Ile kosztuje budowa linii bezpośredniej w Polsce?

Linia bezpośrednia w Polsce na razie nie cieszy się dużym zainteresowaniem deweloperów odnawialnych źródeł i odbiorców energii. Po dwóch latach od uproszczenia przepisów w tym obszarze w naszym kraju zgłoszono tylko cztery inwestycje w linie bezpośrednie. Jedną z kluczowych przyczyn mają być koszty takich projektów.
Model inwestycji w odnawialne źródła energii, które mają zasilać bezpośrednio odbiorców z pominięciem publicznej sieci elektroenergetycznej wprowadzony został do ustawy Prawo energetyczne w 2023 r. Zmiany w prawie przewidywały, że rozwiązanie to będzie dostępne także dla tych odbiorców, którzy korzystając z linii bezpośredniej, nadal będą przyłączeni do sieci dystrybucyjnej (wcześniej linia bezpośrednia była opcją tylko dla odbiorców energii trwale odłączonych od Krajowego Systemu Elektroenergetycznego, niezasilanych z publicznej sieci).
Mimo tej zmiany w przepisach inwestycje w linie bezpośrednie na razie pozostają niszą na krajowym rynku OZE – mimo rosnącego zapotrzebowania polskich firm na tańszą i czystą energię elektryczną. Do tej pory w wykazie linii bezpośrednich, prowadzonym przez Urząd Regulacji Energetyki (URE), wpisane zostały tylko cztery takie projekty.
O powody niewielkiego zainteresowania budową linii bezpośrednich w Polsce zapytaliśmy deweloperów działających na polskim rynku odnawialnych źródeł energii.
Według Michał Sobczyka, dyrektora European Energy ds. technologii, strategii i rozwoju projektów, zainteresowanie tą formą inwestycji w OZE w naszym kraju jest nawet widoczne, ale na razie głównie na poziomie analiz i studiów wykonalności. Jako główne wyjaśnienie tego stanu rzeczy wskazuje niepewność regulacyjną i brak jasnego modelu biznesowego.
Niepewność regulacyjna i wysokie koszty
Michał Sobczyk z European Energy potwierdza, że choć od dwóch lat ustawa Prawo energetyczne przewiduje ułatwioną ścieżkę zgłoszenia linii bezpośredniej, to w praktyce zainteresowanie taką formą inwestycji w OZE jest minimalne.
– Główną barierą jest niepewność regulacyjna i brak przejrzystego modelu biznesowego. Deweloperzy tacy jak European Energy obawiają się, że mimo formalnych uproszczeń procedury mogą się przeciągać – mówi Sobczyk.
Przedstawiciel European Energy podkreśla, że barierą dla rozwoju linii bezpośrednich jest także koszt takich inwestycji, który obecnie skazuje je na niepowodzenie.
– Dochodzą wysokie koszty budowy infrastruktury – linia wysokiego napięcia to często 2–3 mln zł/km. Nawet krótka linia o długości 10 km to wydatek rzędu 20-30 mln zł, do którego dochodzą koszty przyłączy i zabezpieczeń. W przypadku linii średniego napięcia koszt wynosi około 350-400 tys. zł /km w zależności od terenu – wylicza przedstawiciel European Energy.
Tylko projekty położone blisko siebie
Michał Sobczyk wskazuje, że sens ekonomiczny projektu linii bezpośredniej pojawia się tylko wtedy, gdy źródło OZE i odbiorca są położeni bardzo blisko siebie, najlepiej w zasięgu kilku kilometrów. W przeciwnym razie inwestycja w linię bezpośrednią staje się nieopłacalna.
– Kolejnym problemem jest tzw. opłata solidarnościowa, która wynosi około 40 zł/MWh i znacząco zmniejsza potencjalne oszczędności w porównaniu do klasycznych taryf sieciowych – uważa Michał Sobczyk.
Obserwację tę potwierdza Marcin Wróbel, dyrektor ds. rozwoju inwestycji w Qair Polska.
– Linie bezpośrednie w Polsce pozostają rozwiązaniem niszowym. Wynika to przede wszystkim z faktu, że źródła OZE i odbiorcy przemysłowi rzadko są zlokalizowani blisko siebie. Projekty OZE rozwijane są głównie w obszarach wiejskich, a energochłonne zakłady przemysłowe – w zurbanizowanych. To z kolei powoduje, że linia bezpośrednia musiałaby mieć wiele kilometrów, co wpływa na potencjalną opłacalność projektu. Dotyczy to w szczególności farm wiatrowych, których profil produkcji w połączeniu z fotowoltaiką i magazynem energii byłby interesujący dla przemysłu – wyjaśnia Marcin Wróbel.
Dobre praktyki na polskim rynku
Marta Głód, dyrektor ds. rozwoju projektów w OX2 Polska, ocenia, że model linii bezpośredniej może być korzystny w przypadku energochłonnego odbiorcy, który sam decyduje się zainwestować w źródło odnawialne w celu obniżenia kosztów produkcji i bezpośredniego wykorzystania energii na własne potrzeby.
Michał Sobczyk z European Energy wskazuje, że kluczowe dla rozwoju linii bezpośrednich będą koszty energii dla przemysłu. Jako udany przykład wykorzystania tego modelu Sobczyk wskazuje fabrykę Mondelez w Opolu, gdzie w 2023 r. powstała pierwsza taka inwestycja w Polsce. Linia bezpośrednia o długości 35 m i maks. napięciu 15,75 kV połączyła tam zakład z instalacją fotowoltaiczną o mocy prawie 1 MW.
– To pozwala fabryce obniżyć koszty energii o kilka–kilkanaście procent rocznie, bo unika się części opłat sieciowych i kupuje energię po kosztach wytworzenia. Jeśli ceny energii w Polsce dalej będą rosnąć, a w ostatnich latach duży przemysł płacił często powyżej 600 zł/MWh, wtedy takie projekty mogą stać się realnie opłacalne – uważa dyrektor w European Energy.
Więcej na temat barier, które napotykają inwestorzy planujący projekty związane z liniami bezpośrednimi, w artykule: Linia bezpośrednia to duże ryzyko długoterminowe dla inwestorów OZE.
Barbara Blaczkowska
barbara.blaczkowska@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Jak przemysł nie będzie dokładał do funkcjonowania sieci to konsument zapłaci. Tania energia to już była z węgla. Teraz czeka Nas tylko wzrost opłat.
@Arrczi: z tą „tanią” energią z węgla to było tak samo jak z sąsiadem co miał tanią kanalizację bo ścieki puszczał do rzeki. Teraz podłączyli go do kanalizacji i płacze bo mu się zrobiło „drogo”.