środki na transformację i o jakich pieniądzach mówimy?
Jest emisja, są pieniądze
Rząd otrzymuje uprawnienia do emisji CO2, sprzedaje je wprowadzając na rynek; przedsiębiorstwa, które emitują CO2 muszą je kupić. Z systemu handlu uprawnieniami do emisji w okresie od 2021 do 2030 r. popłynie kilkoma strumieniami dużo pieniędzy. Zakładając cenę CO2 na poziomie 30 EUR/tonę (i kurs 4,4 zł/EUR) Polska będzie miała do dyspozycji:
- Środki z wprowadzania do obrotu uprawnień CO2 – 984 mln uprawnień, czyli ok. 130 mld zł
- Fundusz Modernizacyjny – 135 mln uprawnień, czyli co najmniej 17 mld zł
- Nowy fundusz celowy utworzony po rezygnacji z przydziału bezpłatnych – 275 mln uprawnień, czyli co najmniej 36 mld zł.
Łącznie w polskim budżecie do 2030 r. znajdzie się ponad 41 mld EUR, czyli ponad 180 mld zł. Do tego dochodzi jeszcze Fundusz Innowacji – również finansowany z ETS, stworzony dla najbardziej innowacyjnych projektów we wszystkich państwach członkowskich.
Do tej pory pieniądze z systemu ETS trafiały do budżetu państwa lub (w przypadku derogacji) na konto spółek energetycznych. Było ich znacznie mniej, bo ceny uprawnień CO2 były niskie (przez lata kształtowały się na poziomie 5 EUR za tonę). Nie było więc o co walczyć.
Teraz, gdy ceny uprawnień wzrosły o 400 proc. i końca podwyżek nie widać, priorytetem powinna być redystrybucja środków na dekarbonizację polskiej gospodarki.
Fundusz celowy, ale jaki? Co zrobić ze 130 mld zł? Czy energetyka może być nowoczesna? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl
Joanna Maćkowiak-Pandera, WysokieNapiecie.pl