Chińczycy szukają sposobu na spaliny i korki

Ilość aut w Chinach rośnie w błyskawicznym tempie. Oznacza to, oprócz wygody dla ich użytkowników, także problemy w postaci coraz większego zanieczyszczenia i korków. W jaki sposób Chińczycy chcą sobie poradzić z ubocznymi efektami motoryzacyjnej rewolucji? {więcej}

W ostatnim czasie w mediach zrobiło się głośno o futurystycznym pojeździe, który byłby antidotum na błyskawiczny wzrost samochodów na drogach chińskich metropolii.

Pojazd przypominający pociąg mógłby przewozić do 1,2 tys. pasażerów, którzy mają podróżować wzdłuż miejskich autostrad, siedząc w przedziałach o szerokości dwóch pasów ruchu, ponad przejeżdżającymi samochodami. Pojazd ma być zasilany energią elektryczną generowaną przez panele słoneczne znajdujące się na jego dachu.

REKLAMA

Autorzy projektu przekonują, że dzięki wprowadzeniu ich rozwiązania na głównych drogach wielkich miast, ruch na nich zmniejszy się o 25-30 proc. Nowatorski pojazd zastąpi 40 tradycyjnych autobusów, zaoszczędzając w ten sposób 860 ton paliwa, a także 2640 ton CO2 rocznie.

Tak pojemny środek miejskiej komunikacji może okazać się dla jego producenta strzałem w dziesiątkę, a dla firm odpowiadających za transport w największych chińskich metropoliach – koniecznością – kilka z nich już wyraża duże zainteresowanie jego zastosowaniem.

Pomysł firmy Shenzhen Huashi Future Parking to nie bujanie w obłokach, a szukanie rozwiązania realnych problemów, które pukają do drzwi chińskich metropolii. Jeśli samochodów w Chinach będzie w kolejnych latach przybywać tak szybko jak obecnie, już w roku 2030 po drogach Państwa Środka będzie jeździć ich tyle, ile porusza się obecnie po drogach całego świata.

Co to może oznaczać? Przede wszystkim paraliż komunikacyjny wielkich miast, a także brak świeżego powietrza dla mieszkających w nich ludzi. Jak szacuje firma konsultingowa McKinsey, tylko w ciągu najbliższych 5 lat do wielkich miast przeprowadzi się 350 mln Chińczyków.

Niedawno Chiny prześcignęły USA w emisji dwutlenku węgla stając się tym samym największym trucicielem świata. Jeśli prognozy dotyczące rozwoju motoryzacji w Chinach sprawdzą się, aż trudno sobie wyobrazić jak zanieczyszczone będzie powietrze w Pekinie czy Szanghaju, w których smog już teraz jest bardzo namacalnym problemem.

REKLAMA

 

Pekin stawia na elektryczne samochody

O ile futurystyczny pojazd można traktować jako ciekawostkę, odpowiedzią na coraz większą liczbę aut, którą od niedawna promują chińskie władze jest rozwój elektrycznej motoryzacji. Przekonuje się o tym BYD – rodzima firma produkująca samochody elektryczne (EV – electric vehicles), w którą zainwestował m.in. Warren Buffet, a którą finansuje także Pekin.

Pod koniec roku w Chinach startuje program dopłat do kupna elektrycznych i hybrydowych samochodów. Program potrwa dwa lata i będą mogli z niego skorzystać mieszkańcy 5 wybranych metropolii (Szanghaj, Hangzhou, Changchun i Shenzhen). Jeśli okaże się sukcesem, zostanie rozszerzony także na inne miasta.

W ramach programu dopłat do EV i hybryd, kupujący samochód elektryczny otrzymają ulgę w wysokości 60 tys. juanów (ok. 8,8 tys. dolarów), a ulga dla przyszłych kierowców pojazdów hybrydowych wyniesie o 10 tys. juanów mniej.

Na rynek chiński już ostrzą sobie zęby koncerny motoryzacyjne, które są w forpoczcie elektrycznej rewolucji. Nissan zapowiedział wprowadzenie elektrycznego modelu LEAF do Chin już w przyszłym roku – zaraz po debiucie w USA, Japonii i Europie.

Jednak – przy odpowiednim wsparciu od chińskich władz, którego z pewnością nie zabraknie – największe korzyści z wprowadzonej w Chinach ulgi może mieć rodzimy producent samochodów – firma BYD, której elektryczne taksówki „e6” jeżdżą już po ulicach Shenzhen.


Red. Gramwzielone.pl