Branża wiatrowa odpowiada na działania Energi Obrót
W dniu 11 września br., zarząd spółki Energa Obrót zdecydował o zaprzestaniu realizacji 22 umów na zakup tzw. zielonych certyfikatów, czyli praw majątkowych, jakie uzyskuje się za energię wytworzoną z odnawialnych źródeł. Powodem tej decyzji mają być niekorzystne dla Energi skutki realizacji tych umów oraz naruszenia prawa, jakie rzekomo miały miejsce podczas ich zawierania.
Poinformowano też o złożeniu wniosków o wszczęcie postępowań sądowych i arbitrażowych przeciwko operatorom farm wiatrowych i bankom, z którymi te umowy zawarto, w celu sądowego stwierdzenia ich nieważności od momentu zawarcia, zapowiadając także pozwy o zwrot nadmiarowych kwot, jakie rzekomo zapłacono za zakupione w ramach tych umów certyfikaty.
Wobec podjętych przez Grupę Energa bezprecedensowych, niezwykle agresywnych i wymierzonych bezpośrednio w nasze interesy i dobre imię opisanych wyżej działań oraz kampanii medialnej, którą z trudem można uznać za działanie w dobrej wierze, przedstawiciele większości przedsiębiorstw dotkniętych skutkami tych działań uznali za konieczne przedstawienie opinii publicznej następującego stanowiska:
- Przywoływane przez Energa Obrót przesłanki, mające uprawdopodobniać twierdzenie o bezwzględnej nieważności umów od początku ich istnienia, nie mają rzetelnych podstaw prawnych, a sposób prowadzenia tej sprawy narusza wszelkie obyczaje biznesowe.
- W uzasadnieniu tej decyzji – „doszliśmy do wniosku, że popełniliśmy błąd prawny”, więc żądamy, aby zapłacili za to kontrahenci, z którymi podpisaliśmy te umowy – brakuje logiki.
- Trudno jednocześnie uwierzyć, że Energa Obrót zawarła w latach 2007-2013 ponad 150 umów długoterminowych bez stosownej analizy prawnej i zbadania ich zgodności z przepisami, w szczególności prawa zamówień publicznych. Umocowani do składania oświadczeń woli przedstawiciele Spółki na piśmie zapewniali o dochowaniu wszelkich wymogów prawnych w tym zakresie.
- Należy też ujawnić opinii publicznej fakt, pomijany przez Grupę Energa, że oprócz ustalenia długoterminowych warunków sprzedaży certyfikatów, część z tych umów zobowiązywała zawierających je inwestorów do zbudowania określonego potencjału wytwórczego, z czego sygnatariusze niniejszego komunikatu dotknięci przez decyzje Energi Obrót, działając w dobrej wierze się wywiązali.
- Trzeba też podkreślić, że gdyby nie umowy długoterminowe, takie jak zawarte z Energa Obrót, większość z tych inwestycji nigdy by nie powstała. Długoterminowe kontrakty tego typu są powszechnie stosowane na świecie, a stała cena certyfikatów mająca zapewnić racjonalny zwrot z wyłożonego kapitału również nie może budzić zdziwienia.
- Mamy w związku z tym pełne prawo oczekiwać, że druga strona również będzie rzetelnie wywiązywać się ze zobowiązań umownych, a nie szukać pretekstów prawnych do zerwania umów, przy okazji zniesławiając swoich kontrahentów i nastawiając przeciw nim opinię publiczną.
- Zaprzestanie realizacji wiążących nas umów przed jakimikolwiek rozstrzygnięciami sądowymi i bez próby porozumienia się z kontrahentami wskazuje, że zarząd Energa Obrót przypisuje sobie uprawnienia i kompetencje właściwe sądom i działając z pozycji siły, całkowicie ignoruje nasze interesy.
- Działania takie, podjęte arbitralnie, odbierane są przez nas jako poważne naruszenie etyki biznesowej oraz bardzo mocno uderzają w delikatną tkankę zaufania biznesowego i pewności obrotu gospodarczego.
- Nie pozostaje to bez wpływu na wizerunek całej Grupy Energa. Długofalowe skutki będą z pewnością szkodliwe nie tylko dla Grupy Energa, ale także dla innych spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa, a w konsekwencji dla całej gospodarki i społeczeństwa.
