Inwestorzy na rynku fotowoltaiki muszą zarządzać nowym ryzykiem

Inwestorzy na rynku fotowoltaiki muszą zarządzać nowym ryzykiem
Filip Sypko, Menlo Electric

O obecnej sytuacji na polskim rynku fotowoltaicznym i wpływie, jaki na jego rozwój mają spadające ceny paneli fotowoltaicznych, opowiada w rozmowie z portalem Gramwzielone.pl Filip Sypko, General Manager Key Accounts w firmie Menlo Electric.

Piotr Pająk, Gramwzielone.pl: W ubiegłym roku branża fotowoltaiczna musiała zmierzyć się z kryzysami wynikającymi z problemów logistycznych z powodu pandemii. Jak te zmiany wpłynęły na rozwój sektora PV w Polsce i Europie i jakie wnioski można z nich wyciągnąć?

Filip Sypko: Ten czas to była bardzo cenna lekcja i jednocześnie zimny prysznic dla branży słonecznej w Europie, która nieustannie, bez większych przeszkód, rozwijała się bardzo dynamicznie aż do mniej więcej końca 2021 r. Wtedy jeszcze nie było dużych problemów z dostępem projektów słonecznych do sieci elektroenergetycznej, krajowe bariery legislacyjne były stopniowo eliminowane, a koszty inwestycyjne były cały czas w silnym trendzie spadkowym.

REKLAMA

Mimo zmian, które później nastąpiły, moc fotowoltaiki w Polsce ciągle rośnie – na koniec 2022 r. wyniosła ponad 12,4 GW, a z końcem pierwszego kwartału 2023 przekroczyła 13 GW. Jeśli chodzi o Europę, to trend jest podobny. Pod względem przyrostu mocy wyprzedzają nas jedynie Niemcy, gdzie w 2022 zainstalowano prawie 7,3 GW nowych mocy.

Ostatnie lata na rynku krzemu i paneli fotowoltaicznych doprowadziły do sytuacji, którą można porównać do włożenia kija w szprychy rozpędzonego rowerzysty. Jak czas pokazał, rowerzysta nie przewrócił się i nadal jedzie, ale już nieco wolniej i dużo uważniej, bo nie wie, co go spotka za chwilę. Inwestorzy przekonali się o wrażliwości swoich modeli biznesowych i obecnie dużo ostrożniej podchodzą do oceny opłacalności projektów.

Ten rok na europejskim rynku fotowoltaicznym jest bezprecedensowy. Cechuje go duży spadek cen paneli fotowoltaicznych oraz ogromna nadpodaż paneli w europejskich hurtowniach. Co ta sytuacja oznacza dla inwestorów na polskim rynku fotowoltaicznym?

Rynek fotowoltaiczny zachowuje się zgodnie z prawem popytu i podaży, w konsekwencji czego wraz z upływem tygodni obserwujemy kolejne dołki cenowe. Należy też pamiętać o tym, że te dziesiątki gigawatów, które są składowane w Europie, to moduły głównie do sektora instalacji domowych i komercyjnych. Dostawy modułów typowo farmowych, dwustronnych, zazwyczaj o większym rozmiarze są realizowane mniej więcej na bieżąco i tutaj nie należy liczyć na dostępność każdego typu modułu od ręki. Póki co jednak nie ma żadnych większych sygnałów świadczących o nadchodzącej silnej zmianie trendu.

Ostatni rok na polskim rynku fotowoltaicznym stał pod znakiem wyraźnego wzrostu CAPEX-u elektrowni fotowoltaicznych. Z jakimi kosztami muszą obecnie liczyć się inwestorzy budujący farmy PV i jakie są Pana rokowania co do kosztów w najbliższych latach?

Ostatnie miesiące, ku uciesze inwestorów, przyniosły spadek całościowego CAPEX-u farm fotowoltaicznych, głównie ze względu na wspomniane niskie ceny paneli. Myślę jednak, że ceny modułów spadły już na tyle, że nie możemy spodziewać się kolejnej tak drastycznej przeceny. Pozostałe składowe kosztów farmy fotowoltaicznej nie uległy w ostatnim czasie wielkim zmianom. Stacje transformatorowe, konstrukcje wsporcze i inne elementy nie staniały, a raczej nieznacznie podrożały. Wzrósł natomiast sam koszt robocizny, co jest odzwierciedleniem ogólnokrajowej sytuacji na rynku pracy. Trudno przewidywać, co będzie za jakiś czas, natomiast spodziewałbym się raczej powolnego wzrostu całościowego kosztu farm PV, który w pewnej mierze będzie kompensowany stroną przychodową, tzn. wysokimi cenami energii.

