Niemcy reformują zieloną energetykę

Niemcy reformują zieloną energetykę
sigfus.sigmundsson flickr cc-by-2.0

{więcej}Berlin zmieni ustawę o odnawialnych źródłach energii. Celem jest zahamowanie wzrostu cen i wyznaczenie ścieżki rozwoju OZE.
 
Niezależnie od poglądów na zieloną energetykę  jednego możemy Niemcom pozazdrościć. Opracowanie założeń reformy OZE zajęło niemieckiemu rządowi niemal dokładnie 100 dni. Polscy urzędnicy pieścili się z projektem trzy lata….   

Niemcy  są liderem „zielonej rewolucji”, zwanej tu Energiewende. Dzięki przyjętej w 2000 r. ustawie o OZE, która dawała producentom gwarantowane ceny, farmy wiatrowe i elektrownie fotowoltaiczne rosły jak grzyby po deszczu. Ale razem z nimi rosły też koszty energii dla konsumentów. Przyczyniła się do tego także podjęta po awarii w Fukushimie w 2011 r. decyzja o wcześniejszym zamknięciu niemieckich elektrowni atomowych ( do 2020 r. ). Zastąpić je miały właśnie źródła odnawialne.
 
W 2013 r. koszty wsparcia OZE wyniosły 24 mld euro. Minister gospodarki Sigmar Gabriel (SPD) ostrzegał, że niemiecka gospodarka nie udźwignie ciągłego zwiększania dopłat.

Przeciętne niemieckie gospodarstwo domowe płaci ok. 50 euro miesięczne za energię, z czego ok. 14 euro to wsparcie dla OZE. Nie jest to wielka kwota dla przeciętnego Schmidta czy Bauera, zwłaszcza, że obywatele w większości popierają Energiewende.

REKLAMA

Utyskują jednak przedsiębiorcy. 1716 firm – huty, fabryki chemiczne, cementownie – jest z zwolniona z ciężarów Energiewende, dzięki czemu oszczędza 5 mld euro rocznie.  Ale reszta musi płacić. – To niesprawiedliwe i szkodliwe dla niemieckich firm, które muszą konkurować na globalnych rynkach – skarżył się niedawno Reinhard Ploss, szef Infineona, jednego z najbardziej innowacyjnych niemieckich przedsiębiorstw. Stąd m.in konieczność reformy – niemiecki rząd bardzo uważnie wsłuchuje się w głos przemysłu.

REKLAMA

Dzięki dotacjom do OZE osiągnięto jednak ogromny postęp techniczny. Koszty instalacji paneli fotowoltaicznych spadły tak bardzo, że w niektórych regionach Niemiec praktycznie nie potrzebują już dotacji. Wzrosła także wydajność farm wiatrowych.

Na czym polega reforma przyjęta 8 kwietnia przez niemiecki rząd, która latem ma zostać uchwalona przez parlament?

Na pewno wbrew lamentom branży firmom inwestującym w wiatraki i panele nie grozi bankructwo. Rząd chce bowiem zwiększać udział OZE w bilansie energetycznym kraju. Do 2025 r. ma wynosić 40-45 proc. do 2025 r. a do 2035 r. – 55-60 proc.  W projekcie zapisano także moc elektrowni uruchamianych w poszczególnych technologiach OZE, którą Niemcy powinny instalować co roku. Moc lądowych wiatraków i paneli fotowoltaicznych ma przyrastać o 2,5 GW rocznie.
 
Berlin pokłada znacznie mniejszą wiarę w wiatraki na morzu – wskaźniki dla tej technologii zmniejszono. W 2020 w morskich farmach wiatrowych ma być zainstalowane 6,5 GW mocy.
 
Aukcje także nad Renem
 
Niemiecki rząd przygotowuje także zmianę systemu wsparcia energetyki odnawialnej. Pomysły są podobne do polskich – o dokładnych zmianach w niemieckiej ustawie o OZE przeczytasz w dalszej części artykułu na WysokieNapiecie.pl

Rafał Zasuń, Justyna Piszczatowska