Historia jak Laurin & Klement

Historia jak Laurin & Klement
foto: PG Elektrus

Wytrawni miłośnicy motoryzacji lub ci, którzy po prostu odwiedzili w drodze do czeskiej Pragi Muzeum Motoryzacji w Mladá Boleslav, bez trudu odgadną, że tytuł zapowiada równie nostalgiczną historyjkę jak ta o mechaniku i księgowym, którzy z małej manufaktury produkującej rowery stworzyli potęgę znaną dzisiaj pod marką SKODA.{więcej}

Ale nie o tej części koncernu VAG chcemy wspomnieć. Rzecz o wiele ciekawsza: historia lubi się powtarzać! Zazwyczaj, pisząc o nowościach na rynku motoryzacyjnym, podaje się suche fakty, osiągi, zalety. Ale ta sytuacja jest tak nostalgiczna, że warto ją przedstawić w sposób zdecydowanie bardziej sensualny.

Oto kilka lat temu w niemieckim Regensburgu kilku pasjonatów postanowiło produkować rowery. Jednak zwykły rower to było mało na tle chińskiego zalewu jednośladów w niezwykle atrakcyjnych cenach. Stworzono więc markę PG, która miałaby zaoferować najlepsze, a zarazem wyrafinowane w formie rowery custom, cruiser i chopper w cenach niekoniecznie atrakcyjnych. O dziwo, zainteresowanie jednymi z najdroższych produktów tego typu było tak duże, że PG w szybkim tempie zaczęło oferować o wiele więcej i jeszcze drożej.

REKLAMA

Rdzeniem oferty firmy stały się ekskluzywne „e-bajki” z napędem elektrycznym. Wśród wielu modeli najbardziej widowiskowym był karbonowy Blacktrail, ekstremalnie szybki lekki i kosztowny. Rower ten szczególnie uwielbiły sobie hollywoodzkie gwiazdy, zwłaszcza dzięki temu, że seria produkcyjna była limitowana do 667 sztuk w miażdżąco ekskluzywnej w cenie!

W końcu po kilku latach istnienia marki na rynku, w 2012 roku przyszedł czas na samochód. I tu pojawiła się filozofia będąca całkowitym przeciwieństwem tego, czego rynek oczekuje od ultranowoczesnego samochodu elektrycznego (EV).

REKLAMA

Większość z nas, gdy usłyszy hasło „samochód elektryczny”,  pomyśli o wyglądającym tanio i lekko dwumiejscowym toczydełku o przeciętnych osiągach i walorach użytkowych kładących nacisk przede wszystkim na oszczędność energii.

PG Elektrus to filozofia jakże odmienna! Dotychczas jedynie Tesla Roadster prezentował zbliżone podejście do zagadnienia. Tu liczy się – podobnie jak w elektrycznych jednośladach PG – styl, ponadprzeciętne osiągi i ekskluzywność plasująca produkt w najwyższych kategoriach cenowych i jakościowych. Podobnie też jak Tesla – PG bazuje na konstrukcji Lotusa Elise.

Efekt – elektryzujący. Już w niespełna miesiąc od premiery modelu w internecie można znaleźć relacje z walk tego auta ze sportowymi benzynowymi modelami znanych marek. PG Elektrus to design sygnowany nazwiskiem Michael Fröhlich, które jest kojarzone z pojęciem „rzeźby samochodowe”.

Auto rozwija prędkość 300 km/h, jednak od producenta wyjeżdża z „kagańcem elektronicznym” ograniczającym tę wartość do 250 km/h. Przyspieszenie od 0 – 100 km/h to poniżej 3 sekundy, a zasięg przy jeździe ekonomicznej wynosi 350 km. Pełne ładowanie z sieci 230 V trwa 8 godzin, a 380V już tylko 4 godz., ale znając skuteczność inżynierów niemieckich i zapowiadane już rozwiązania dla EV, zarówno zasięg jak i czasy ładowania mogą w najbliższym czasie zmienić się radykalnie.

Jakie są wady PG Elektrus? Mogą nimi być przedziwne gadżety jak na przykład imitacja dźwięków silnika spalinowego oraz cena przekraczająca 1,5 miliona zł. Jednak dla potencjalnych nabywców tego auta te właśnie wady są jednocześnie zaletami. Pozwalają bowiem pozostawić daleko w tyle potencjalnych konkurentów w zakresie ekscentryzmu i ekstrawagancji.


autor: Robert Jędrasik