Biogazownię w Lęborku zasili substrat z fabryki frytek

Biogazownię w Lęborku zasili substrat z fabryki frytek
RWE press
{więcej}Niemal wszystkie odpady poprodukcyjne z fabryki frytek w Lęborku (woj. pomorskie), należącej do holenderskiego koncernu Farm Frites, będą przerabiane na biogaz. Pochodzące z niej obierki z ziemniaków i osady ściekowe już trafiają do biogazowni rolniczej w Darżynie. Niezależnie od tego lęborska fabryka wybudowała własną biogazownię, która ma ruszyć jeszcze w październiku tego roku i będzie przetwarzać na biogaz ścieki z zakładu.
 

Farm Frites to trzecia co do wielkości na świecie firma wytwarzająca produkty żywnościowe z ziemniaków. Ma łącznie sześć fabryk, z czego jedną w Polsce – w Lęborku. To duży zakład zatrudniający 200 osób. Oprócz frytek produkuje m.in. placki ziemniaczane w torebkach i chipsy. Dlaczego zdecydowała się przetwarzać swe odpady poprodukcyjne na biogaz? To dłuższa historia. Gdy Farm Frites wybudował w Lęborku swoją fabrykę (było to w 1994 r.), nie dysponowała ona własną oczyszczalnią ścieków. Płynne nieczystości z tego zakładu miały trafiać do miejskiej oczyszczalni, ale pod jednym warunkiem: że będą wstępnie przez Farm Frites oczyszczone. W ten sposób w lęborskim zakładzie tej firmy powstała tzw. podczyszczalnia ścieków, w której wytrącał się z nich osad. Potem jednak fabryka rozbudowała się i wytwarzała więcej ścieków niż wcześniej, co wiązało się też z wyższymi kosztami odbioru tychże ścieków, ale i utylizacji osadów ściekowych z zakładowej podczyszczalni. Osady trafiały na pobliskie wysypisko śmieci, za co trzeba było płacić. Później, żeby było taniej, firma zaczęła je wywozić do kompostowni. Sęk w tym, że kompostownia była oddalona od Lęborka o 200 km, a to oznaczało drogi transport.

By coś z tym zrobić, kierownictwo Farm Frites zdecydowało, że wybuduje w swym lęborskim zakładzie tzw. reaktor beztlenowy, czyli coś w rodzaju niewielkiej biogazowni, w której na biogaz przetwarzane będą ścieki. Biogaz w reaktorze wytwarza się w oparciu o ten sam proces: fermentacji beztlenowej materii organicznej. Różni się on od tradycyjnej instalacji biogazowej przede wszystkim swą wielkością: jest od niej dużo mniejszy i dzięki temu tańszy w budowie. – Nie zdecydowaliśmy się na zwykłą biogazownię głównie z dwóch powodów – mówi Wojciech Kiedrowicz z lęborskiego zakładu Farm Frites. – Po pierwsze nasza fabryka jest wprawdzie w obrębie strefy przemysłowej Lęborka, ale jednak w granicach tego miasta. Jego mieszkańcom taka inwestycja mogłaby się nie spodobać. Po drugie na naszym terenie na tradycyjną biogazownię po prostu nie mieliśmy miejsca.

REKLAMA

Po uruchomieniu reaktora beztlenowego przeróbka ścieków z fabryki Farm Frites będzie wyglądać następująco: najpierw trafią one właśnie do tegoż reaktora, a tam ich część bakterie przetworzą na biogaz. Reszta trafi do zakładowej podczyszczalni ścieków, a stamtąd do miejskiej oczyszczalni. Dzięki takiej technologii do podczyszczalni trafią ścieki, w których będzie mniej materii organicznej. W efekcie ilość osadów ściekowych z podczyszczalni spadnie o 1/3. Zmniejszą się więc koszty ich utylizacji. To nie jedyna korzyść. Z biogazu będzie produkowana energia elektryczna i cieplna, którą fabryka zużyje na własne potrzeby. Dzięki temu jej zakupy energii zmniejszą się o 10-15 proc.

REKLAMA

To jednak nie koniec przygody lęborskiego Farm Frites z biogazem. Od kilku miesięcy obierki z ziemniaków i osady ściekowe z podczyszczalni tej fabryki trafiają do uruchomionej w tym roku biogazowni rolniczej w Darżynie (oddalonej od Lęborka o około 30 km), oczywiście jako surowiec do produkcji biogazu. Dla Farm Frites to kolejna korzyść. Zamiast wozić swe osady ściekowe do odległej o 200 km kompostowni teraz transportuje je do dużo bliższej biogazowni. Daje to spore oszczędności, ale korzysta na tym także środowisko. Czy trzeba lepszej kombinacji?

Jacek Krzemiński, chronmyklimat.pl