Samorządowcy: ustawa odległościowa zrujnuje finanse gmin

Samorządowcy: ustawa odległościowa zrujnuje finanse gmin
Philip Male, flickr cc

Gabinet Beaty Szydło chce drastycznie ograniczyć możliwość inwestowania w odnawialne źródła energii. Wczoraj w Sejmie odbyły się konsultacje społeczne w sprawie rządowego projektu ustawy o farmach wiatrowych. Jak ostrzegali zarówno uczestnicy konsultacji, jak i eksperci zajmujący się energetyką, ustawa w proponowanym obecnie kształcie przynieść może straty w gospodarce, narazi Polskę na kary ze strony UE i wymusi import energii z Niemiec, a także znacząco wpłynie na wolność przedsiębiorstw oraz byt wielu rodzin utrzymujących się dzięki turbinom alarmuje Stowarzyszenie Gmin Przyjaznych Energetyce Odnawialnej. 

Zdaniem Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energetyce Odnawialnej, jeśli ustawa wejdzie w życie, finanse wielu polskich gmin mogą zostać zagrożone i nie będzie ich stać na sfinansowanie niezbędnych inwestycji.  Ustawa w proponowanym kształcie przewiduje ograniczenia w rozwoju farm wiatrowych w Polsce i budzi sprzeciwy zwolenników odnawialnych źródeł energii, w tym – przede wszystkim części polskich gmin, które już teraz korzystają z nowoczesnych wiatraków.

Skutki gospodarcze nowej ustawy są dużo poważniejsze niż uważa ustawodawca i znacząco mogą zahamują rozwój części samorządów. Jeżeli 15 proc. polskiej energetyki nie będzie bazować na odnawialnych źródłach energii w 2020 r. narażamy się na karę ze strony UE. Kara to tylko dodatkowy koszt, w porównaniu ze wszystkimi stratami dla gospodarki – zarówno w skali całej gospodarki, jak i wielu rodzin, dla których farmy wiatrowe to źródło utrzymania – skomentował projekt ustawy Leszek Kuliński, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej, wójt Kobylnicy.

REKLAMA

Już dziś osiągany z podatku gruntowego dochód jest dla wielu gmin bardzo często niezbędnym zastrzykiem finansowym, dzięki któremu realizowane są liczne inwestycje potrzebne miejscowym społecznościom do codziennej egzystencji. Samorządy mogą w ten sposób na przykład wyremontować drogi, chodniki, szkoły, przedszkola lub inne obiekty użyteczności publicznej.

Dla rekordzistów, czyli gmin, które najbardziej rozwinęły u siebie energetykę wiatrową, udział dochodów z podatku gruntowego od turbin wiatrowych dochodzi nawet do 20 procent rocznego budżetu. Stąd opinia, że planowane przez rząd zmiany prawa spowodują, że wiele gmin znajdzie się w znacznie gorszym położeniu.  

Obecne zasady lokowania elektrowni wiatrowych są przedstawiane jako modelowe – również za granicą, nie ma więc powodów by je zmieniać. Obecny projekt ustawy całkowicie zatrzyma rozwój energetyki ekologicznej, opartej m.in. na wiatrakach. Co więcej, ustalenia nowego prawa nie mają żadnego poparcia w faktach i rzetelnej wiedzy – dodaje Leszek Kuliński.

REKLAMA

Wiele gmin planuje w najbliższych latach rozwój energetyki wiatrowej na swoim terenie, licząc na systematyczne zwiększanie udziału energetyki odnawialnej w całkowitym miksie energetycznym w Polsce. Tak jest np. w Szybowicach na Opolszczyźnie, gdzie mieszkańcy już biją na alarm. – Jako sołtys wsi Szybowice, gdzie obecnie planowana jest budowa farmy wiatrowej, jestem bardzo zaniepokojony obecną sytuacją. Liczyliśmy, że wraz z powstaniem inwestycji pozyskamy środki na rozwój naszej wsi i przez to lepsze życie dla mieszkańców – zwraca uwagę Damian Szepelawy, sołtys wsi Szybowice w gminie Prudnik, który uczestniczył w konsultacjach społecznych w Sejmie wraz z ekspertami i przedstawicielami środowisk zajmujących się energetyką odnawialną.

