IPO Tesli: 40 proc. w górę!

Debiut Tesli na giełdzie, zapowiadany za Oceanem jako referendum nad przyszłością elektrycznej motoryzacji, przerósł oczekiwania największych optymistów. {więcej}

Debiut Tesli odbył się w nocy z wtorku na środę czasu polskiego. Cenę akcji Tesli ustalono na 17 dol., tymczasem na zamknięciu notowania Nasdaq, cena akcji producenta elektrycznych aut poszybowała do 23,89 dol. Popyt na akcje Tesli był tak duży, że na dzień przed debiutem Tesla zwiększyła ich liczbę o 20 proc. – do 13,3 mln sztuk.

Z IPO na pewno zadowolony jest Elon Musk – CEO Tesli, który jeszcze niedawno twierdził, że został bez pieniędzy – dzięki debiutowi Tesli nie może narzekać na brak funduszy. Portal MarketWatch.com szacuje, że szef Tesli posiada ok. 28 proc. akcji swojej firmy.

REKLAMA

Dzięki imponującemu wzrostowi na poziomie 40 proc., Tesla zebrała podczas IPO 226,1 mln dol. Wynik ten jest tym bardziej imponujący, że debiut odbył się w czasie niezbyt korzystnej koniunktury na nowojorskiej giełdzie. Tego samego dnia indeks Nasdaq stracił 3,85 proc.

Jeszcze na kilka dni przed debiutem władze Tesli chciały uzyskać z IPO 170 mln dol., a kilka miesięcy wcześniej mówiono o kwocie 100 mln dol.

Ogromne zaufanie inwestorów do Tesli robi jeszcze większe wrażenie zważywszy na fakt, iż firma jak dotąd przynosi jedynie straty i nic nie zapowiada, aby w ciągu najbliższych dwóch lat miała być rentowna.

REKLAMA

W 2009 roku Tesla straciła 55,7 mln dol., rok wcześniej – aż 82,8 mln dol. MarketWatch.com szacuje, że od początku istnienia producent elektrycznych aut stracił 300 mln dol. i tylko raz zanotował zysk – w lipcu 2009 roku. Dochody firmy z Kalifornii w ciągu pięciu lat jej obecności na rynku wyniosły 147,6 mln dol.

Tesla wyprodukowała jak na razie tylko jeden model samochodu – Roadstera –  auto, na które pozwolić może sobie niewiele osób. Kosztuje bowiem ponad 100 tys. dol. Jak dotąd sprzedano ponad 1,1 tys. Roadsterów.

Szefowie Tesli zakładają, że firma zacznie przynosić zyski w 2012 roku, kiedy do sprzedaży trafi Model S. Samochód ma być o ponad połowę tańszy od swojego poprzednika. Kosztować ma bowiem 49,5 tys. dol. – po uwzględnieniu ulgi podatkowej w wysokości 7,5 tys. dol.

Firma z Kalifornii chce sprzedawać co roku ok. 20 tys. Modeli S. Już teraz zamówienia na niego złożyło 2,2 tys. osób.

W świetlaną przyszłość Tesli uwierzyła Toyota. Oba koncerny nawiązały współpracę, w wyniku której Japończycy odkupili zaraz po debiucie giełdowym Tesli udziały warte 50 mln dol.

Model S ma być zresztą produkowany w kalifornijskim Fremont – byłej fabryce Toyoty, którą Tesla odkupiła od japońskiego koncernu za 42 mln dol.


Red. Gramwzielone.pl