- Daje to wszystkim obecnym i przyszłym klientom holdingu, także odbiorcom końcowym, wyraźny sygnał, do czego może posunąć się energetyczny oligopol walczący o zabezpieczenie swoich partykularnych, acz źle pojmowanych interesów, nie liczący się z tym, że może doprowadzić do upadłości swoich niepublicznych konkurentów, których majątek ktoś przejmie za bezcen.
- Należy przy tym podkreślić, że wbrew publicznym deklaracjom Prezesa holdingu, nie podjęto żadnej próby porozumienia się z nami w celu znalezienia wyjścia z potencjalnego impasu prawnego, jakim jest podejrzenie, iż umowy zostały zawarte z naruszeniem prawa.
- Zdumienie budzi odmienne traktowanie części umów, zawartych wg tego samego modelu. Energa Obrót nie jest konsekwentna w ocenie skutków rzekomego naruszenia prawa zamówień publicznych i stosując jednostronną, swobodną i wygodną dla siebie ocenę zamierza zmusić 130 mniejszych kontrahentów do zawarcia nowych, jak można domniemywać mniej korzystnych umów. To kolejny dowód na arogancję wobec partnerów biznesowych Spółki.
- Wbrew upowszechnianym publicznie supozycjom Energa-Obrót zawierała te umowy dobrowolnie, na korzystnych dla siebie warunkach – określone w nich ceny zielonych certyfikatów były znacząco niższe niż ich ówczesne notowania na Towarowej Giełdzie Energii. Gdy ta korzystna dla Energa-Obrót relacja utrzymywała się, nikt nie kwestionował ważności umów. Jednak gdy ceny na TGE zaczęły wyraźnie spadać poniżej cen umownych, Spółka zaczęła podejmować różnorodne próby ich wypowiedzenia.
- Część z tych prób zakończyła się już niekorzystnymi dla Energa-Obrót rozstrzygnięciami sądowymi. Rzuca to inne światło na zapewnienia płynące z holdingu Energa o woli przestrzegania prawa.
- Należy przypomnieć, że podpisywanie przez duże spółki energetyczne umów długoterminowych, stymulujących rozwój potencjału OZE (odnawialnych źródeł energii) w Polsce, wpisywało się w strategię energetyczną kraju określoną jeszcze przed akcesją do Unii Europejskiej i rozwiniętą po przyjęciu, także przez Polskę, unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego! Dzięki takim umowom w latach 2007-2016 zbudowano w Polsce nowe jednostki wytwórcze OZE o mocy kliku tysięcy MW, co dawało szansę na wykonanie zobowiązań międzynarodowych, a jednocześnie na pożądaną restrukturyzację miksu energetycznego.
- Strategia ta zakładała, że udział energii ze źródeł odnawialnych będzie systematycznie rósł do poziomu co najmniej 15% w 2020 r, a Państwo stworzy system kompensujący różnicę pomiędzy kosztami wytwarzania energii w tych źródłach, co miały zapewnić zielone certyfikaty. Warto przypomnieć, że za wprowadzeniem tego systemu głosowały w 2005 r praktycznie wszystkie ugrupowania polityczne, w tym wszyscy obecni na Sali sejmowej posłowie partii dziś znajdującej się u władzy, przy jednym głosie sprzeciwu i czterech wstrzymujących się z 408 głosujących.
- Jest oczywiste, że wartość tej kompensaty, zapewniająca minimalną rentowność inwestycji powinna kształtować się w pobliżu ówczesnego poziomu opłaty zastępczej, czyli około 240 zł/MWh, a nie 30-50 zł/MWh, jakie obecnie notowane są na Towarowej Giełdzie Energii.
- Przeczące temu twierdzenia najwyższych przedstawicieli holdingu Energa, jakoby istniały jakieś „rynkowe ceny certyfikatów”, świadczą o braku wiedzy o celach i działaniu tego systemu, a nawet mogą być odbierane jako próba manipulacji opinią publiczną. Popyt na certyfikaty, a tym samym ich cena, zależy bowiem tylko i wyłącznie od decyzji administracji rządowej.
- Drastyczny spadek cen certyfikatów nie jest winą inwestorów OZE – podstawowa za to odpowiedzialność spoczywa na odpowiedzialnych za sektor energetyki instytucjach Państwa, które zaniechały działań służących utrzymywaniu równowagi podażowo-popytowej w tym systemie.