A eksperci ostrzegają: wyrażone w tym projekcie przez rząd i niektórych parlamentarzystów stanowisko narazić więc może Polskę na kary ze strony Unii Europejskiej, która wymaga by do 2020 r. 15 proc. wytwarzanej w Polsce energii pochodziło z odnawialnych źródeł energii. Rocznie producenci energii wiatrowej odprowadzają do budżetu Państwa 620 mln zł, jednak nowa ustawa znacząco pogorszy warunki działalności obecnych turbin i zatrzyma rozwój nowych. Ponadto projekt ustawy zaproponowany przez PiS – według opinii Sądu Najwyższego – jest niezgodny z Konstytucją. Wcześniej przeciwko ustawie protestowało prawie 300 podmiotów, które rozwijają ekologiczną energię w Polsce. Mimo to posłowie zignorowali zdanie sędziów i – z nadzwyczajną szybkością – kontynuują pracę nad prawem, które znacznie utrudni rozwój energii z źródeł odnawialnych.

Według sędziów SN zapisy ustawy regulujące lokalizację farm wiatrowych, i to przez jeden czynnik, nie pasują do realiów życia gospodarczego. Ustawa powinna zawierać możliwość elastycznej regulacji, uwzględniającej specyfikę danej lokalizacji. Również kara dwóch lat więzienia za brak kontroli farm wiatrowych jest – zdaniem SN – zbyt duża w stosunku do szkodliwości społecznej czynu. Sąd zwrócił też uwagę, że zamknięte przez brak kontroli elektrownie będą stały odłogiem nie ze względu na ich stan techniczny, ale na niedopatrzenia administracyjne.

Projekt ustawy zakłada, że nowe farmy wiatrowe mogą być usytuowane najbliżej w odległości dziesięciokrotności wysokości masztu najbliższej turbiny. Ten zapis znacząco zwiększa odległość wiatraków od zabudowań i uniemożliwi w praktyce budowę turbin na niezagospodarowanych jeszcze terenach. Zapisy ustawy utrudnią działalność nie tylko osobom, czerpiącym korzyści z wiatraków, ale również uniemożliwią budownictwo mieszkalne przy już istniejących wiatrakach. Dodatkowo właściciele istniejących już siłowni wiatrowych będą musieli uzyskiwać nową zgodę na eksploatację co dwa lata i płacić ok. 1 proc. wartości całej inwestycji na obowiązkowe przeglądy techniczne. Jest to nowy rodzaj daniny państwowej, która zniechęci przedsiębiorców z wyboru OZE oraz w przypadku nie spełnienia wymogów formalnych narazi ich na karę więzienia do dwóch lat pozbawienia wolności – osoby, które chcą modernizować energetykę będą traktowane jak przestępcy.

Zdaniem obecnych wczoraj w Sejmie grup, ustawa przyniesie straty wszystkim beneficjentom energetyki wiatrowej w kraju. Przeciwko ustawie protestują również rolnicy, na których polach ustawiono turbiny, będące głównym źródłem utrzymania całych rodzin. Ustawa to również cios dla pracodawców i inwestorów w sektorze energii odnawialnej, którzy dali już zatrudnienie tysiącom osób.

Wszystkie strony zwracają uwagę na negatywny wpływ propozycji nowego prawa na całą kondycję polskiej energetyki, która nie tylko powinna przystosować się do bardziej ekologicznych wymogów Unii Europejskiej, ale również sama dążyć do dywersyfikacji źródeł energii. Jeżeli do 2020 r. nie uda się rozwinąć polskiej energetyki wiatrowej, będziemy zmuszeni nie tylko do zapłacenia kar wobec UE, ale również ok. 2 proc. polskiej energii będziemy musieli importować z Niemiec, co będzie kosztowało Polskę 7,5 mld zł.

red. gramwzielone.pl