Bezpieczne absurdy – czyli jak rząd chce zadusić rozwój magazynów energii w Polsce

Bezpieczne absurdy – czyli jak rząd chce zadusić rozwój magazynów energii w Polsce
Tomasz PIjarczyk, Bison Energy

Gdyby energia z absurdów legislacyjnych mogła być magazynowana, Polska byłaby zielonym liderem Europy. Niestety – zamiast ładować magazyny energii, rządowy projekt rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii z 9 czerwca 2025 r. właśnie je rozładowuje. A dokładniej – niemal uziemia cały rynek, który miał być filarem transformacji energetycznej.

Zamiast ram prawnych ułatwiających rozwój technologii – co byłoby zgodne z nazwą ministerstwa – otrzymaliśmy skrypt przeciwko niej. Projektowane przepisy §310–312 rozporządzenia w sprawie warunków technicznych budynków to podręcznikowy przykład, jak zabija się innowację przez „nadgorliwość techniczną”.

W obliczu transformacji energetycznej, którą Unia Europejska uznaje za jeden z kluczowych sektorów w nowoczesnej gospodarce, rozwój technologii magazynowania energii elektrycznej nie jest już wyborem – jest koniecznością.

REKLAMA

Magazyny energii – istotny element infrastruktury przyszłości

Magazyny energii są dziś nieodzownym składnikiem systemów elektroenergetycznych opartych na źródłach odnawialnych. Pozwalają na stabilizację pracy sieci, bilansowanie popytu i podaży, zwiększenie autokonsumpcji energii z instalacji prosumenckich oraz redukcję kosztów przesyłu i dystrybucji.

Z jednej strony rząd promuje ich zakup oraz instalowanie w programach wsparcia, takich jak Mój Prąd 6.0, a z drugiej strony pojawiają się w projekcie rozporządzenia propozycje, które zakładają bardzo restrykcyjne warunki techniczne dotyczące ich montażu i lokalizacji, w tym:

  • zakaz instalowania ich w pomieszczeniach przeznaczonych na pobyt ludzi,
  • konieczność wydzielenia odrębnych, specjalnie zabezpieczonych pomieszczeń,
  • obowiązek zastosowania zaawansowanych systemów detekcji i gaszenia,
  • brak rozróżnienia pomiędzy technologiami o różnym poziomie ryzyka (np. LFP vs NMC).

W praktyce może to oznaczać wykluczenie możliwości montażu magazynów w znacznej części istniejących budynków wielorodzinnych, mieszkań, a także gwałtowny wzrost kosztów inwestycyjnych – nawet o 30–60%, jak wskazują organizacje branżowe.

Warto dodać, że obecne przepisy nie rozróżniają sytuacji montażu wewnątrz i na zewnątrz budynku (np. w formie kompaktowych rozwiązań wolnostojących), jak również nie uwzględniają istniejących systemów zabezpieczeń stosowanych przez renomowanych producentów, które już dziś spełniają rygorystyczne normy międzynarodowe. Takie ujęcie sytuacji prowadzi do uogólnień, które nie tylko mijają się z celem, ale są również sprzeczne z zasadą proporcjonalności prawa technicznego – o czym wyraźnie mówi §310 ust. 3 i 4 w zestawieniu ze stanowiskiem SBFiME (pkt 1 i 4).

Niespójność z dyrektywami i polityką UE

W świetle aktualnych regulacji unijnych, szczególnie Dyrektywy 2018/2001/UE (RED II) oraz RED III z 2023 r., państwa członkowskie zobowiązane są do wspierania rozwoju energii odnawialnej oraz rozproszonych systemów zarządzania energią. Dyrektywy te podkreślają potrzebę integracji technologii magazynowania w gospodarstwach domowych, wspólnotach energetycznych i przedsiębiorstwach, a także eliminowania barier administracyjnych.

Projektowane przepisy krajowe w ich obecnym kształcie tworzą odwrotny efekt – ograniczają dostępność i opłacalność tych rozwiązań, szczególnie dla gospodarstw domowych i małych firm. Co więcej, literalne brzmienie §310–312 w praktyce wyklucza instalacje magazynów energii w przestrzeniach zamieszkania zbiorowego, co stoi w jawnej sprzeczności z intencjami RED III dotyczącymi tzw. prosumenta zbiorowego.

REKLAMA

Głos branży: racjonalność i bezpieczeństwo – nie zakazy

Zarówno Stowarzyszenie Branży Fotowoltaicznej i Magazynowania Energii (SBFiME), jak i wspólna reprezentacja Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Polskiego Stowarzyszenia Magazynowania Energii, Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki i innych organizacji jednoznacznie wskazują, że:

  • przepisy nie uwzględniają realnego poziomu ryzyka technologicznego i nie różnicują technologii (np. bezpiecznych ogniw LFP od bardziej wrażliwych chemii NMC),
  • obowiązki są nieproporcjonalne do zagrożeń i wprowadzają barierę ekonomiczną,
  • projekt nie był poprzedzony pełnymi konsultacjami społecznymi z ekspertami technicznymi oraz CNBOP i PSP, którzy od miesięcy pracują nad wytycznymi ppoż. dla tego typu instalacji,
  • wymogi zawarte w §312 pkt 2 prowadzą do utraty powierzchni użytkowej i wzrostu kosztów adaptacji budynków, co w istocie penalizuje osoby inwestujące we własną niezależność energetyczną.

Warto również podkreślić, że energetyka prosumencka z magazynami energii w dużej mierze pełni dziś funkcję odciążającą dla systemu elektroenergetycznego. To realny transfer kosztów modernizacji sieci z operatorów infrastruktury i budżetu państwa na użytkowników indywidualnych – co czyni obecne przepisy tym bardziej kontrowersyjnymi.

Regulacja bez proporcji

Ministerstwo argumentuje, że zmiany wynikają z obowiązku dostosowania prawa do dyrektywy 2024/1275 w sprawie charakterystyki energetycznej budynków. Tyle że dyrektywa ta promuje budynki zeroemisyjne, efektywne energetycznie i zintegrowane z magazynami energii.

A proponowane rozwiązania to budowanie barykady. I to nie tylko technicznej – także mentalnej. W przepisach nie ma zachęt, nie ma różnicowania technologii, nie ma śladu po analizie ryzyka.

Projekt rozporządzenia, choć niewątpliwie motywowany troską o bezpieczeństwo, w obecnym brzmieniu nie spełnia kryteriów proporcjonalności, efektywności i zgodności z unijnym dorobkiem prawnym. Stwarza poważne ryzyko zahamowania jednej z najbardziej perspektywicznych gałęzi rynku energetycznego – rynku, który ma kluczowe znaczenie dla modernizacji krajowej infrastruktury, bezpieczeństwa energetycznego oraz spełnienia zobowiązań klimatycznych.

Polska nie stanie się liderem transformacji energetycznej, jeśli będzie karać za innowacje. Nowe przepisy, zamiast budować bezpieczeństwo – budują mur. Mur, który zatrzyma rozwój, inwestycje i zniechęci ludzi do instalacji, które mogłyby odciążyć sieć i portfele.

Jeśli chcemy nowoczesnej Polski, musimy ufać inżynierom, a nie biurokracji. Magazyny energii to nie zagrożenie – to szansa. Nie marnujmy jej.


Mgr inż. Tomasz Pijarczyk, członek zarządu Bison Energy Sp. z o.o.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.