- Złamano w ten sposób podstawową obligację wpisaną w artykule 1 ustawy Prawo Energetyczne – „Celem ustawy jest tworzenie warunków do […] oszczędnego i racjonalnego użytkowania paliw i energii, rozwoju konkurencji, przeciwdziałania negatywnym skutkom naturalnych monopoli, uwzględniania […] zobowiązań wynikających z umów międzynarodowych oraz równoważenia interesów przedsiębiorstw energetycznych i odbiorców paliw i energii.”
- To państwowe instytucje regulacyjne dopuściły do zniszczenia systemu zielonych certyfikatów:
– utrzymując obowiązek wykazania udziału OZE przez podmioty zobowiązane poprzez umorzenia certyfikatów na poziomie 10,4% w 3 kolejnych latach (2010-2012), mimo rosnącej szybko produkcji;
– tolerując, zamiast realizacji obowiązku umorzenia, uiszczanie w latach 2007-2012 opłaty zastępczej o wolumenie rzędu 8 TWh (20% ówczesnego obowiązku i prawie 1/3 dzisiejszej nadwyżki), mimo że na TGE można było nabyć wystarczającą ilość certyfikatów po znacznie niższych cenach;
– utrzymując przez ponad 10 lat uprawnienie do otrzymywania certyfikatów dla tzw. dużej hydroenergetyki, która nie zrealizowała nowych inwestycji, ale uzyskała w okresie 2005-2015 ok. 4,5-5 mld zł za sprzedaż 20 TWh certyfikatów, co stanowi blisko 75% obecnej nadwyżki świadectw pochodzenia (jednym z głównych tego beneficjentów była Grupa Energa, która dla samej tylko EW Włocławek otrzymała certyfikaty o wolumenie rzędu 8 TWh);
– tolerując znacznie wyższy i szybszy, niż zakładano w Krajowym Planie Działań, wzrost produkcji ze współspalania, za które przyznano certyfikaty o wolumenie 42 TWh, o wartości co najmniej 9 mld zł (przy niewspółmiernie niższych nakładach inwestycyjnych), o ponad 56% przekraczając założenie przyjętej dla tej branży (również w podziale tej puli Energa uczestniczyła);Fakty te są dobrze rozpoznane i żaden z liczących się ekspertów nie kwestionuje ich negatywnych skutków dla funkcjonowania systemu.
-
Jednak ani Grupa Energa, ani inne duże grupy energetyczne kontrolowane przez Skarb Państwa nie wsparły nigdy apeli niepublicznego sektora OZE, kierowanych do kolejnych rządów, o przywrócenie elementarnej równowagi systemu certyfikatów – wręcz przeciwnie wydaje się dziś oczywiste, że pogłębiająca się destrukcja systemu była im na rękę.
-
Wykorzystywały one system do generowania wysokich przychodów, tak długo jak było to możliwe – w momencie, gdy ta rabunkowa gospodarka doprowadziła do jego załamania się, postanowiły ten fakt wykorzystać przeciwko swoim kontrahentom, zyskując w ich mniemaniu dobry pretekst do podejmowania nieprzyjaznych działań wymierzonych w niepublicznych inwestorów.
-
Decyzja Holdingu Energa o zaprzestaniu wykonywania umów długoterminowych oznacza kolejne zaostrzenie tej nieetycznej i sprzecznej z długofalowym interesem Państwa walki i powoduje powstanie po stronie inwestorów wymiernych i niezawinionych przez nich strat. Będzie to stanowić podstawę do roszczeń odszkodowawczych przeciwko ich sprawcom. Pozwala to też przypuszczać, że inne niemające precedensu w historii gospodarczej nowoczesnej Europy działania legislacyjne wymierzone w inwestorów niepublicznych, którzy na wezwanie władz krajowych zbudowali liczący się potencjał wytwórczy (ponad 5000 MW nowych mocy) o wartości co najmniej 30 mld zł, były realizowane przez władze krajowe dla wyraźnie określonego beneficjenta – krajowego oligopolu energetycznego.
Wzywamy władze Holdingu Energa oraz zarząd Energi Obrót do wycofania się z tych szkodliwych dla całej gospodarki, naruszających dobre obyczaje i prawo działań i powrót do kontynuacji współpracy.
Wzywamy również Ministra Energii i Rząd RP do mediacji i działań mających na celu naprawienie szkód powstałych na skutek wieloletnich zaniedbań w realizacji celów wyznaczonych przez Krajowy Plan Działań oraz nieodpowiedzialnych decyzji podejmowanych przez Zarządy koncernów energetycznych.
Warszawa, 3 października 2017 r.