REKLAMA

Europejskie stowarzyszenie branży fotowoltaicznej SolarPower Europe chce wprowadzenia ochrony unijnych producentów paneli m.in. poprzez interwencyjny skup posiadanych przez nich zapasów czy wprowadzenia wymogu wykorzystania paneli „made in EU” w projektach fotowoltaicznych objętych systemami wsparcia. Czy ochrona europejskiego przemysłu PV, i tym samym zaburzanie rynku, to krok w dobrym kierunku?

Tutaj nie ma jednej prostej odpowiedzi. SolarPower Europe, które teraz nawołuje do ochrony europejskich producentów modułów, jeszcze kilka lat temu optowało za zniesieniem wszelkich barier w dostępie producentów z Azji do europejskiego rynku, aby komponenty PV były jak najtańsze, a co za tym idzie koszt elektrowni słonecznych był jak najniższy. To się udało i faktycznie LCOE, czyli średni koszt energii produkowanej z danego źródła dla elektrowni PV, znacznie spadło.

Należy również mieć na uwadze, że same moduły fotowoltaiczne to tylko część procesu. Równie ważne dla bezpieczeństwa łańcucha dostaw jest wytwarzanie półproduktów, czyli ogniw, płytek czy samego polikrzemu, którego europejska produkcja odpowiada za 5 proc. w skali globalnej. Stany Zjednoczone obrały bardzo stanowczy kurs na budowę własnego przemysłu solarnego, wprowadzając wysokie cła oraz subsydia. Jak pokazuje czas, nie jest to łatwa droga, ale przynosi pewne skutki, oczywiście kosztem wyższych cen.

Zmiany na rynku fotowoltaicznym pokazują, jak w kontekście długoterminowego planowania inwestycji potrzebne jest zabezpieczenie się przed wahaniami walutowymi czy zmianami cen paneli. Co mogą zrobić inwestorzy budujący farmy fotowoltaiczne w Polsce, aby zabezpieczyć się przed tymi wahaniami?

Tutaj nie ma cudownej metody na pełne zabezpieczenie się przed tego typu ryzykiem. Jeśli jednak samemu nie ma się bardzo dobrych relacji z producentami i dużego wolumenu zamówień, to współpraca z dużym dystrybutorem może być rozwiązaniem. Ostatnie lata pokazały, że nawet najwięksi odbiorcy sprzętu mogą zostać na lodzie w zderzeniu z dostawcą, niemniej właściwy partner może trochę zmiękczyć twarde lądowanie. Kontrakty z bezwarunkową gwarancją ceny na kilka miesięcy wprzód w zasadzie nie istnieją, ale możliwe są inne zapisy umowne, które zapewnią przejrzyste warunki. Jednym z nich jest utrzymanie ceny pod warunkiem określonych warunków rynkowych. Zapis taki można oprzeć o obiektywne, ogólnodostępne wskaźniki lub indeksy.

Menlo Electric utworzyło nową linię biznesową Key Accounts, która ma wspierać inwestorów budujących farmy fotowoltaiczne. Jakie usługi będzie oferować Menlo w tym obszarze?

Wiele razy zdarzyło nam się otrzymać zapytania bezpośrednio od dużych inwestorów. Część z nich przeszła do realizacji, jak na przykład projekt o mocy 17 MW dla Ignitis Group. Z doświadczenia wiemy, że duże projekty wymagają innego rodzaju obsługi niż nasi główni klienci, instalatorzy. W związku z tym zdecydowaliśmy się utworzyć linię biznesową dedykowaną właśnie podmiotom budującym duże projekty gruntowe i dachowe w obszarze instalacji komercyjnych i przemysłowych (C&I) oraz farmy wielkopowierzchniowe (utility-scale).

Jako dystrybutor działający globalnie, z bardzo silnymi relacjami z producentami, jesteśmy w stanie zaoferować dostęp do poszukiwanych na rynku komponentów, elastyczną i profesjonalną logistykę, wzięcie odpowiedzialności za formalności związane z importem, kompleksową pomoc w ramach reklamacji czy usterek, preferencyjne finansowanie czy wreszcie fachowe wsparcie techniczne przy doborze komponentów i ich dopasowaniu do charakterystyki poszczególnych projektów. To wszystko przy zachowaniu atrakcyjnej ceny. Ponadto codziennie śledzimy wszystkie trendy na rynku modułów i inwerterów, rozmawiamy z czołowymi producentami, więc jesteśmy w stanie fachowo wspierać klienta w całym procesie doboru komponentów, ich późniejszego zakupu oraz dostawy.

redakcja@gramwzielone.pl

© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.